Petryfikacja

4.1K 172 45
                                    

***
- Lestrange, opowiesz nam coś o zaklęciu Patronus?

Chłopak milczał, a ja z uwagą wpatrywałam się w nauczycielkę, która była zawiedziona niewiedzą ucznia. Galatea Merrythought należała do nauczycielek, które były bardzo wymagające wobec swoich uczniów.

- minus pięć punktów dla Slytherinu, siadaj. - powiedziała zażenowana, machając przy tym ręką, aby usiadł spowrotem na krzesło.

- ktoś wie? - zapytała, a kilka krukonów i jeden ślizgon podniosło ręce, w nadziei że właśnie oni dostaną możliwość odpowiedzi.

- więc, Tom, proszę.

Jak zawsze, musiała wybrać Riddle'a, który wszystko wiedział, sama zastanawiałam się skąd. Był on pupilkiem nie tylko Slughorna. Jego postawa wobec nauczycieli powodowała, że zyskiwał on w ich oczach jeszcze większe uznanie.

- jedno z bardziej znanych, a zarazem najtrudniejsze zaklęcie obronne, dające ochronę przed dementorami, a także śmierciotulami oraz umożliwiające przekazywanie wiadomości pomiędzy czarodziejami.

 - doskonale, Tom.

Nie mogłam tego słuchać. Co z tym chłopakiem było nie tak?

- dzisiaj spróbujecie wyczarować patronusa. Liczę na was, moi drodzy.

Każdy z uczniów w dłoni trzymał swoją różdzķę, próbując wyczarować odpowiednie zaklęcie. Jak sam zauważył Riddle, nie było ono proste - było najtrudniejszym zaklęciem obronnym.

Żadnemu z uczniów nie udało się. Ku mojemu zaskoczeniu - nawet Tomowi. Czyli jednak, nie był on takim idealnym, jakim się zdawał.

Zajęcia dobiegły końca, jednak nie oznaczało to całego wolnego popołudnia. Na mnie i Prudence czekało spotkanie klubu ślimaka, co nie ukrywam, nie było zadowalającą wiadomością. Nie znosiłyśmy ich, jednak musiałyśmy się na nich pojawiać.

***
- Rosaline, moja droga. Jak tam rodzice? Wszystko w porządku? - zapytał mnie nauczyciel, podczas uczty, jaką nas poczęstował.

- oh, tak. Mama jako aurorka dużo pracuje, ale oczywiście, dziękuję, że Pan pyta.

- cieszę się, Rosaline. O, powiedz mi jeszcze. A brat? To jego ostatni rok w Hogwarcie, mam rację?

Pokiwałam głową.

- świetnie, i powiedz, co ma zamiar robić po skończeniu nauki?

Zamyśliłam się. Szczerze, nigdy za specjalnie nie rozmawialiśmy o tym w domu. Sama nie wiedziałam, co będę chciała robić w życiu, po skończeniu szkoły, a jestem już na piątym roku.

- myślę, że będzie to związane z Quidittchem - odpowiedziałam.

- oh, rozumiem. A Ty, Prudence? Wszystko w porządku?

- jak zawsze, profesorze. - odpowiedziała moja przyjaciółka i na tym skończyła się nasza rozmowa.

Uczta mijała naprawdę długo. Slughorn wypytywał każdego z osobna, zadając podobne pytania, co te, o które pytał mnie.

Mężczyzna podniósł się z krzesła, prosząc o chwilę ciszy.

- moi drodzy, myślę, że na dzisiaj możemy zakończyć. - uśmiechnął się - oh, zapomniałbym. Za dwa tygodnie organizujemy bal, na którym pojawią się sami szanowani czarodzieje. Prosiłbym Was, aby każdy przyszedł z kimś w parze, bez wyjątków.

Spojrzałyśmy po sobie z Prudence. Slughorn co roku organizował wraz z dyrektorem bal, na którym pojawiali się sami szanowani czarodzieje i czarownice. Nie lubiłam tego, jednak Prudence uważała, że to świetna okazja do poznania nowych osób, a ja i tak nie miałam wyjścia, więc musiałam za każdym razem na tych balach się zjawiać.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz