***
Bałam się spojrzeć w oczy Tomowi po tym, co się między nami stało.
Doskonale wiedziałam, że nie możliwe było to, aby Riddle coś poczuł. To przecież on...Minęłam próg Wielkiej Sali, wzrok wbijając w podłogę. Nie chciałam teraz patrzeć na Toma. Bałam się momentu, w którym nasze spojrzenia miały by się ze sobą spotkać.
Usiadłam na końcu stołu. Nie podniosłam głowy znad talerza ani razu. Jak mam wytrzymać te kilka dni w szkole, nie znając nikogo po za Riddlem?
Unikanie go będzie bardzo trudne.
Ale rozmawianie z nim jeszcze trudniejsze.
W pewnym momencie spostrzegłam, że ktoś usiadł obok mnie.
- cześć - odezwała się obca mi dziewczyna - widzę, że jesteśmy jedynymi dziewczynami, które postanowiły zostać w szkole. Jestem Dealia - wyciągnęła dłoń w moim kierunku - z Gryffindoru.
- em, cześć Dealia - uniosłam brwi z zaskoczenia - Rosaline, z Ravenclaw. - dokończyłam, ściskając jej dłoń. - chwila. Nie kojarzę Cię, nie było Cię w dniu wigilii, prawda?
- nie było mnie. - odpowiedziała, lekko się uśmiechając - nie czułam się na siłach, aby przychodzić.
- w porządku.
- o nie, idzie tu. - powiedziała, chowając się pod stół. - nie ma mnie tutaj.
- ale kto? - zapytałam, z szokiem wymalowanym na twarzy. Dziwna dziewczyna.
Po kilku sekundach podszedł do mnie jeden z gryfonów. - widziałaś może Dealie Pattinson? Gryfonka, niska, ciemne, brązowe oczy? - zapytał, pokazując ruchem dłoni wraz ze słowami, które wypowiadał - miałem wrażenie, że tu przed chwilą siedziała.
- chyba poszła do łazienki. - odpowiedziałam, na co ten pobiegł w wyznaczonym kierunku.
Dziewczyna wyszła z ukrycia, siadając spowrotem obok mnie. - dziękuję. Ten chłopak to Dominic Longbottom, cały czas za mną łazi. Pokręcony jakiś.
Dobrali się idealnie.
- chodźmy z tąd, zanim tu wróci. - powiedziałam, zmierzając w stronę biblioteki.
Idąc przez korytarz napotkałyśmy Profesora Slughorna, rozmawiającego z kimś, z kim rozmawiać nie chciałam.
- oo, Rosaline - zaczął nauczyciel - dobrze, że Cię widzę. Szukaliśmy Cię z Tomem. Chodź, mam do was sprawę.
Spojrzałam przepraszająco na gryfonkę, następnie niechętnie pokierowałam się za Slughornem.
Przez całą drogę czułam napięcie pomiędzy mną, a brunetem. Próbowałam na niego nie patrzeć, ale poprostu się nie dało.
Natomiast on, nie spojrzał na mnie ani razu, a nawet wydawał się być zupełnie zwyczajny, z kamiennym wyrazem twarzy i zimnym spojrzeniem. Czyli tak, jak zawsze.
Weszliśmy do gabinetu profesora. Zaprowadził nas w kąt, w którym było jego stanowisko do tworzenia eliksirów.
- prosiłbym Was, abyście pomogli mi wytworzyć jeden z eliksirów - po czym wskazał na pergamin z przepisem - jest on dla mnie bardzo ważny. Sam bym to zrobił, ale ostatnio nie mam do tego głowy... - spojrzał na Toma, mrugając jednym okiem - no, to do roboty.
Gdy odszedł, nie mogłam wytrzymać nic nie mówiąc.
- co to było?
- myślisz, że wiem? - odpowiedział, zerkając za ścianę, aby spojrzeć, czy Slughorn nie słyszy - wyraźnie zależy mu na naszych dobrych relacjach.
CZYTASZ
Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo Riddle
Fanfiction! Opowiadanie zawiera błędy, być może zrobię korektę w najbliższym czasie ! "Szczęście z Tomem Riddle'm nie jest możliwe" - mówili. Rosaline Bridget sama, na własnej skórze przekona się co do słuszności tych słów. #1 w #tommarvoloriddle - 20.05.20...