2.12. Korneliusz Knot

139 14 19
                                    

Czwórka przyjaciół wiedziała od dawna, że Hagrid odczuwa nietypowy pociąg do wielkich i strasznych stworzeń. Można to stwierdzić po jego trójgłowym psie, którego nawał Puszek, lub po jego próbie wychowania smoka w jego małej chatce. Chyba można było się spodziewać, że dla młodego Hagrida wielki, straszny potwór był obiektem zainteresowań. Prawdopodobnie uznał za nieludzkie trzymanie takiego słodziaka pod kluczem, więc postanowił wyprowadzić go na spacer. 

Olivia potrafiła wyobrazić sobie trzynastoletniego Hagrida z takim krwiożerczym potworem na smyczy. Mimo tego, nie mogła uwierzyć w to. Nie była w stanie uwierzyć w to, że Hagrid kogoś zabił, nawet nieświadomie. Czy żałowała, że odkryła wspomnienie Toma Riddle'a? 

Olivia sama tego nie wiedziała. Miała mnóstwo rzeczy, które można było przemyślać w nieskończoność, doszła jeszcze jedna.

Gdy tylko Hermiona usłyszała słowa "Hagrid otworzył Komnatę", zamurowało ją, a po chwili wyszła z pokoju. Okazało się, że obudziła chłopaków. Razem usiedli przy kominku w pustym Pokoju Wspólnym.

Harry, Ron i Hermiona po raz kolejny poprosili ją tej nocy o powtórzenie historii. 

— Riddle mógł złapać nie tą osobę — powiedziała Hermiona. — Może jakiś inny potwór atakował ludzi...

— A ile, według ciebie, w tym zamku jest potworów? — zapytał Ron.

— Od dawna wiemy, że Hagrida wyrzucono ze szkoły — tłumaczył Harry. — Gdy złapali Hagrida, ataki musiały ustąpić, bo Riddle nie dostał by nagrody. 

Ron spróbował od innej strony.

— Ten Riddle bardzo przypomina Percy'ego...Kto go prosił, żeby wyszpiegował Hagrida i złapał go na gorącym uczynku?

— Ron, przecież ten potwór kogoś zabił... — jęknęła Hermiona. 

— No i jakby zamknięto szkołę, Riddle miałby wrócić do jakiegoś mugolskiego sierocińca — wymieniał Harry. — Wcale się nie dziwie, że chciał zostać...

Olivia słuchała ich uważnie w milczeniu. Nie chciało się jej w to wierzyć, bo to nie było możliwe. 

— Harry... Spotkałeś Hagrida na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, prawda?

— Kupował coś na ślimaki, które zżerały mu kapustę — odpowiedział szybko Harry.

Przez jakiś czas wszyscy milczeli. W końcu Hermiona zadała najbardziej oczywiste pytanie:

— Czy nie uważacie, że powinniśmy iść do Hagrida i z nim porozmawiać? 

— To będą wesołe odwiedziny, no nie? — westchnęła Olivia. — Cześć, Hagrid, zabiłeś może dziewczynkę, pięćdziesiąt lat temu, przewodziłeś potworem i wróciłeś do dawnego fachu?

Ale w końcu zdecydowali, że dopóki nie dojdzie do następnej napaści i bezcielesny szept ustanie, nie będą Hagrida o nic wypytywać. Od tamtej napaści minęły prawie cztery miesiące i wszyscy uważali, że napastnik, kimkolwiek był, dał sobie spokój na dobre. Irytka znudziło w końcu śpiewanie Ernie Macmillan pewnego dnia poprosił Olivie o podanie konewki, wszystko wracało powoli do normy. W marcu mandragory zaczęły się wydzierać ochryple z cieplarnii numer trzy, przez co pani Sprout był z siebie bardzo dumna. 

— Od momentu, kiedy zaczną przeskakiwać do siebie z doniczki do doniczki, będziemy mieć pewność, że są dojrzałe — powiedział Harry, że pani Sprout mu tak powiedziała. — A wtedy będziemy mogli przywrócić życie tym biedaką ze Skrzydła Szpitalnego. 

Czarne życie | Olivia BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz