30. „Nie przepraszaj za takie rzeczy."

2.1K 59 1
                                    


HARRY_POV

Mija już drugi dzień odkąd Vi straciła do szpitala. Jestem zmęczony, brudny i zły. Od dwóch dni stąd nie wyszedłem, nic nie wiemy bo nie chcą nam powiedzieć i do tego wszystkiego dostałem gadkę od Nialla i od matki. Chłopak cały czas gada mi, abym w końcu wróci do domu i się ogarnął, lecz ja zaprzeczam.

- Harry, no! Do jasnej cholery, masz jechać do domu, się umyć i coś zjeść. Jak tak będziesz robić sam będziesz leżał koło niej. - stwierdził sfrustrowany.

- Niall przestań mi cały czas o tym gadać! Mam tego dość. Nigdzie się nie ruszam.

Zmęczony oparłem się o podparcie krzesła i zamkłem oczy.

- Przepraszam bardzo, kim wy jesteście? - usłyszałem nieznajomy głos.

Spojrzałem na osobę stojącą przed nami. Była to wysoka, blond kobieta. Wyglądała na około 40-stke wiec możliwe, że była to matka Victorii.

- Dzień dobry, jestem Niall, przyjaciel Victorii. Pani jest pewnie jej mamą? - przedstawił się chłopak.

- Tak, zgadza się. A ty kim jesteś? - zapytała się tym razem mnie. Z grzeczności wstałem.

- Jestem Harry, chłopak Victorii.

- Przepraszam, jak to chłopakiem?! Że mojej córki? Ona nie ma chłopaka. - szybko zaprzeczyła.

- Nie było pani tyle czasu, że najwidoczniej sobie znalazła. - powiedziałem.

- Powie mi ktoś w końcu, dlaczego moja córka leży w szpitalu?

- Niech pani idzie do doktora, my nic nie wiemy.

Kobieta najwidoczniej zdenerwowana weszła do sali gdzie wyła Vi. Minęło może z 15 minut i kobieta z powrotem wyszła.

- Harry? Musisz tu wejść na chwile.

VICTORIA_POV

Próbuje przyzwyczaić swój wzrok do rażącej bieli, co jest bardzo trudne. W końcu udaje ki się otworzyć oczy. Rozglądam się po pomieszczeniu w którym obecnie się znajduje. Narazie nic sobie nie mogę przypomnieć żadnych wydarzeń z przed kilku godzin. Nie rozumiem dlaczego jestem w szpitalu.

Nagle drzwi się otwierają, przez nie wchodzi moja matka.

- Cześć córeczko.

- Co ty tutaj robisz? - pytam zdezorientowana.

- Jesteś w szpitalu, to logiczne, że przyjechałam.

- Aha, czyli musiałam trafić do szpitala abyś łaskawie wróciła do domu? Dlaczego mnie zostawiała bez żadnej zapowiedzi?

- Napisałam ci listy, że wyjechałam w delegacje.

- Ty nigdy nie jeździłaś na delegacje, nigdy. - sycze zdenerwowana. - Bałaś się, że dowiem sie prawdy o moim ojcu? Hmm? Już wiem, znalazłam listy i zdjęcia od niego.

- Co? S-skąd ty wiesz? - pyta.

- Znalazłam to w starym pudełku z pamiątkami. Wiem tez, że specjalnie podstawiałaś te listy i zdjęcia wiec nie wiem dlaczego jesteś zdziwiona.

- Ja ci wszystko wytłumaczę...

- Nie chce teraz tego słuchać. - mówię.

- Jest tutaj jeszcze dwóch chłopców, jeden mowił, że jest twoim przyjacielem a drugi chłopak.

- Harry?

- Chyba. - spuszcza głowę i odwraca wzrok. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka?

- Jak miałam to zrobić kiedy w ogóle cię w domu nie były? Kiedy olewałaś mnie i ignorowałaś moje telefony? Poproś aby tutaj Harry przyszedł.

Kobieta nie odezwała się ani słowem i wyszła z sali. Tym razem ja spuściłam wzrok na swoje palce, bawiąc się nimi. Byłam w totalnej pustce i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Drzwi od sali się otworzyły a w nich stanął Harry. Podbiegł do mojego łóżka i usiadł na pobliskim krzesełku.

- Vi? Nic ci nie jest? Boli cię coś? Przynieś ci... - Przerwałam jego wypowiedz i w szybkim tempie złapałam go za kark i przyciągałam do siebie, łącząc nasze usta. Harry chwile się nie ruszał ale  szybko przejął ster i sam ułożył swoje dłonie na moich polikach.

- Jeszcze się zapowietrzysz. - zaśmiałam się.

Chłopak oparł swoje czoło o moje i chwile dyszał.

- Martwiłem się.

- Co mi się właściwie stało? Dlaczego tutaj jestem?

- Nic nie pamiętasz? - zdziwił się. Pokręciłam przecząco głową.

Jego ręka poleciała na moją głowę i coś chwycił. Zdziwiona tym co robi dotknęłam swojej głowy i dotarło do mnie, że mam bandaż, którego nie wyczułam na początku.

- Po lekcjach umówiliśmy się, że spotkamy sie przed szkołą. Zjawiłem się jako pierwszy i czekałem ponad 20 minut. Zmartwiony dlaczego cię nie ma poszedłem do szkoły. Obszedłem prawie wszystkie jej części, ale  nagle zobaczyłem, że leżysz na środku korytarza. Podbiegłem do ciebie i leżałaś nieruchomo, najprawdopodobniej spadłaś ze schodów. - skończył swoją wypowiedz a ja zmartwiona jego słowami usiadłam i przytuliłam się do niego.

- Przepraszam, że tyle musiałeś się martwić. Nic nie pamietam z tego dnia.

- Nie przepraszaj za takie rzeczy. - zaśmiałam się próbując rozluźnić atmosferę. - Niall jest jeszcze, nie?

-Ta... zawołać go? - pokiwałam głową. Wstał i wyszedł na chwile z sali, gdzie po chwili wrócił z Horanem.

- Boże Vi, jak my się o ciebie martwiliśmy. - podbiegł i tak samo jak Styles, wcześniej usiadł koło mnie. Brunet zaś stał nad nim i patrzyli na mnie.

- Niall jest w porządku nic mnie nie boli, ani nic. - zapewniłam go.

- Ale i tak, mimo wszystko trzeba zawołać lekarza, zaraz wracam. - odezwał się brunet i wyszedł z sali. Minęło pare minut i zjawił się z powrotem, wraz z nim lekarz.

##################

800 wyświetleń!

Z okazji Prima Aprilis rozdział trochę dłuższy

(01.04.2021)

Jesteś już Moja | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz