***
- 5 Sierpień 1943 -
Leżałam na trawie, obserwując chmury, a myślom pozwalałam błądzić do czarującego bruneta. Ciepłe promienie słońca padały na moją twarz, a delikatna, przewiewna sukienka w kwiaty, w którą w tedy byłam ubrana idealnie kontrastowała z roślinami rosnącymi dookoła mnie. Gorąc, jaki panował na zewnątrz nie był jedynym powodem, dla którego zdecydowałam się ją założyć.
Tamtego dnia były moje urodziny.
Z samego rana otrzymałam masę listów z życzeniami urodzinowymi, a co najdziwniejsze - jeden był nawet od Walburgi. Otwierając go byłam przygotowana na groźby i życzenia śmierci, jednak mile się zaskoczyłam, widząc starannie napisany wiersz.
Z kilkunastu listów, które do mnie dotarły, najbardziej liczyłam na list od niego. Jednak żaden taki nie nadleciał.
"Dzień jest długi, mogę poczekać".
Wpatrując się w pogodne niebo i chmury tworzące przeróżne kształty, usłyszałam, jak ktoś siada obok mnie, nucąc coś pod nosem.
- Noah, nie musisz mnie przedrzeźniać, wiesz, że nie lubię, gdy to robisz. - powiedziałam, wzrok dalej mając skierowany ku niebu.
- Noah? - odpowiedział doskonale znany mi głos, który rozpoznałam dopiero w tedy. - myślałem, że imię "Tom" nie jest tak trudnym do zapamiętania.
Spojrzałam na ślizgona, następnie z szerokim uśmiechem na twarzy rzuciłam mu się na szyję.
- ładnie wyglądasz - szepnął mi do ucha, na co moje usta wypuścił cichy chichot a twarz zalała się delikatnym rumieńcem.
- nie musisz być dla mnie miły tylko dlatego, że mam urodziny. - powiedziałam, spoglądając mu w oczy. - ale dziękuję.
Brunet wpatrywał się w moje oczy, po chwili kierując dłoń na mój podbródek.
- już myślałam, że o mnie zapomniałeś. - powiedziałam bardzo cichym tonem - tęskniłam.
- nigdy bym nie zapomniał. - odpowiedział, odwracając swój wzrok i delikatnie mnie od siebie odpychając. - jednak miałem dużo ważnych spraw na głowie. Nie chcę o tym teraz rozmawiać.
- w porządku. - uśmiechnęłam się, ciesząc z jego obecności - wiesz, że dzisiaj noc spadających gwiazd?
- czego?
- gwiazdy, spadające gwiazdy - powtórzyłam. - Tom, przecież każdy wie, że gdy spada gwiazda, trzeba pomyśleć życzenie...
Chłopak uniósł brwi w geście niewiedzy, a ja zbliżyłam się do niego, bawiąc się pasemkiem jego włosów spoczywającego na czole bruneta.
- nie baw się moimi włosami - powiedział, wyraźnie rozwścieczony odchylając głowę.
- dlaczego? - pochyliłam się, czochrając mu czuprynę. - pięknie wyglądasz, Tommy.
- słucham? - zapytał. - nie mów do mnie "Tommy".
- Tommy. - powtórzyłam. - nie uważasz, że słodko to brzmi?
Uśmiechnęłam się szeroko, a brunet westchnął. - no dobrze, możesz się nimi bawić.
Moje usta opuścił cichy śmiech. - wiedziałam, że Tobie też się spodoba.
- przymknij się. - odpowiedział, mocno mnie do siebie przyciągając i wtulając moje ciało w to jego.
- wiem, że też tęskniłeś. - powiedziałam po chwili ciszy - za miły jesteś. Normalnie byś kazał mi wracać do dormitorium albo nastraszałbyś mnie bazyliszkiem.
CZYTASZ
Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo Riddle
Fanfiction! Opowiadanie zawiera błędy, być może zrobię korektę w najbliższym czasie ! "Szczęście z Tomem Riddle'm nie jest możliwe" - mówili. Rosaline Bridget sama, na własnej skórze przekona się co do słuszności tych słów. #1 w #tommarvoloriddle - 20.05.20...