Pierścionek z jego duszą

2.3K 85 89
                                    

***

Obudziłam się wtulona w bruneta. Po wczorajszej nocy byłam bardziej niż pewna swoich uczuć co do niego - kochałam go, nie miałam co do tego żadnych wątpliwości.

Chłopak jeszcze spał, a ja uśmiechnęłam się czując jego bliskość. Wyciągnęłam dłoń w kierunku jego brązowych włosów, bawiąc się pasemkiem swobodnie spoczywającym na jego czole.

Gestem tym wybudziłam Toma ze spokojnego snu, następnie pozwalając sobie na krótki pocałunek w usta.

Wstaliśmy z łóżka, ubraliśmy się i ruszyliśmy na śniadanie. Ku mojemu zadowoleniu rezydencja była pusta, gdyż ciotka wyjechała do rodziny Blacków, świętując urodziny Cygnusa. Co za tym szło, wraz z Tomem mieliśmy całą posiadłość tylko dla siebie.

Zeszliśmy na dół do jadalni, gdzie przywitał nas domowy skrzat. Poprosiłam go o przyrządzenie śniadania, więc stworzenie od razu zaczęło przygotowywać wyznaczony prze ze mnie posiłek.

Ukradkiem spojrzałam na siedzącego naprzeciw mnie chłopaka, wyraźnie pogrążonego w jakiś myślach. Odchrząknęłam, chcąc zwrócić na siebie uwagę ślizgona, co oczywiście się udało. Gdy tylko uniósł głowę, aby spojrzeć w moim kierunku, uśmiechnęłam się niepewnie, zaczynając rozmowę.

- jeśli żałujesz, po prostu powiedz.

Brunet uniósł brwi w geście zdziwienia. - skąd taki pomysł, Rosaline? Dlaczego miałbym żałować?

- nie wiem... - odpowiedziałam. - dziwnie się zachowujesz, mam wrażenie, że jesteś nieobecny, bądź najzwyczajniej w świecie mnie unikasz.

- nie myśl o mnie w ten sposób, to nie tak, że mi się nie podobało. - powiedział. - po prostu myślę nad czymś istotnym.

- jeśli są to plany dotyczące Twojej władzy, myślę, że nie jest to najlepszy moment. - dodałam lekko poddenerwowana. - nie uważasz, że powinniśmy o tym porozmawiać? O tym, co się wczoraj stało, rzecz jasna, nie mam ochoty na słuchanie jaki to jesteś wspaniały i czego w życiu nie osiągniesz.

- uspokój się, Rosaline. - przerwał mi. - nie, nie były to myśli dotyczące moich planów... absolutnie. Nie śmiałbym. 

- a więc? - zapytałam, oczekując odpowiedzi.

Brunet spojrzał na swój niezwykle dla niego ważny pierścień założony na palcu serdecznym, następnie obracając nim w różne strony. - zobaczysz.

Nie zdążyłam zapytać o nic więcej, gdyż do pomieszczenia wszedł skrzat unosząc w powietrzu nasze śniadanie pomagając sobie zaklęciami.

- smacznego. - powiedział ochrypłym, niewdzięcznym głosem, następnie znikając z naszego pola widzenia.

- smacznego - powtórzył po nim Tom, wesoło na mnie spoglądając.

Nie odpowiedziałam mu, gdyż byłam wystarczająco obrażona, zamiast tego przewróciłam oczami od razu przechodząc do jedzenia.

***

Siedziałam w wygodnym fotelu, z książką w dłoniach popijając herbatę. Za oknem widać było pomarańczowe, ciepłe słońce oraz nieliczne białe chmury. Pogoda sama zachęcała do wyjścia na zewnątrz. 

Gdy już miałam odłożyć lekturę, aby wstać i udać się w kierunku drzwi, ujrzałam postać Toma, wyciągającą w moją stronę dłoń.

- co Ty robisz? - zapytałam podejrzliwe - myślałam, że jesteśmy pokłóceni.

- nic nie mów, bo się rozmyślę.

Niepewnie podałam mu dłoń, pozwalając na zaprowadzenie mnie w miejsce, o którym mówił, że jest w moim stylu i jest pewny, że będę zachwycona. Tom nie miał za grosz krztyny kreatywności, jednak skoro był święcie przekonany, że mi się spodoba, byłam zmuszona mu zaufać.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz