Święta

2.6K 130 213
                                    

***

Pożegnałam się z przyjaciółmi, którzy zaraz mieli wyjechać do swoich rodzin.

Najprawdopodobniej był to ostatni raz, w którym zobaczę Alexandra. Nie czułam się z tym dobrze, wręcz fatalnie. Moje uczucia do niego wyparowały, ale gdzieś w środku dalej był mi bardzo bliski. Tęskniłam za nim i jego bliskością.

Uściskałam ich wszystkich, z bólem patrząc jak odjeżdżają.

Hogwart Express już odjechał, a mi zostało tylko czekać, aż wrócą. Niestety, w mniejszym gronie, bo bez Alexa, którego strasznie mi brakowało. Ten gryfon powodował szczęście na mojej twarzy, jakiego nie powodował nikt inny.

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. 

Chciałam zacząć krzyczeć, jak bardzo mi z tym wszystkim źle. Krzyczeć, że nienawidzę świata, nienawidzę ludzi, nienawidzę życia. Moi przyjaciele mnie zostawili samą, nie mogłam liczyć na nich w te święta. Czym są święta bez miłości i wsparcia?

- dlaczego płaczesz?

Usłyszałam za sobą męski, znajomy głos. Odwróciłam się gwałtownie, a moim oczom ukazał się Tom Riddle.

- daj mi spokój. - odpowiedziałam, zmierzając w stronę zamku.

Brunet ruszył za mną, dorównując mi kroku. Niezależnie, jak bardzo chciałam się go w tamtej chwili pozbyć, było to po prostu niemożliwe. Byłam za bardzo zraniona aby popadać w kolejną kłótnie z tym człowiekiem.

Gdy stanęliśmy przed wejściem do zamku, on zatrzymał się, i westchnął, spoglądając po budowli. - wiesz, Rosaline. Każde święta tu spędzam, zupełnie sam. Nie przeszkadza mi to, nawet bym powiedział, że mi to w zupełności odpowiada. Sama się przekonasz, że święta spędzone w tej szkole, gdy zamek jest prawie pusty, gdy korytarze są ciche i opustoszałe, mogą być jednymi z najprzyjemniejszych.

Spojrzałam na niego z ukosu z lekkim grymasem na twarzy. - święta spędzone w Twoim towarzystwie na pewno nie należą do tych najprzyjemniejszych.

Kąciki ust Toma lekko uniosły się ku górze.

Pierwszy raz widziałam na jego twarzy szczery kawałek uśmiechu. Nie był to ten uśmiech, który pokazywał przy Slughornie czy innych nauczycielach, nie był to również ten, który ukazywał gdy coś osiągnął. Ten wydawał się być naprawdę prawdziwy.

Na ten widok zrobiło mi się miło, i pomimo wszystkiego, co teraz mnie przygnębiało, również poczułam, jak na moją twarz wskoczył lekki uśmieszek.

***

Siedziałam w salonie krukonów, przeglądając rodzinny album ze zdjęciami, który zabrałam mojemu bratu. Ostatnim razem, gdy ruszające się zdjęcia obserwowaliśmy razem, Noah zdradził mi, gdzie go trzyma. Myślę, że zrobił to celowo, gdyż doskonale wiedział, że będę go potrzebowała.

W pomieszczeniu siedziałam zupełnie sama, a obok mnie stał kominek, którego ciepło czułam na swojej skórze. Było zupełnie cicho, a iskry ognia było słychać w całym pomieszczeniu. Może jednak Tom miał rację. Taka cisza i spokój wcale nie były tak bardzo złe.

Minęło trochę czasu, gdyż spoglądając na rodzinne zdjęcia straciłam jego zupełne poczucie. Naszła mnie myśl, aby odwiedzić Toma. Skoro co roku spędza je w szkole, zupełnie sam, może chociaż tyle mogłam zrobić, aby poczuł się mniej samotny.

Siedział w tym samym miejscu co zawsze, w zupełnie tym samym fotelu. Czasami śmieszyło mnie to. Mogłam nawet podejrzewać, że nikt po za nim samym w tamtym miejscu nie zasiadał, gdyż bał się słynnego Toma Riddle'a i tego, co mu zrobi gdy dowie się, że ktoś tylko na niego spojrzał.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz