- Ten Harry na Ciebie leci. - Mówi jak gdyby nigdy nic.- Boli cię coś? Znamy się dopiero dwa tygodnie.
- Ale nie widzisz jak patrzy na Ciebie?
- Nie lubię go! - krzyczę na Nialla.
To nie tak, że na prawdę Harrego nie lubię. Jest czasem trochę irytujący, powiedziałam też tylko dlatego, aby Chłopak dał mi spokój.
- Kto się czubi ten się lubi! - Piszczy.
- Tak, tak. Wmawiaj sobie. - Mówię już totalnie ignorując chłopaka.
———————
Właśnie skończyłam lekcje. Dziś nie było tak źle, no nie licząc Blondyna który cały czas gadał mi o tym jakie powinniśmy z Harrym wybrać imiona dla dzieci.
Jak za każdym razem gdzieś idę słucham muzyki. Tak będzie i tym razem.
Słuchając moim ulubionych wykonawców pomyślałam o moim tacie. Może chciała bym go poznać. Mama od zawsze mi mówiła, że to zły człowiek. Nigdy go zresztą nie widziałam, ani z nim nie rozmawiałam. Może jest inny niż go mama opisuje? Nawet jeżeli bym chciała się z nim spotkać nie mam żadnych namiarów na niego. Nic. Numeru telefony, adresu nic.
Cały czas myśląc o moim ojcu poczułam uderzenie. Nie było jakiś mocne ale na tyle mocne bym mogła glebnąć tyłkiem na ziemie. Ściskając mocno oczy o pięści, czekam na typowy mocny ból tyłka który... nie nadszedł.
Dopiero teraz poczułam metaliczny uścisk na moim ramionach. Po otworzeniu oczu zobaczyłam czarną koszulkę, zdezorientowana spoglądam w górę i widzę oczy.
Zielone oczy
- P-przepraszam. - Mówię speszona.
- Hej, nic się nie stało. - Pociesza mnie.
- Tak, em musze już iść. - Próbuje zbyć chłopaka, ale jakoś słabo mi to idzie. Boje się, że zacznie mnie wypytywać o czym myślałam, aż tak intensywnie że musiałam na niego wpaść.
- Wiesz... może cię odprowadzić? Właśnie dostałem SMS że mam podejść do sklepu po jakieś rzeczy, a to jest w tym samym kierunku. -Powiedział, ja nawet nie wiem kiedy wyciągnął telefon.
- N-no dobra. - Dlaczego ja się tak jąkam?!
- To chodź.
Kiedy szliśmy, gadaliśmy o pierdołach. Musze przyznać, że Harry poprawił mi humor, nawet o tacie nie myślałam.
——————————
- Więc jak jechałam na tym rowerze to jechałam koło parkingu, nagle niespodziewanie wyjeżdżało z niego auto, a ja go nie zauważyłam. Szczęście w nieszczęściu zdążyłam wyhamować, kierowca tez się zatrzymał. Ja nie panującej na rowerem przeleciałem przez kierownice i uderzyłam końcem kierownicy troszkę niżej niż kładka piersiowa. - Pokazałam miejsce na ciele. - Kierowca nic nie zrobił i pojechał dalej, a ja skulona marę minut leżałam na ziemi. Kiedy się pozbierałam, zadzwoniłam do mamy i po mnie przyjechała. - Skończyłam Harremy opowiadać historie, która przydarzyła mi się pare lat temu, jak kiedyś prawie samochód mnie potrącił.
- Mój Boże, ale nie byłaś w szpitalu?
- Aż tak źle nie było. - Mówię. - Jak widzisz, żyje. - Śmieje się.
- To dobrze.
Myśląc o tym ze zaraz będziemy pod moim domem kombinowałem o tym aby przejrzeć stare albumu z dzieciństwa. Uwielbiana cofać się w czasie i myśleć o nierozwiązanych zagadkach.
Nagle musiałam się zatrzymać. Znów. Chwytając się w kupujące miejsce przestałam na chwile oddychać. Harry zdezorientowany obrócił się w moja stronę. Musze chwile poczekać. Powoli biorę oddech tak aby mnie nie bolało.
Co jakiś czas mam tak, że w niespodziewanym momencie w okolicach klatki piersiowej kuje mnie. Jest to dość dziwne uczucie. Jakby ktoś wbijał ci gwoździe w dane miejsce. Teraz się trochę przestraszyłam, bo ból był na tyle silny, że z ledwością bałam oddech. I tez jest tak, że za każdym razem, kiedy biorę oddech sprawia mi to ból.
- Coś się dzieje? - Zapytał chłopak.
Nadal stoję w miejscu i trzymam się za leżą pierś, za miejsce gdzie mnie boli. Najczęściej jest to przy sercu. Kiedy pytała się mamy dlaczego tak boli mówiła mi, że rosnę. Mam tak od ok. 9 roku życia.
- Vika, co się dzieje? - Pyta zmartwiony chłopak, a ja nadal nie odezwałam się ani słowem. Przyłożyłem tylko wskazujący palec przy ustach, aby był cicho. W tych momentach musi być cicho, ponieważ nie lubię jak ktoś panikuje i lata wokół mnie i się nie potrzebnie martwi.
Nie chciałam, aby Harry bym światkiem tego. Nie Lubię kiedy mnie boli w ten sposób i jest ktoś przy mnie, o wiele bardziej wole być sama ponieważ mam wrażenie, że się szybciej uspokajam.
Próbuje jeszcze bardziej wziąść głębszy oddech u czuje, iż już mnie nie boli. Jeszcze tak pare razu i wszytko mija.
- Ufff. - Wypuszczam z ust potworze ulgi.
- Co to było?! Wszystko dobrze? Mam dzwonić po karetkę? - Zaczyna rzucać pytaniami jakby katastrofa się stała.
- Harry jest okej. Nic się nie stało. - Próbuje uspokoicie chłopaka.
- Jezus Maria myślałem, że mi zaraz na zawał zejdziesz. Wszystko dobrze?
- Jest dobrze. - Uśmiecham się. - Idziemy?
- Tak, ale... wytłumacz mi co to bylo? - Mówi.
- Ehhh... co jakiś czas mam tak że boli mnie w okolicach klatki piersiowej, najczęściej serca. Wtedy musze po prostu chwile poczekać jak mi przejdzie. Nic się nie stało. Mam tak od małego.
- Ja się na prawdę wystraszyłem. -
- Przepraszam, idziemy dalej? - Chłopak nic nie mówi, a przytakuje głową.
———————————
- Widzimy się jutro w szkole. - Krzyczy, ja chowam się w domu. Harry odprowadził mnie pod same drzwi. Ściągając buty i kurtkę wchodzę do salonu, a tak zastaje moją mamę.
- Cześć.
- Hej, jak tam w szkole? - Pyta moja mama.
- Nic ciekawego, jak zawsze.
- Widziałam, że ktoś cię odprowadził. Kto to był? - Spogląda na mnie swoim opiekuńczym wzrokiem.
- To był Harry, kolega. - Ucinam szybko, bo wiem że zacznie zaraz o niego wypytywać.
- Tylko kolega?
- Ugh tak mamo tylko kolega, idę na górę. - Mówię i wschodzie po schodach. Wchodzę do pokoju i rzucam plecak na łóżko. Ja natomiast kucam na podłodze i wyciągam z pod łóżka karton. W tym, kartonie znajdują się albumu i inne moje stare rzeczy, takie typowo nie potrzebne.
Biorę karton do rąk i kładę na łóżko. Dmucham na pudełko aby cały kurz z niego zleciał, a następnie otwieram. Jestem w lekkim szoku kiedy spoglądam do środka.
###############
(11.02.2021)
Nie sprawdzony❌
CZYTASZ
Jesteś już Moja | HS
Fanfiction„Szybko zmniejszając dzielący nas dystans podchodzę do niego pewnym krokiem. Ignoruje wokół nas ludzi jak i ich szepty. Nie myśle racjonalnie, na pewno nie po tym jak dowiedziałam się prawdy. Stoję na przeciwko niego. Człowieka w którym się zakocha...