Rodziny się nie wybiera

2K 86 28
                                    


***

- wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, Rosaline, ale wysłuchaj mnie. - prosił puchon, nie przestając dorównywać mi kroku.

- nie mam zamiaru, Edwardzie. Zraniłeś mnie, a ja Ci zaufałam. - odpowiedziałam - po prostu się z tym pogódź.

- przepraszam. - zatrzymał się, stając prze de mną - przepraszam. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym cofnąć czas.

- nie da się cofnąć czasu. Nie będę Ci mówić, że Ci wybaczam, bo to nic nie zmieni. To Ty dokonałeś wyboru, będąc zupełnie świadomym tego, co robisz. Zrozum to, Edwardzie. 

Odeszłam, zostawiając szatyna w tyle. Może naprawdę mu zależało, może przepraszając mnie mówił zupełnie szczerze. Jednak za dużo przeszłam, aby mu przebaczać i pokazując przy tym, jak słaba i naiwna bym była.

***

Siedem dni do świąt

Niektórzy odczuwali "cudowną", świąteczną atmosferę, w tym również moje współlokatorki. Niestety ze mną było inaczej. Święta kojarzyły się z rodziną, czy magiczną atmosferą. Ale czy mogłam tak nazwać przymusowy wyjazd na święta do rodziny, której nawet nie znam, i do tego bez brata, który był moją jedyną nadzieją?

Otóż ciotka Pamela poinformowała mnie, że wraz z nią wyjeżdżamy na kilka dni do rodziny, patrząc na zbliżające się dni. Kobieta utrzymując rodzinne więzi, w odróżnieniu od jej siostry, czyli mojej matki, co roku pojawiała się w rodzinnym domu swojego ojca - mojego dziadka.

Moja rodzicielka nie utrzymywała kontaktu ze swoją rodziną - z jakiego powodu by miała, jeśli ją wydziedziczyli, nie dbając o jej szczęście? Zakochała się w mężczyźnie z rodu półkrwi - nie brzmi to źle, wręcz nikt nie powinien mieć nic przeciwko. Czy rodzaj krwi miał tak duże znaczenie, aby wykreślić z potężnego, silnego rodu własną córkę? Dla moich dziadków owszem.

Nigdy ich nie poznałam. Nigdy nie rozmawiałam z własnymi dziadkami, tym bardziej nie wspominając już chociaż o tym, jak wyglądali. Mama spaliła każde zdjęcie, list, przedmioty - wszystko, co się jej z nimi kojarzyło, jeszcze zanim Noah przyszedł na świat.

Dziadek, gdy dowiedział się, że jego córka urodziła syna - który mógłby być kolejnym "wychowanym" mężczyzną tego rodu i potomkiem odziedziczającym spadek - postanowił ostatni raz skontaktować się z córką, dając jej ostatnią szansę na zmianę decyzji i zostawienie męża. Jednak jak można było się spodziewać - nie zrobiła tego, co zakończyło jakie kolwiek relacje pomiędzy nimi.

Absolutnie nie chciałam zjawiać się tam na święta. Nie mogłam znieść myśli o tym, że będę zmuszona spędzić kilka dni w towarzystwie tak okropnych i bez serca ludzi. 

Przede wszystkim jednak nie chciałam zawodzić własnej matki, która była zupełnie inną osobą niż cała jej rodzina. Miała dobre serce i potrafiła stanąć na swoim - oprzeć się złym "tradycjom", jakie panowały w jej rodzinie.

***

- kolejne ataki ze strony Grindelwalda! - wykrzyczała oburzona Mirabelle, rzucając gazetę na stół w pokoju głównym Ravenclaw - Ministerstwo naprawdę nie może się postarać raz a porządnie?

- Grindelwald jest potężnym czarodziejem - wtrąciłam się - Ministerstwo Magii nie dałoby rady z nim i jego armią.

- oczywiście, że dałoby radę - powiedziała Prudence - po prostu nic z tym nie robią. Za bardzo się boją. Mój ojciec uważa, że minister Leonard Spencer tchórzy, bojąc się o swoje stanowisko, które jest dla niego ważniejsze niż bezpieczeństwo czarodziejów i czarownic.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz