29. „ Widok który nigdy, w żadnym śnie nie chciałem zobaczyć."

2.1K 61 3
                                    


HARRY_POV

Już od ponad 20 minut czekam na Victorie. Stoję jak taki debil i jej nie ma. Tupam nogą zniecierpliwiony kiedy się owa dziewczyna pojawi. Dzwoniłem chyba z 15 razy i nic. Powoli zaczynam się martwić, a co jeżeli jej się coś stało? Nie czekając dłużej wchodzę do szkoły, kolejny raz wybierając jej numer.

Tu poczta głosowa, proszę nagrać wiadomość

Mocniej zacisnąłem telefon w ręce i ruszyłem głupim korytarzem. Ostatni raz zadzwoniłem i nagle coś usłyszałem. Przyspieszając tępa wyłączyłem głośnomówiący i skupiłem się na dźwięku, stawał się on coraz głośniejszy co było dobrym znakiem. Przestraszony usłyszałem telefon Vi.

Tu poczta głosowa, proszę nagrać wiadomość

Skręciłem w lewy wąski korytarz i ujrzałem widok. Widok który nigdy, w żadnym śnie nie chciałem zobaczyć. Wyostrzając wzrok dostrzegłem leżąca postać.

Biegiem ruszyłem w tą stronę. Krew tak zaczęła mi pulsować, że słyszałem ją w uszach, zaś moje tętno czułem na szyi. Serce podchodziło mi do gardła, a oczy zaczęły być wielkości monety pięciozłotowej.

Podbiegłem do leżącej Vi, kiedy z jej głowy ciekła krew.

Czerwona, szkarlatna krew

Przerażony, wiedziałem, że musze zachować zimną krew, abym sam zaraz tutaj nie leżał.

- Vi, błagam cię! Słyszysz mnie?! - nic to nie dało.

Trzęsącymi się rękami wybrałem numer alarmowy. W tym samym czasie, zdjęłam swoją bluzę, aby podłożyć pod głowę dziewczyny.

- Dzień dobry tutaj szpital ******, w czym mogę pomoc? - odezwał się głos w słuchawce.

- Potrzebuje pilnie karteli do szkoły na ulice Strees 15/3.

- Dobrze możesz podać mi jak się nazywasz?

- Harry Styles.

- Dobrze, karetka jest już w drodze, nie rozłączaj się dopóki ona nie przyjedzie, ok? - zapytała spokojnym głosem.

- Dobrze, co mam robić?

- Opisz mi całą sytuacje.

- Umówiłem się z moja dziewczyną Victorią przed szkołą. Czekałem za nią przez ponad 20 minut i nigdzie jej nie było, więc zaniepokojony poszedłem jej poszukać. Znalazłem ją leżąca na środku korytarza, z raną na głowie. Najprawdopodobniej spadła ze schodów. - powiedziałem spoglądając na otoczenie.

- Dobrze, czy masz coś aby podłożyć pod jej głowę, lub zatamować krwawienie?

- Już to zrobiłem, moją bluzą.

- Bardzo dobrze, sprawdziłeś jej tętno? - przerażony zapomniałem tego zrobić. Debik ze mnie. Oczy zaszły mi mgłą, lecz szybko sprawdziłem.

- T-tak jest wyczuwalne. - odetchnęłem z ulgą. - Chyba karetka już przyjechała.

- Wspaniałe, ja się już z tobą rozłączne, a ty chłopcze idź ich zaprowadź.

- Dziekuje pani bardzo. - rozłączyłem się i wstałem z kolan.

Pobiegłem do głównego wejścia i zauważyłem ratowników.

- Tutaj! - krzykłem. Ratownicy szybko mnie zauważyli i pobiegli za mną.

- Tutaj jest dziewczyna. - powiedziałem a ratownicy zaczęli ną oglądać.

- Zabierzemy ją do najbliższego szpitala. - powiedział do mnie jeden, drugi z jeszcze innym brali ją na nosze. - Jesteś mi stanie powiedzieć o niej jakiejś informacje?

- Ma na imię Victoria Collins, nie dawno się przeprowadziła, wiec jest nowa. Ma 16 lat. - wymieniłem jeszcze potrzebne informacje.

- A co z jej rodzicami?

- O jej ojcu nic nie wiem, a podobno z matką nie ma kontaktu od jakiegoś czasu. - powiedziałem. O jej matce powiedziała mi ostatnio jak spotkaliśmy się u niej. - Będę mógł z wami jechać? - zapytałem z nadzieją.

- Niestety nie, nie mamy tyle miejsca i nie jesteś spokrewniony z dziewczyną.

Zdenerwowany pobiegłem do mojego auta i ruszyłem w stronę szpitala.

Wszystko będzie dobrze, musi być

———————————————

Jestem obecnie pod salą gdzie badają Vi. Poinformowałem wszystkich o jej stanie i gdzie się znajduje. Nagle rozszedł się dźwięk. Zmulony podniosłem głowę i ujrzałem jej przyjaciela, Nialla.

- Co z Viką? - zapytał na wstępie.

- Nic, bez zmian.

- Niech go szlag! - usiadł koło mnie i tak jak ja schował twarz w dłoniach. - Jak to się stało? Co się właściwie stało?

- Nie wiem! Znalazłem ją, leżąca na tym pieczonym korytarzy w tym stanie! Jak najszybciej zadzwoniłem po pogotowie i zabrali ją. Siedzę tutaj kolejną godzinę. - powiedziałem rozpaczany.

- Dzwoniłem do jej matki. Jakimś cudem odebrała, powiedziała, że przyjedzie. - spojrzałem ja niego.

Pokiwałam głową i zniechęcony do wszystkiego oparłem się o strasznie niewygodne krzesło. W tym momencie wyszedł lekarz z jej sali. Jak poparzony wstałem i podbiegłem do niego.

- Niech nam pan doktor powie co z Vi. - błagał Niall.

- Przykro mi, ale nie mogę udzielić żadnych i formacji osobą trzecim. Jeżeli nie jesteście państwo z rodzicu to nic nie mogę udzielić.

- Jestem jej chłopkiem. - powiedziałem z nadzieją.

- Niestety w tym przypadku tez nic nie mogę powiedzieć.

- A może chociaż w jakim jest stanie? - dopytał Horan.

- Jej stan jest ciężki. Nic więcej. - powiedział i odszedł.

#################

700 wyświetleń!!

(30.03.2021)

Jesteś już Moja | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz