Olivia pobiegła do dormitorium chłopców. Była podekscytowana tym co zobaczyli w nocy. Leżała razem z Harrym, na jego łóżku i czekali, aż Ron przygotuje się do wyjścia na śniadanie. Harry podzielił się z Olivią już swoją teorią co do paczuszki z Gringotta. Właśnie zastanawiali się, jedząc czekoladowe żaby spod łóżka Olivii, co może wymagać takich środków bezpieczeństwa, kiedy Ron (w końcu) wyszedł z łazienki. Wyszli z dormitorium i pokierowali się do Wielkiej Salii.
Przestrzeń pod łóżkiem Olivii jest bardzo ciekawą sprawą, ponieważ dziewczynka od czasu rozpoczęcia roku szkolnego zaczęła zbierać tam wszystkie ciekawe rzeczy. Czasami, razem z Harrym, w tajemnicy podkładała Fredowi i George'owi słodycze. Nadmiaru ich wkładała pod łóżko. Słodycze przesyłała jej także mama, jak i upominki. Często przysyłała jej książki, nowe pióra, notatniki - które ładowały pod łóżkiem.
Kiedyś napewno się przyda, powtarzała sobie w myślach i wzruszała ramionami. Marlena, miała nadzieje, że jej córka będzie wybitnie zdolna. Tak było, lecz nie pod tym względem. Olivia to wulkan żywej energii, nie traci czasu na naukę a wszystkie prace domowe przepisuje zazwyczaj od Hermiony. Co prawda to nie znaczy, że się źle uczy. Olivia była wzorowym uczniem. Nikt nie wiem jak ona to robi, ale gdy została zapytana na lekcji przez nauczyciela, odpowiadała prawie bezbłędnie. Sama nie wiedziała jak to robi. Myślała, że to może dlatego, że jest skazana na słuchanie Hermiony, prawie cały dniami, jak powtarza materiał i utrwala jej się to w głowie? Ale na eliksirach nie uratuje jej już nic.
Wchodzili właśnie do Wielkiej Salii na śniadanie. Mina Malfoy'a była bezcenna, kiedy zauważył, że są w dobrych humorach. Zajęli swoje najczęściej zajmowane miejsca przy stole Gryffonów. Black nałożyła sobie dżemu na tosty, kiedy Ron zaczął dyskusje o paczce z Gringotta i zaistniałej sytuacji wczoraj.
— To musi być bardzo cenne, albo bardzo niebezpieczne — powiedział Ron.
— Albo jedno, i drugie. — odpowiedział Harry.
Narazie wiedzieli tylko, że to coś co ma około dwóch cali długości i że nie mają szansy odgadnąć co to jest, bez większej ilości danych.
Hermiona nie okazywała zainteresowania o tym, co mogłoby się znajdować pod klapą w podłodze. Nawet Ron przez cały ranek wspomniał o zaistniałej sytuacji tylko raz, ciągle omijał ten temat. Olivia była tym tak podekscytowana, że zapewne, gdyby nie groziłoby wyrzucenie ze szkoły, wróciłaby tam.
Hermiona nie odzywała się do Harrego, Rona i Olivii, ale robiła tak wszechwiedzące miny, że uznali to za okoliczność sprzyjającą.
Teraz pragnęli znaleźć jakiś sposób, by odegrać się na Malfoy'u, szczególnie Olivia i Harry w głębi serca czuli potrzebę zemsty. Ku ich zdziwieniu taka możliwość pojawiła się tydzień później.
Kiedy sowy jak zwykle wleciały z przesyłkami do Wielkiej Sali, uwagę wszystkich przykuł duży, podłożony pakunek niesiony przez sześć słówek. Olivia bardzo zaciekawiła się paczkom, ale nagle zauważyła, że sowy lecą w ich stronę. Gdy wyładowały przed ich talerzami, zrzucając bekon Harrego i chleb Olivii, mała sówka rzuciła list, po czym wszystkie odleciały.
Olivia schyliła się i podniosła chleb. Spojrzała na niego z przykrością ale po chwili się wzdrygnęła.
— Zasada pięćdziesięciu minut — wzruszyła ramionami i włożyła chleb do ust.
— Pięciu sekund — poprawiła Hermiona, przewracając oczami zirytowana.
— Tu, w Hogwarcie jest pięćdziesięciu minut. — odpowiedziała jej z pełną buzią, a ona tylko przewróciła oczami.
CZYTASZ
Czarne życie | Olivia Black
FanfictionOlivia Black, młoda czarownica trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa. Poznaje tam prawdziwe życie. U boku swojego najlepszego przyjaciela, Harry'ego Pottera, podejmuje walkę ze złem. Poznaje kim tak naprawdę jest, bo w domu nie wiele się dowiaduje...