* 15 cz 3. *

1.7K 96 83
                                    

- Mam to kurwa. - Lux darł mi się do słuchawki. - Znalazłem tą melinę. Skurwysyny nawet jej nie sprzątnęli. - Alex był wzburzony. - Moon kurwa tu są kamery i chyba mają dyski twarde. - Wyszeptał. - Co mam zrobić?

- Zaczekaj. Kurwa podaj namiary. - Moje ciało trzęsło się z niecierpliwości. Nie byliśmy tu sami. Wszyscy po za Maddem zapakowali swoje tyłki na motory i przyjechali bez jednego słowa do mnie o tym, że zamierzają nam tu pomóc. Zgodnie ze wskazówkami Gabbi szukaliśmy blisko stawu. Na piechotę przeczesywaliśmy każdy fragment parku i jego okolicy. Trwało to już trzy dni. Ja złapałem ledwie godzinę snu od wczoraj gnany jakimś wewnętrznym przymusem. Przełączyłem telefon na system konferencyjny i ryknąłem gdy odebrali.

- Mamy to. Fury, są dyski twarde. Lux poda nam namiary. Zbierać dupy. - Wyszczekiwałem rozkazy.

- Stop kurwa. Nie możemy tam wejść bo zadepczemy ślady. Trzeba wezwać policję. - Neo usiłował być racjonalny. Nie potrzebowałem policji, ja kurwa miałem ich zamiar zabić. Każdego jednego z zimną krwią.

- Lux już tam wszedł. - Odpyskowałem mu. Ja tylko chciałem znać twarze tych skurwysynów a potem pokroję ich na kawałki i rozpuszczę w kwasie. Blackie wie jak to się robi, pomoże mi. Planowałem w myślach wszelkie możliwe tortury.

- Wcale kurwa nie wszedłem. Patrzę przez pierdolone otwarte okno. No dobra do niego dostałem się nielegalnie, ale kurwa mam rękawiczki. Nie jestem debilem. - Młody pluł się aż miło.

- Daj mi ten jebany adres. - Krzyknąłem. Ven popatrzył na mnie mrużąc oczy.

- Lux cisza. - Polecił mu, popatrzyłem po moich ludziach i widziałem ich niewyraźne miny. - Rozłączyć się. - Powiedział mrocznym głosem. O dziwo po chwili mój ekran zrobił się czarny, a do pokoju wparował Venom.

- Nie możesz tego zrobić. - Spokój w jego głosie był zwodniczy, gdy poznałeś dobrze Vena wiedziałeś, że to zapowiada ciężkie starcie. Madd nazywał to ciszą przed burzą.

- O co ci kurwa chodzi? - Warknąłem na niego, cały spięty i gotowy do bójki. Chciałem z kimś walczyć, chciałem komuś rozpierdolić mordę, sprawić aby cały świat spłynął krwią.

- Ta dziewczyna nie przetrwała po to, żebyś kogoś dla niej zamordował. Ona potrzebuje sprawiedliwości Moon, nie tej boskiej a ludzkiej. Miała być śledczym. Zamykała by takie bydlęta w więzieniach. Wiesz o tym kurwa mać. Nie plam jej takim świństwem. - Jego słowa były wyważone a mnie serce się ścisnęło.

- To kurwa niesprawiedliwe. - Powiedziałem trzęsąc się cały. - Ja chcę ich zabić.

- Ja to wiem, nawet ci podsłuchujący pod drzwiami wariaci to wiedzą i pewnie każdy z nich by ci w tym pomógł, ja bym to zrobił. - Jego ukryta pod brodą twarz była spięta. - Tylko ona jest absolutnie wyjątkowa, ta dziewczyna od urodzenia ratowała każde życie. - Przypomniało mi się jak trzymała tą śmieszną kręcącą się fretkę w dłoniach, jak opowiadała Ryderowi o swojej menażerii . Moja głowa opadła i głuchy jęk wydostał się z mojej ściśniętej emocjami piersi.

- Ven ja nie wiem co się ze mną dzieje. - Wyszeptałem.

- Myślę, że wiesz przyjacielu. - Odpowiedział mi, ta świadomość w jego wzroku. - Karen wizualnie bardzo przypominała Evę. - Zamilkł zwyczajnie patrząc mi spokojnie w oczy.

- Jeżeli ona umrze. - Pozwoliłem moim słowom zawisnąć między nami. Uśmiechnął się.

- Wtedy sam pomogę ci to zrobić, ale ta kobieta jest z tytanu. Może w tym momencie krucha, ale kiedyś stanie wyprostowana i dumna. Doczekasz tego Moon. - Powiedział cicho, ten wielki facet nie chciał ujawniać moich tajemnic, nawet tych głęboko ukrytych. Za pewne drzwi w moim sercu nigdy nie zaglądałem. Nie pozwalałem sobie na to.

- Oby przetrwała. - Ven pokręcił głową na moją ignorancję.

- Nie musisz być obserwatorem. Ryder zrozumie. - Powiedział mi.

- Tak jak Fury zrozumie, to co ty czujesz do Gabbi? - Odgryzłem się, nie chciałem myśleć o żadnych możliwościach. Dla mnie ważne było jedno, żeby żyła gdzieś tam szczęśliwym życiem. Venom parsknął w odpowiedzi.

- Fury doskonale wie co ja czuję i on nie ma z tym kurwa problemu, to ja go mam. - Odwrócił się do mnie plecami. - Nasza sytuacja jest zupełnie inna bracie. Ty możesz uleczyć tą dziewczynę. Miała piekielny napad histerii gdy odjechałeś. Musieli jej załadować końską dawkę leków. Pomyśl o tym chłopie. Bo przeszkodą jesteś tylko ty sam.

- Bredzisz kurwa. Idziemy tam, musimy skopiować dyski i wezwać policję. A potem czeka nas polowanie. Masz rację to ja muszę ich oddać sprawiedliwości. Bo Eva jest właśnie takim człowiekiem i zasługuje na ten hołd z mojej strony. - Ven skinął głową.

Stłoczeni na korytarzu moi ludzie patrzyli na nas ze strachem.

- Neo jest jakiś sposób, żeby nie spierdolić miejsca zbrodni a dobrać się do tych dysków? - Nasz były policjant podrapał się po głowie.

- Zobaczymy jak to wygląda na miejscu. Ale musisz się liczyć z tym, że nagrań wtedy mogą nie uznać w sądzie rozumiesz? - Tłumaczył nam.

- Kurwa. - Odpowiedziałem waląc z całej siły w ścianę.

- Wędki. - Usłyszałem głos Luxa. - Kupcie wędki, zgarnijmy jedną i módlmy się o szczęście. - Tylko czy w jej przypadku o jakimkolwiek szczęściu można mówić?

Wezwanie policji było pestką, oczywiście wyjebali nas z terenu. Mieliśmy jedną pierdoloną szansę, schowaną bezpiecznie za pazuchą Furego. Po godzinnym przesłuchaniu odpuścili nam, zwłaszcza, że Ryder potwierdził wynajęcie nas. Z naszymi papierami, zezwoleniami i plecami u kilku znanych ludzi odpuszczono nam dość szybko. Zresztą policja będzie miała na papierze kolejny sukces. I to było dla nich najważniejsze.

- Masz coś? - Zapytałem Rhetta. W skupieniu przewijał na podglądzie nagrania.

- To jakaś inicjacja. - Wymruczał skupiony. Po chwili na ekranie mignęła przechodząca Eva. Zatrzymał przewijanie. I usłyszeliśmy słowa tych skurwieli.

- To oni. - Powiedziałem trzęsąc się ze złości i obrzydzenia na ich słowa.

- Tak, a ja doskonale wiem kim są. Teraz wystarczy ich namierzyć a to jest niczym. - Fury wypluł swoje słowa.

- To czaruj. - Odpowiedziałem siadając za nim.

- Meksyk. - Powiedział kilka minut później.

- Nawet nie muszę się nigdzie włamywać, wszystko jest na ich mediach społecznościowych. Publikują zdjęcia skurwysyny. - Furego zdrowo trzęsło ze złości.

- Zbieramy dupy do helikoptera, załatw nam papiery i pozwolenie. - Poprosiłem.

Dwadzieścia cztery godziny później dostarczyliśmy te ścierwa osobiście na posterunek w Minneapolis. Ładnie związanych i kurwa obleczonych w czerwoną wielką kokardę. To miało być spektakularne, nie dla nas, nie dla mediów. Dla niej, miała wiedzieć, że jest bezpieczna.

Koniec Tomu I

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Koniec Tomu I.

MOON. MW TOM I. Nowa Droga. √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz