HARRY_POVMija już drugi dzień odkąd Vi straciła do szpitala. Jestem zmęczony, brudny i zły. Od dwóch dni stąd nie wyszedłem, nic nie wiemy bo nie chcą nam powiedzieć i do tego wszystkiego dostałem gadkę od Nialla i od matki. Chłopak cały czas gada mi, abym w końcu wróci do domu i się ogarnął, lecz ja zaprzeczam.
- Harry, no! Do jasnej cholery, masz jechać do domu, się umyć i coś zjeść. Jak tak będziesz robić sam będziesz leżał koło niej. - stwierdził sfrustrowany.
- Niall przestań mi cały czas o tym gadać! Mam tego dość. Nigdzie się nie ruszam.
Zmęczony oparłem się o podparcie krzesła i zamkłem oczy.
- Przepraszam bardzo, kim wy jesteście? - usłyszałem nieznajomy głos.
Spojrzałem na osobę stojącą przed nami. Była to wysoka, blond kobieta. Wyglądała na około 40-stke wiec możliwe, że była to matka Victorii.
- Dzień dobry, jestem Niall, przyjaciel Victorii. Pani jest pewnie jej mamą? - przedstawił się chłopak.
- Tak, zgadza się. A ty kim jesteś? - zapytała się tym razem mnie. Z grzeczności wstałem.
- Jestem Harry, chłopak Victorii.
- Przepraszam, jak to chłopakiem?! Że mojej córki? Ona nie ma chłopaka. - szybko zaprzeczyła.
- Nie było pani tyle czasu, że najwidoczniej sobie znalazła. - powiedziałem.
- Powie mi ktoś w końcu, dlaczego moja córka leży w szpitalu?
- Niech pani idzie do doktora, my nic nie wiemy.
Kobieta najwidoczniej zdenerwowana weszła do sali gdzie wyła Vi. Minęło może z 15 minut i kobieta z powrotem wyszła.
- Harry? Musisz tu wejść na chwile.
VICTORIA_POV
Próbuje przyzwyczaić swój wzrok do rażącej bieli, co jest bardzo trudne. W końcu udaje ki się otworzyć oczy. Rozglądam się po pomieszczeniu w którym obecnie się znajduje. Narazie nic sobie nie mogę przypomnieć żadnych wydarzeń z przed kilku godzin. Nie rozumiem dlaczego jestem w szpitalu.
Nagle drzwi się otwierają, przez nie wchodzi moja matka.
- Cześć córeczko.
- Co ty tutaj robisz? - pytam zdezorientowana.
- Jesteś w szpitalu, to logiczne, że przyjechałam.
- Aha, czyli musiałam trafić do szpitala abyś łaskawie wróciła do domu? Dlaczego mnie zostawiała bez żadnej zapowiedzi?
- Napisałam ci listy, że wyjechałam w delegacje.
- Ty nigdy nie jeździłaś na delegacje, nigdy. - sycze zdenerwowana. - Bałaś się, że dowiem sie prawdy o moim ojcu? Hmm? Już wiem, znalazłam listy i zdjęcia od niego.
- Co? S-skąd ty wiesz? - pyta.
- Znalazłam to w starym pudełku z pamiątkami. Wiem tez, że specjalnie podstawiałaś te listy i zdjęcia wiec nie wiem dlaczego jesteś zdziwiona.
- Ja ci wszystko wytłumaczę...
- Nie chce teraz tego słuchać. - mówię.
- Jest tutaj jeszcze dwóch chłopców, jeden mowił, że jest twoim przyjacielem a drugi chłopak.
- Harry?
- Chyba. - spuszcza głowę i odwraca wzrok. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka?
- Jak miałam to zrobić kiedy w ogóle cię w domu nie były? Kiedy olewałaś mnie i ignorowałaś moje telefony? Poproś aby tutaj Harry przyszedł.
Kobieta nie odezwała się ani słowem i wyszła z sali. Tym razem ja spuściłam wzrok na swoje palce, bawiąc się nimi. Byłam w totalnej pustce i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Drzwi od sali się otworzyły a w nich stanął Harry. Podbiegł do mojego łóżka i usiadł na pobliskim krzesełku.
- Vi? Nic ci nie jest? Boli cię coś? Przynieś ci... - Przerwałam jego wypowiedz i w szybkim tempie złapałam go za kark i przyciągałam do siebie, łącząc nasze usta. Harry chwile się nie ruszał ale szybko przejął ster i sam ułożył swoje dłonie na moich polikach.
- Jeszcze się zapowietrzysz. - zaśmiałam się.
Chłopak oparł swoje czoło o moje i chwile dyszał.
- Martwiłem się.
- Co mi się właściwie stało? Dlaczego tutaj jestem?
- Nic nie pamiętasz? - zdziwił się. Pokręciłam przecząco głową.
Jego ręka poleciała na moją głowę i coś chwycił. Zdziwiona tym co robi dotknęłam swojej głowy i dotarło do mnie, że mam bandaż, którego nie wyczułam na początku.
- Po lekcjach umówiliśmy się, że spotkamy sie przed szkołą. Zjawiłem się jako pierwszy i czekałem ponad 20 minut. Zmartwiony dlaczego cię nie ma poszedłem do szkoły. Obszedłem prawie wszystkie jej części, ale nagle zobaczyłem, że leżysz na środku korytarza. Podbiegłem do ciebie i leżałaś nieruchomo, najprawdopodobniej spadłaś ze schodów. - skończył swoją wypowiedz a ja zmartwiona jego słowami usiadłam i przytuliłam się do niego.
- Przepraszam, że tyle musiałeś się martwić. Nic nie pamietam z tego dnia.
- Nie przepraszaj za takie rzeczy. - zaśmiałam się próbując rozluźnić atmosferę. - Niall jest jeszcze, nie?
-Ta... zawołać go? - pokiwałam głową. Wstał i wyszedł na chwile z sali, gdzie po chwili wrócił z Horanem.
- Boże Vi, jak my się o ciebie martwiliśmy. - podbiegł i tak samo jak Styles, wcześniej usiadł koło mnie. Brunet zaś stał nad nim i patrzyli na mnie.
- Niall jest w porządku nic mnie nie boli, ani nic. - zapewniłam go.
- Ale i tak, mimo wszystko trzeba zawołać lekarza, zaraz wracam. - odezwał się brunet i wyszedł z sali. Minęło pare minut i zjawił się z powrotem, wraz z nim lekarz.
##################
800 wyświetleń!
Z okazji Prima Aprilis rozdział trochę dłuższy
(01.04.2021)
CZYTASZ
Jesteś już Moja | HS
Fanfiction„Szybko zmniejszając dzielący nas dystans podchodzę do niego pewnym krokiem. Ignoruje wokół nas ludzi jak i ich szepty. Nie myśle racjonalnie, na pewno nie po tym jak dowiedziałam się prawdy. Stoję na przeciwko niego. Człowieka w którym się zakocha...