Pov. Sato
Czułem jak obolały jestem po spotkaniu z Yurim. Przespał bym się, ale powiedział że nie mogę i muszę wracać do domu. A tak swoją drogą... to tak mnie dzisiaj wymęczył, że nie wiem czy będę w stanie jutro chodzić.
Siedziałem, a raczej leżałem teraz na swoim łóżku. Matki jeszcze nie było, ma przyjechać dopiero późnym wieczorem. Zaprosiłem do siebie chłopaka, ale uznał że to nie zbyt mądry pomysł, gdyż moja mama źle reaguje na takich jak on. Dobrze o tym wiedział. Więc teraz tylko pisaliśmy.
Yuri:
Sorki że nie przyszedłem ale wiesz
jak twoja matka reagujeSato:
Tak wiem wiem
RozumiemYuri:
Przyjde następnym razem
A w sobote przychodzisz do mnieSato:
Uh ale ja nie wiem czy mogęYuri:
Możesz możesz
Powiedz że idziesz do kolegi czy cosSato:
Niech ci będzie
Zobacze czy sie zgodziYuri:
Dobra
Ja juz musze kończyćSato:
Papa
*odczytano*Ugh nawet nie odpowiedział. Ale jak to jutro mam do niego iść?! I to jeszcze na noc. To się dobrze nie skończy. A skoro ma pokój w szkole, to może będę mógł zostać do poniedziałku? Muszę poprosić matkę.
A propo mamy. Miała być później. Jest dopiero osiemnasta, a ona w domu. No cóż, chociaż teraz mogę się zapytać.
Zszedłem na dół, podchodząc i pytając o weekend. Trochę zajęło mi przekonywanie jej, ale niechętnie się zgodziła. A co do poniedziałku, to ma zadzwonić w niedzielę i powiedzieć jaką decyzję podjęła. Ale na wszelki wypadek wezmę książki.
Szybko pobiegłem do pokoju i zacząłem się pakować. Napisałem też do chłopaka, że przyjdę. Spakowany postanowiłem wybrać ubranie na jutro. Wypadło na czarną, za dużą bluzkę oraz jasne, szerokie jeansy.
Uradowany rzuciłem się na łóżko, szybko zasypiając. W sumie się nie dziwię... Po takich przejściach, to nie trudno nie zasnąć.
Chciałbym żeby śniło mi się coś fajnego, jak na przykład jednorożce albo wata cukrowa, ale nie musi mi się śnić ten zboczony i nieprzewidywalny Yuri.
Spojrzałem na ekran telefonu, 5:32. Nie dobrze, nie wyśpię się za dobrze. Na pewno będzie myślał o złych rzeczach... a jak się dowie, że to on mi się śnił to już w ogóle.
Mimo wszystko, postanowiłem spróbować się jeszcze zdrzemnąć. Chłopak miał po mnie przyjechać po czternastej. Jeszcze długo. Na pewno zdąrzę wstać. Może ustawię sobie budzik na dwunastą? Niee... Nie ma po co. Nie będę spać tak długo.
Leżąc i myśląc o moim śnie... raczej koszmarze, oczy lekko się zamknęły i zasnąłem. Oczywiście na moje cudowne szczęście zamiast normalnego snu, przyśniła mi się kontynuacja tamtego, przerwanego koszmaru.
Obudziły mnie składane pocałunki na twarzy. Uchyliłem powieki i kogo zobaczyłem? Tego różowo włosego napaleńca. Który uśmiechnął się na mój widok.
-Yuri? Co ty tu robisz?
-Czekałem na ciebie w samochodzie, ale nie przychodziłeś dość długo... Więc postanowiłem zapukać. Twoja matka mnie wpuściła.
-C-co?
-Nie wyglądała na zadowoloną moim wyglądem.
-Przepraszam za nią.... Ale która godzina?
-Piętnasta. Długo spałeś.
-Oh, obudziłem się w nocy i zasnąłem koło piątej.
-Tak? A co ci się śniło?
-Em... Nic takiego.
-Czyli jestem niczym takim? Hmm?
-Yuri!
-Oj dobra dobra. Ubierz się i jedziemy.Wziąłem ubrania i skierowałem się do łazienki. Nagle pociągnął mnie do siebie i powiedział.
-Przebierz się tutaj, a umyjesz się u mnie. Żeby nie tracić czasu.
-E-em... D-dobrze.Stanąłem trochę dalej od niego, odwracając się tyłem. Powoli zacząłem ściągać piżamę, zamieniając ją na dzisiejsze ubranie. Czułem na sobie jego wzrok. Jeszcze chwilę, a wypali we mnie dziurę.
Szybko się przebrałem i zwróciłem do niego. Cały czas, bez skrępowania na mnie patrzył.
-Oj, nie musiałeś się spieszyć. I tak już widziałem cię całego.
-Cicho! Jeszcze mama usłyszy.
-Spokojnie nie ma jej.
-Jak to nie ma?
-Powiedziała, że jedzie do pracy.Skinąłem głową. Jeśli mamy nie ma to... chyba muszę się odsunąć od Yuriego. Ale nie ważne. Wziąłem spakowane wcześniej rzeczy i pokazałem, że możemy już jechać.
Wstał biorąc ode mnie plecak. No bez przesady. Sam sobie poradzę, przecież waży to z jakieś nie całe dwa kilogramy.
-Jestem głodny. Poczekaj, zjem śniadanie.
-Myślałem, że gdzieś podjedziemy.
-Dobrze, czemu nie.Wsiedliśmy do samochodu. On za kierownicą, a ja obok z przodu. Jechaliśmy i jechaliśmy, aż dojechaliśmy do baru z sushi. Stoimy w kolejce, by zamówić z samochodu. Jeszcze dwie osoby, a raczej samochody.
Poczułem jak coś gładzi moje udo, przenosząc się wyżej. Zacisnął palce na górnej części uda, idąc na moje... kroczę. Je również ścisnął. Niekontrolowany jęk wydostał się z moich ust. Jak widać spodobało mu się, bo kontynuował.
Przed nami została tylko jedna osoba, a on dalej się bawił. Gdy miał już wkładać rękę w moje spodnie, samochód przed nami odjechał. Teraz my, a ja mam problem... Problem w spodniach. Ale to przez tego nieudacznika! Odwdzięczę się.
Z gotowym jedzeniem, jechaliśmy na jakiś parking by spokojnie zjeść. Byłem zbyt głodny by czekać, aż przyjedziemy.
Szybko zacząłem jeść. Oczywiście nie obeszło się bez dźgania mnie pałeczkami. Po skończonym jedzeniu, przyłapałem chłopaka na próbie pocałownia mnie. Szybko złapałem jego język w trzymane pałeczki.
Odrzuciłem je gdzieś na bok i szybko usiadłem na nim okrakiem. Zacząłem go namiętnie całować, co od razu odwzajemnił. Nie znacznie poruszyłem biodrami i wtedy usłyszałem jego jęk.
Korzystając z chwili nie uwagi różowo włosego, przeskoczyłem na tylne siedzenia.
-No jedźmy już, zmęczony jestem.
Patrzył na mnie z otwartymi oczami. Jakby nie wiedział co się właśnie stało.Zaczął jechać.
-Oh Sato... Niegrzeczny jesteś.
-Ja? To ty mnie... Ekhem w kolejce!
Zamilkł po czym przyśpieszył. Niedługo po tym byliśmy przed szkołą.____________________________________________
Jeśli ktoś oglądał hxh to zapraszam do czytania i głosowania na moją drugą książę:
,, Hunter x Hunter zodiac ,,

CZYTASZ
ωнєη ωє мєт || ɴᴏᴍᴏʀᴇᴅʀᴇᴀᴍs
Romance!!! WOLNO PISANE !!! 16-letni Sato Otoko przeprowadza sie do Japonii. W nowym liceum poznaje Yuriego Ayato. Yuri ukrywa przed nowym znajonym szczegóły klubu fotograficznego. •Wulgaryzmy •sceny 18+ •gwałty