Biegłam jeszcze chwile przez wąską i ciemną uliczkę. Biegłam ile sił w nogach.Nie chciałam cierpieć
Ból w moich nogach i płucach był nie wyobrażalny, ale się nie poddawałam. Nie mogłam.
- Viktoria! Zaczekaj! - usłyszałam krzyk Harrego za sobą.
Nieświadoma niczego spoglądam przed siebie i widzę.
Mur.
Ślepa uliczka. Spanikowana rozglądam się wokół siebie lecz widzę same mury. Jestem w dupie. Czuje że zaczynam jeszcze mocniej płakać, boje się. Podbiegłam do ściany i siadam pod nią, przyciągając swoje nogi do klatki piersiowej. Próbuje się uspokojenie i unormować oddech.
- Vi. - usłyszałam głos, zadrżałam.
- N-nie podchodź.
Chłopaka nie słuchając mnie podszedł i usiadł tuż koło mnie.
- Chodź. - cały czas trzymałam kurczowo swoje ręce na nogach, nie chciał ich puścić. Nagle poczułam jak przyciąga mnie do siebie. Z początku wyrywam się, ale po mary minutach przestaje zdając sobie sprawę, że nic mi to nie da. Harry jest zbyt silny. Poddaje się i zaczynam histerycznie płakać. Wszystkie emocje ze mnie wychodziły. Bardzo mocno miałam pieści zaciśnięte na koszulce Zielonookiego i wszystkim tępie policzyłam jego koszulkę moimi łzami.
Pozwalam mi na to
- Cichutko, no już. - powiedział i lekko odepchnął mnie od siebie, aby spojrzeć na moją twarz.
- Ja n-nie chce t-tam wracać. - otarłam koją twarz z łez. Powili się uspokajałam.
- Wracamy do domu? - pokiwałam głową. Odeszłam pare kroku od niego, pociągając nosem. Ruszyłam w kierunku domu.
———————
- Musimy iść w lewo. - wyciągłam rękę w stronę ulicy, kiedy zauważyłam że Harry idzie w innym kierunku niż powinien.
- Idziemy do mnie.
- Chciałam iść do siebie. - zaprzeczam.
- Tak, ale do mnie jest szybciej. - nic nie mówić ruszyłam za chłopakiem.
- Twój samochód został pod kinem. - zauważyłam.
- Wiem, poproszę Louisa, aby odebrał go jutro.
Nie mineło pare minut, a nazwaliśmy się pod jego domem. Zatrzymałam się pod rezydencją- bo można to tak nazwać. Dom był duży i cały szary, był jedno piętrowy i biały dużo okien. Z przodu był piękny ogródek.
- Wejdź. - otworzył przede mną drzwi i zaprosił mnie do środka. Robiąc pierwsze kroki w mieszkaniu, mogłam już stwierdzić iż jest to styl nowoczesny. Mój ulubiony. Jest tu nowocześnie i przytulnie, w sumie uroczo.
- Usiądź na kanapie, zrobię nam herbatę. - Powiedział i zniknął mi z widoki. Rozejrzałam się i weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i czekałam na chłopaka.
Zaczęłam myśleć o tym wszystkim co się dziś stało. Do mnie to jeszcze chyba nie dociera, że spotkałam mojego prześladowcę. Dokładnie pamietam jak mówił, że wróci, lecz nie bardzo w to wierzyłam. Nie chciałam wierzyć. Tom był jednym z głównych powodów przeprowadzki do Londynu. Chciałam zacząć nowe, lepsze życie z dala od przeszłości. Chciałam mieć normalne życie.
- Trzymaj. - przed oczami pojawił się brunet.
- Dziękuje. - wzięłam kubek gorącej herbaty i trzymałam w rękach aby się ocieplić.
Brunet usiadł koło mnie i włączył telewizor. Siedzieliśmy pare minut, a jedynymi dźwięki wydawał telewizor. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że leci jakaś komedia. Nie lubiłam tego gatunku filmowego, osobiście wolałam horrory lub przygodowe.
- Vi. - obróciłam głowę. Wiem o co zapyta.
- Dlaczego? Dlaczego tak zaczęłaś uciekać? Wytłumacz mi wszystko. - prosił, nie chciałam o tym mówić. Wiem że bardzo głupio zrobiłam ale nie kontrolowałam tego.
Westchnęłam i odłożyłam kubek na szklany stolik przed nami.
- Mogę się do ciebie przytulić? - zapytałam speszona. Z jednej strony nie chciałam tego robić, ale potrzebowałam tego.
Potrzebowałam jego
Chłopak nic nie mówić rozłożył swoje ramiona, wiec sie w niego wtuliłam. Czując jego perfumy zaczęłam się uspokajać. Nie chciałam tego wszystkiego wyjaśniać. Nie chciałam wracać wspomnieniami.
- J-ja znam Toma, od dosyć dawna. - zaczęłam, chłopak się nie odezwał co znaczyło ze mam kontynuować. - Chodziliśmy razem do jednej szkoły. Pewnego dnia zaczepił mnie abym dała mu pieniądze, na początku nie chciałam ale zaczął mi grozić. Było tak coraz częściej. Później było tylko gorzej.
Poczułam jak Harry zaczęłam przytulać mnie jeszcze mocniej aby dodać mi otuchy.
- Zaczął mnie prześladować, upokarzać przed wszystkimi, wyśmiewać i zabierać pieniądze. Nikt o tym nie wiedział, bo wszystko to robił w szkole po lekcjach lub gdzieś w jakimś cichym miejscu gdzie mnie zaciągał. Wszystko trwało ponad 4 miesiące. Pewnego dnia miałam wracać do domu, zresztą jak każdego dnia. Bałam się że znów go spotkam lecz tego dnia było inaczej. Miałam wychodzić ze szkoły kiedy niespodziewanie poczułam szarpnięcie. - poczułam lejące się łzy do moich oczy. - Pociągnął mnie tak, że upadłam boleśnie na tyłek. Zaczął krzyczeć gdzie są jego pieniądze, mimo, iż nigdy nic nie byłam mu winna. Wziął mój plecak i wszystko z niego wysypał szukając pieniędzy. Próbowałam zacząć to sprzątać, aby nikt nie widział. Nagle mnie podniósł za włosy i dosłownie mną rzucił. Poczułam niewyobrażalny ból w plecach, który spowodował że zemdlałam. Po tym wszystkim obudziłam się w szpitalu. Dowiedziałam się że po tym jak mną rzuciła pobił mnie, miałam złamane żebro i rękę. Pamietam jeszcze jak mowil do mnie ostatnie słowa.
- Jeszcze po ciebie wrócę. - zacytowałam. - po tym wszystkim już go nie spotkałam, aż do teraz. - załkałam.
Siedzieliśmy w ciszy a Harry cały czas mnie przytulał i głaskał po głowie.
- Kurwa no, zabije surwiela. - warknął, a ja się spiełam.
- Przepraszam. - powiedział i pocałował mnie w głowę. Zaczęłam znów płakać, tym tazem ze szczęścia. Cieszyłam się że mogę tak na nim polegać, że mam osobę która mnie pocieszy i przytuli.
- Cichutko. - szeptał mi do ucha. Mówił mi tak cały czas dopóki nie usnęłam.
################
( 26.02.2021)
CZYTASZ
Jesteś już Moja | HS
Fanfiction„Szybko zmniejszając dzielący nas dystans podchodzę do niego pewnym krokiem. Ignoruje wokół nas ludzi jak i ich szepty. Nie myśle racjonalnie, na pewno nie po tym jak dowiedziałam się prawdy. Stoję na przeciwko niego. Człowieka w którym się zakocha...