Koniec 6 roku

1.9K 78 6
                                    

***

- Czerwiec 1943 -

Na dworze było ciepło, każde z drzew było zaopatrzone w zielonkawe liście a kolorowe kwiaty swoim widokiem zapierały dech w piersiach nie jednej osobie.

Lubiłam spędzać czas na błoniach, gdzie możliwe było poczucie pierwszych oznak cudownego lata. Pogoda panująca na zewnątrz sama zachęcała do opuszczenia murów zamku i udania się na świeże powietrze.

Nie było nowością, że uwielbiałam słońce. Wstawało wcześnie, a zachodziło późnym wieczorem. Codziennie zmuszałam Toma, aby zamiast siedzieć w bibliotece i organizować swoje tajne spotkania wyszedł ze mną na błonie nacieszyć się ostatnim miesiącem nauki jako szósto roczni. Ku mojemu zdziwieniu, za każdym razem, chociaż niechętnie, się zgadzał.

Najczęściej rozmawialiśmy w tedy o naszych planach na przyszłość. Pomimo, iż zdawało mi się, że o ślizgonie wiem już wszystko, z każdą kolejną rozmową zaskakiwał mnie jeszcze bardziej.

Ciężko było mi pogodzić się z myślą o jego celach, do jakich zawzięcie dążył. Po części czułam się za to winna - moim zadaniem było naprawić Toma - nauczyć go kochać, co według Dumbledora było jedyną szansą na uratowanie nie tylko jego, ale również całego świata.

Czy młody chłopak był na tyle potężnym czarodziejem, aby przyczynić się do tak złych czynów?

Nie wiedziałam, co dokładnie miał na myśli Profesor Dumbledore, gdy opowiadał mi, jak ważne jest odciągnięcie od Toma myśli dotyczących zawładnięcia nad czarodziejskim światem. Jednak zdawałam sobie sprawę, że nie bez powodu tak potężny czarodziej prosi mnie o pomoc. Sam się bał, jednak ciężko było mu to przyznać. Potrzebował mojej pomocy.

Pomimo, iż mężczyzna wierzył we mnie i moje możliwości - ja nie byłam w stanie. Za bardzo kochałam Toma, każdą jego część - po prostu go całego. Nie potrafiłam poradzić sobie z wyznaczonym mi zadaniem. Riddle'a nie dało się zmienić, on od zawsze miał być tym, kim teraz był oraz kim miał się stać. Taki jego los, a z losem się nie walczy.

***

Wraz z Prudence stałyśmy przed salą od Obrony Przed Czarną Magią. Czekał nas już ostatni w tym roku egzamin, właśnie z tego przedmiotu.

Stresowałam się, gdyż wyniki SUMÓW były dla mnie bardzo ważne. Chciałam je napisać jak najlepiej, aby mieć pewność, że w przyszłości będę mogła być wysoko cenionym aurorem. Każdy mnie zapewniał o moich zdolnościach, w końcu jako krukonka na naukę poświęcałam bardzo dużo czasu, ale w dalszym ciągu nie czułam się na tyle obeznana aby być pewna co do moich możliwości.

Minęłam próg pomieszczenia, następnie siadając przy odpowiednim stoliku. Wzięłam do dłoni pióro uniemożliwiające ściąganie, a chwilę później przed moimi oczami pojawił się pergamin z pytaniami.

Zaczęłam pisać.

***

- Hogwart Express

Przedział dzieliłam nie tylko z Prudence, gdyż tym razem dosiadła się do nas dwójka ślizgonów, jakimi byli Malfoy i Rosier. Zaskoczeniem było dla mnie to, że Riddle się nie pojawił wraz z nimi, skoro zazwyczaj wszędzie siadali wspólnie. Chociaż, dlaczego mnie to dziwiło, przecież mogłam się tego spodziewać.

Sięgnęłam po książkę, chcąc skupić się na czymś innym niż nad myślami dotyczących powrotu do francuskiej rezydencji. Teraz już nawet Noah nie był w stanie mnie pocieszyć, gdyż znalazł sobie potulny domek w jednej z czarodziejskich dzielnic położonej daleko od południa Francji. Byłam zdana wyłącznie na siebie.

- dałabyś się namówić - powiedział Abraxas do Prudence - proszę Cię o to od sześciu lat!

Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła. - proś dalej, i tak się z Tobą nie umówię Abraxasie.

- nie widzisz jak on się stara? - wtrącił się Rosier - mam już dość gadania mi o Tobie przez całą dobę.

- mam współczuć czy raczej się cieszyć? - zapytała.

- chyba nie odmówisz jednego wieczoru z takim kawalerem, jak ja. - uśmiechnął się łobuzersko, poprawiając dłonią swoje platynowe włosy.

- każdy myśli, że je farbujesz. - powiedziała obserwując jego ruchy. - widać, że farbowane.

- zgadzam się. - dodał Rosier.

- to naturalny blond kolor, o co wam chodzi?

- gdybyś ich nie farbował, może by się z Tobą umówiła.

- przedewszystkim musiałby zmądrzeć. - powiedziała Prudence.

- zaczął się uczyć - dodałam, przypominając sobie zimowy wieczór spędzony w salonie ślizgonów. - specjalnie dla Ciebie.

- o, właśnie.

- tak, cały czas się uczę. - potwierdził blondyn.

- nauczył się jak poprawnie zaparzyć herbatę.

- co to ma wspólnego z magią? - zapytała Prudence.

Zaśmiałam się. - widocznie dla Abraxasa herbata jest niczym eliksir.

- działa uspokajająco. - ponownie potwierdził.

- i na ból brzucha. - dodał Rosier.

Przyjaciółka siedząca obok mnie westchnęła, z zażenowania przewracając oczami i przyłożyła dłoń do czoła. - z kim ja mam do czynienia.

- z przystojnymi i bardzo inteligentnymi ślizgonami. - odpowiedział pewny siebie Malfoy.

- chyba nie mówisz o sobie? - zapytałam.

- kto właściwie pozwolił wam z nami usiąść?

- nie zaprzeczyłyście. - powiedział Rosier.

- teraz tego żałuję. - westchnęła Prudence, a ja zachichotałam i ponownie pozwoliłam sobie na lekturę.

***

Na peronie czekała na mnie ciotka Pamela wraz ze swoimi dziećmi - marudnymi i łudząco przypominającymi swoją matkę bliźniakami.

Kobieta była ubrana w grube, eleganckie, czarne jak węgiel futro, a jej urok podkreślał mocny makijaż.

Jej brzydotę dało się zauważyć z kilometra.

Niechętnie idąc w ich kierunku zostałam zmuszona do przystanięcia, gdyż poczułam czyjąś zimną rękę na moim nadgarstku.

- Tom?

- Chciałem się pożegnać.

- od kiedy Ci na tym zależy? - zapytałam, delikatnie się uśmiechając i spoglądając mu w oczy.

Brunet bez chwili wahania przyciągnął mnie do siebie bliżej i mocno objął, pozwalając mi poczuć jego bliskość.

- do zobaczenia, Rosaline. - wyszeptał, następnie odsuwając mnie od siebie i odchodząc.

Lekko zarumieniona dalej stałam w miejscu, wzrokiem wodząc po oddalającej się sylwetce Riddle'a.

- jak Ty wyglądasz? - zapytała kobieta, która chwilę wcześniej na mnie czekała - chodź, na co tak czekasz?

- mi również miło was widzieć, ciociu. - odpowiedziałam, a chwilę później wraz z nią i dziećmi teleportowaliśmy się do rezydencji.

***

Tak o to zbliżamy się do końca książki.

Mam w planach dodać jeszcze 2-3 rozdziały, które zakończączęść historii.

Nie wiem, co dodać do tej informacji, gdyż zapewne rozpiszę się w ostatecznym rozdziale zakończenia tej książki, a nie chcę wam tu za dużo spoilerować 😬.

Powiem tyle, wyczekujcie kolejnych rozdziałów, bo będzie się działo 🤪.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz