Prolog

1.3K 38 48
                                    

Cześć, bardzo się cieszę, że jesteś!
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że w tym opowiadaniu jest dużo błędów interpunkcyjnych i gramatycznych, za co przepraszam. Chcę też napisać, że fabuła różni się lekko, od oryginalnej, przedstawionej w książce lub w filmie. Nie zniechęcaj się po pierwszym rozdziale, z każdym kolejnym jest coraz lepiej i coraz więcej akcji się pojawia. Mam nadzieje, że spodoba Ci się mój pomysł i zostaniesz do końca. Miłego czytania :) !

————

Zbliżało się upalne lato. Z każdym dniem słońce świeciło coraz jaśniej. Natarczywe promienie słoneczne biły Olivie po oczach. Leżąca w łóżku dziesięciolatka po próbach ukrycia się przed światłem, w końcu poddała się i spojrzała na wiszący zegar, naprzeciwko niej.

— Dajcie żyć... — mruknęła do siebie — Siódma godzina, zbrodnia w biały dzień. — spojrzała w kierunku okna, odwróciła się w przeciwnym kierunku usiłując zasnąć, lecz na próżno.

Otworzyła szeroko oczy. To dziś, pomyślała. Energicznie położyła gołe stopy na podłodze, zrzucając kołdrę na podłogę, i podeszła do drzwi. Gdy przekroczyła próg od razu zaczęła po cichu biec. W pewnym momencie, przypomniała sobie o czymś. Nie tracąc czasu natychmiast zawróciła do swojego pokoju. W efekcie jej nogi się zatrzymały a górna cześć ciała poleciała do przodu. Ledwo utrzymując równowagę odwróciła się i z powrotem wbiegła do pomieszczenia.  Otworzyła szufladę i wyciągnęła czerwony kubek w białe kropeczki. Wybiegła na paluszkach i pokierowała się do kuchni. Usmażyła jajecznicę z pietruszką i posmarowała dwa tosty dżemem, zapatrzyła kawę w nowym kubku. Na drewnianej tacy położyła talerz razem z kubkiem kładąc również sztućce i serwetkę. Ostrożnie poszła w kierunku sypialni. Po otwarciu drzwi łokciem podeszła do łóżka.

— Wszystkiego najlepszego, Mamo! — wykrzyknęła nagle, patrząc jak kobieta podskoczyła otwierając przy tym powieki. Odwróciła głowę w jej stronę.

— Dziękuje, szczeniaczku. — powiedziała  zaspanym głosem uspokajając się i nie ruszając ani o cal. Dziewczyna usiadła na skraj łóżka.

— Proszę bardzo! — podała jej talerz i widelec. — powiedz jak wyszło. Mam nadzieje, że lepiej niż w zeszłym roku. — wykrzywiła usta.

— Ja nadal czekam na coś innego niż jajecznica i kawa. — uśmiechnęła się po chwili. — Na następne urodziny bądź bardziej kreatywna.

— Powinnaś być zaszczycona, że zrobiona jest z moich rąk! — pokazała palcem na posiłek z poważnym wyrazem twarzy. Kobieta zachichotała.

— Mówisz to co roku, gdy ci to mówię.

Oliwia popatrzyła na nią spod byka ale po chwili nie wytrzymała i się zaśmiała. Usiadła obok mamy i odłożyła tace obok trzymając w ręce kubek z kawą.

— Ej! — spojrzała ze zdziwionym wzrokiem widząc jak popija łyk. — Nie możesz! Jesteś jeszcze za mała. - zaśmiała się, wzięła kubek i położyła na szafkę po swojej stronie.

— Ale bez przesady! — krzywo na nią spojrzała. — mam jedenaście lat. — powiedziała z dumą. — Chyba, że nie pamiętasz.

— 31 sierpnia. — powiedziała głosem „to dopiero za dwa miesiące".

— Uuaauu! Pamiętasz! — zaśmiała się. Kobieta spojrzała na nią z ulitowaniem. — No już dobra.

— Dla mnie zawsze będziesz małym Szczeniaczkiem. — pogładziła ją po czarnych, prostych włosach.

— Minęło już JEDENAŚCIE lat od moich narodzin a ty nadal mi nie powiedziałaś czemu tak na mnie mówisz.

Uśmiech z jej twarzy zszedł tak szybko jak się pojawił. Zjadła ostatni widelec jajecznicy, po czym odłożyła talerz i popiła łyk kawy.  Podeszła do szafy, wyjęła ubrania i poszła w kierunku łazienki.

Czarne życie | Olivia BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz