***
- jutro jest ten dzień - zaczęła Prudence - przyjęcie u Slughorna.- mhm. - odpowiedziałam jej, wiedząc, o co zaraz zapyta.
- właśnie. Nie mówiłaś mi, z kim masz zamiar się na nim pojawić. W ogóle ktoś Cię zaprosił?
Spojrzałam na nią lekko oburzona.
- no co?
- tak, ktoś mnie zaprosił.
- kim jest ten szczęściarz? - zapytała, odkładając książkę w której przed chwilą była zagłębiona, spoglądając na mnie.
- oh, żaden szczęściarz. Nazwałabym go raczej... panem ponurym.
- przecież nie poszłabyś z byle kim. - oznajmiła - znam Cię, Rosaline. Musi to być ktoś, kogo dobrze znasz. Niech zgadnę - zamyśliła się, po chwili dodając - Macnair? Nie, nie on. Za głupi. To może... Lestrange?
Uśmiechnęłam się lekko.
- nie udało Ci się zgadnąć.
- na prawdę? Pomyślmy...
- nie zgadniesz, Prudence. Z resztą - i tak bym Ci nie powiedziała. Dowiesz się dopiero w dniu uroczystości.
Krukonka przewróciła oczami, ponownie sięgając po książkę.
***
- mam już dość. - oznajmiła Mirabelle, siadając przy stole w Wielkiej Sali - mam dość tych wszystkich nakazów rady nauczycielskiej. Dlaczego nauczyciele muszą wszędzie z nami łazić? Zero prywatności.- jakąś randkę miałaś w planach, czy jak? - zapytał Alexander, dzisiaj wyjątkowo siedzący przy stole krukonów.
- nie do końca. Poprostu chciałabym gdzieś wyjść, bez profesor Merrythought. Jako opiekunka naszego domu, zawsze była denerwująca. Teraz, gdy wszędzie za nami łazi, odczuwam jej brak poczucia humoru jeszcze bardziej. Nie znoszę jej.
- nie przesadzajcie - odpowiedział Alex, patrząc na każdą z nas - napewno nie jest taka zła.
- łatwo Ci mówić, gdy Twoim opiekunem domu jest Dumbledore. - odpowiedziałam, na co chłopak lekko się uśmiechnął.
- masz rację. Nigdy za nim nie przepadałem, ale ten przynajmniej ma poczucie humoru.
- raczej próbuje je mieć - wtrącił się Noah.
Zaśmialiśmy się.
- Rosaline? - usłyszałam za sobą głos - przyjdź do mojego gabinetu, gdy będziesz miała chwilę.
- w porządku. - odpowiedziałam zaskoczona obecnością Slughorna. Żaden z nas go nie zauważył?
***
Zapukałam w drzwi od gabinetu.One uchyliły się, a moim oczom ukazało się na prawdę ładne pomieszczenie. Każdy mebel był bardzo elegancki, a sam pokój był dość duży. Nie spodziewałabym się tego po Slughornie.
- O, to ty Rosaline. Proszę, wejdź.
Weszłam do tego zdumiewająco ładnego pokoju i za pozwoleniem nauczyciela usiadłam na jednej z brązowych, skurzanych kanap.
- profesorze, czego Pan ode mnie chciał?
- cieszę się, że pytasz. Słyszałem, że na jutrzejszy bal wybierasz się z Tomem. Chłopak upiera się, że nic was nie łączy. Jednak z mojej perspektywy wygląda to troszkę inaczej.
Uśmiechnął się, i lekko mrugnął prawym okiem.
- słucham?
- oh, proszę nie brać tego za niegrzeczne z mojej strony, Panno Bridget. Poprostu byłem ciekawy... urocza by była z was para.
CZYTASZ
Pokochałam Cię, Riddle || Tom Marvolo Riddle
Fanfiction! Opowiadanie zawiera błędy, być może zrobię korektę w najbliższym czasie ! "Szczęście z Tomem Riddle'm nie jest możliwe" - mówili. Rosaline Bridget sama, na własnej skórze przekona się co do słuszności tych słów. #1 w #tommarvoloriddle - 20.05.20...