Brama natychmiast się otworzyła. W progu stanęła wysoka czarownica w szpiczastym kapeluszu. Miała srogą twarz, a Olivia już wiedziała, że to nie jest osoba, przy której można przejść obojętnie.
— Pirszoroczni, pani profesor McGonagall — oznajmił Hagrid.
— Dziękuje ci, Hagridzie. Sama ich stąd zabiorę.
Otworzyła szerzej drzwi. Sala wejściowa była ogromna. Płonące pochodnie oświetlały ściany, a wspaniałe marmurowe schody prowadziły na pierwsze piętro.
Ruszyli za McGonagall po kamiennej posadzce. Zza drzwi po prawej strony dochodził ożywiony gwar, który wskazywał na to, że pozostali uczniowie już tal są, ale profesor McGonagall wprowadziła ich do pustej komnaty, z drugiej strony.
— Witajcie, w zamku Hogwart. — powiedziała profesor McGonagall — Bankiet rozpoczynający nowy rok szkolny wkrótce się zacznie, ale zanim zajmiecie swoje miejsca w Wielkiej Sali, zostaniecie przydzieleni do poszczególnych domów. Ceremonia przydziału jest bardzo ważna. . .
— Masz — odezwał się szeptem Ron — mieliśmy ci to dać, ale zapomnieliśmy. — wzięli garście słodyczy i nie pytając o zdanie, włożyli je do kieszeń Olivii
— To twoja część. — odezwał się cicho Harry.
— Chyba wypadło nam trochę po drodze do zamku ale ... — Ron wzruszył ramionami.
Dopiero teraz zauważyła, że chłopaki mają wygrzane po brzegi kieszenie, słodyczami. Teraz i ona miała wszystkie kieszenie zajęte. Dosyć komicznie wyglądali z tymi kieszeniami.
— . . . Są cztery domy: Gryffindor, Hifflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom ma swoją zaszczytną historie i z każdego z nich wyszli na świat słynni czarodzieje i czarodziejki. Tu, w Hogwarcie, wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu, zyskując mu punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który utraci część punktów. Dom, który uzyska największą liczbę punktów, zdobędzie Puchar Domów, co jest ogromnym zaszczytem. Mam nadzieje, że każde z was będzie wierne swojemu domowi, bez względu na to, do którego trafi. Ceremonia Przedziału, odbędzie się za kilka minut w obecność całej szkoły. Zalecam wykorzystanie tego czasu na zadbanie o swój wygląd.
Jej oczy spoczęły na usmolonym nosie Rona, a następnie na pogniecionej pelerynie Neville'a. Harry nerwowo przeczesał włosy palcami, a Olivia, nie zwracając uwagi na swój wygląd powtarzała sobie w głowie: „Tylko nie Slytherin!".
— Wrócę jak będziecie gotowi. — oznajmiła McGonagall — Proszę zachować spokój.
I wyszła z Komnaty. Olivia odprowadziła ją wzrokiem.
— A wiecie jak oni dokonują sytego przydziału? — zapytał Harry.
— Eee. . . To będzie tak jakby. . .
Zaczęła Olivia ale przerwał jej krzyk, osoby za jej plecami.
— Co to. . .
Przez ścianę tuż za nimi wyleciało około dwadzieścia duchów. Perłowe, lekko przezroczyste, szybowały w komnacie, rozmawiając między sobą nie zwracając uwagi. Wyglądało na to, że o coś się sprzeczają. Duch małego grubego mnicha mówił:
— Powtarzać i zapomnieć, powtarzam, to nasza zasada. Powinniśmy dać mu jeszcze jedną szanse. . .
— Mój drogi Mnichu, czyż nie daliśmy już Irytkowi, wszystkich szans, na jakie zasługiwał? I wciąż nas oczernia, a przecież tak naprawdę nie jest duchem. . . Hej, a wy co tu robicie?
Zwrócił się do pierwszaków, nikt nie odpowiedział.
— Nowi studenci! — powiedział Gruby Mnich, obserwując ich z uśmiechem — czekacie na przydział, co?
CZYTASZ
Czarne życie | Olivia Black
FanficOlivia Black, młoda czarownica trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa. Poznaje tam prawdziwe życie. U boku swojego najlepszego przyjaciela, Harry'ego Pottera, podejmuje walkę ze złem. Poznaje kim tak naprawdę jest, bo w domu nie wiele się dowiaduje...