"miłość jest dla ślepych"

2.4K 107 280
                                    

***
Uczniowie czekali w sali na nauczycielkę od Obrony Przed Czarną Magią. Wraz z przyjaciółkami usiadłyśmy obok siebie, jak zawsze, gdy tylko była taka możliwość. Ludzie dziwili sie, że wytrzymujemy ze sobą przez te wszystkie lata, bez ani jednej, chociażby małej sprzeczki.

- Rosaline - zaczęła Mirabelle - co ty właściwie w nim widzisz?

Spojrzałam na nią, z mordem w oczach. Dobrze wiedziała, że tematy o Tomie były najgorsze z możliwych.

I Prudence skierowała swój wzrok na mnie. Wyraźnie widać było, że oczekiwała tej odpowiedzi tak samo, jak Mirabelle.

Westchnęłam, na chwilę zamykając oczy, uspokajając się, i próbując dobrać to wszystko w słowa.

- a więc - zaczęłam - jest... mądry, nawet bardzo mądry. Podoba mi się sposób, w jaki na mnie czasami patrzy... na osobności jest zupełnie innym człowiekiem, potrafi się otworzyć. Przy nim czułam coś, czego nie czułam przy nikim innym... to właśnie on spowodował, że byłam szczęśliwa, pierwszy raz od kilku miesięcy - zamyśliłam się, po chwili unosząc kąciki ust ku gorze -...no i jest bardzo przystojny.

Mogłabym wymieniać dalej, ale przeszkodziły mi czyjeś dłonie opierające się o blat ławki, przy której siedziałam. Ręce te były ułożone w ten sposób, że znajdowałam się pomiędzy nimi, czując przy uchu czyiś ciepły oddech.

- na prawdę tak uważasz?

Dobrze znałam ten głos.

Nie odwróciłam głowy, a siedziałam nieruchomo, przełykając ślinę.

- wiesz co Prudence, zostawiłam jedną rzecz w dormitorium, może pójdziesz po nią ze mną? - zapytała Mirabelle, spoglądając to na mnie, to na chłopaka stojącego nade mną.

- oczywiście, z chęcią. - odpowiedziała, po czym obie zdecydowanym ruchem opuściły klasę.

- Tom. - odezwałam się po chwili czując, jak głos mi się łamie.

- Rosaline. - odpowiedział, a w jego głosie można było dostrzec nutkę zadowolenia. - to było urocze.

- co masz na myśli? - zapytałam.

Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy ponownie poczułam jego ciepły oddech, tuż przy moim policzku.

- słyszałem wszystko.

Czułam, jak serce zaczęło mi mocniej bić, pragnąc wyrwać się z piersi.

Przęłknęłam ślinę. - uważa tak połowa dziewczyn w tej szkole.

- może i tak - odpowiedział - ale ich zdanie się dla mnie nie liczy.

- dlaczego moje zdanie jest dla Ciebie ważniejsze, podczas, gdy dookoła siebie masz pełno Twoich psychofanek?

Poczułam, jak brunet lekko się uśmiechnął. - jesteś inna.

- inna, powiadasz? - zamyśliłam się - oświeć mnie.

Ślizgon milczał, dalej stojąc nade mną.

- a więc, chcesz mi coś powiedzieć, Riddle?

Brunet lekko zachichotał. - mógłbym zapytać o to samo Ciebie, Bridget.

Uśmiechnęłam się. Tak bardzo brakowało mi jego przyjemnego głosu.

- Tom? - usłyszeliśmy głos Merrythought - usiądź, zajęcia się już zaczęły.

Podniósł dłonie znad stołu, rozglądając się po klasie.

- zajmij miejsce obok Rosaline, na co czekasz.

Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz