1.4. Pojedynek o Północy

413 21 39
                                    

Olivia nie myślała, że można aż tak kogoś nienawidzić, ale się myliła, jeśli chodzi o Dracona Malfoya. W duchu cieszyła się, że ma tylko eliksiry ze Ślizgonami, więc nie była narażania zbyt często na jego towarzystwo. Tak przynajmniej było do dnia, w którym przeczytała, razem z Harrym i Ronem, w Pokoju Wspólnym na tablicy ogłoszeń komunikat powiadamiający ich, że od czwartku zaczną się lekcje latania. Była tym faktem podekscytowana, dopóki nie doczytali, że mają je ze Ślizgonami. Wszyscy jękli.

— No tak — westchnął ponuro Harry — zawsze o tym marzyłem, żeby siedząc okrakiem na kiju od szczotki, zrobić z siebie głupca przed malfoyem.

Olivia westchnęła cicho. A tak wyczekiwała tych lekcji. . .

— A skąd wiesz, że zrobisz z siebie głupca? — zapytał rozsądnie Ron — Wiem, że Malfoy wciąż opowiada, jaki to on jest dobry, ale założę się, że to tylko puste przechwałki. A ty nie wzdychaj tak, kiedyś mu się to znudzi. — powiedział do Olivii.

Malfoy zawsze gdy tylko widział Olivie, patrzył na nią z obrzydzeniem lub się z niej naśmiewał, że jest zdrajcą krwi i, że zadaje się z mieszańcami. Nie wiedziała o co mu chodzi i nawet ją to nie obchodziło.

Odkąd przeczytali komunikat o lekcji latania coraz częściej musieli słuchać przechwałek Malfoya, o tym jak on dobrze lata. Ale nie tylko ona: teraz już każdy z rodziny czarodziejów opowiadał o swoich doświadczeniach w lataniu. Nawet Ron opowiadał, jak pewnego razu prawie rozbił się z szybowcem. Zdarzył się nawet pokłócić z Deanem Thomasem o piłkę nożną. Był zaskoczony, że zawodnikom nie wolno latać, a w grze jest tylko jedna piłka.

Hermiona Granger denerwowała się lataniem. Tego nie mogła się nauczyć zakuwając książki. W czwartek rano Hermiona, przyczepiła się do Olivii. Od samego rana zanudzała ją mądrymi wskazówkami  i radami, zaczerpniętych z książki Quidditch Przez Wieki. Pomaszerowała za nią aż do Wielkiej Sali gdzie zjadły razem śniadanie. Znudzona Olivia zapomniała nawet poczekać na jej kolegów w Pokoju Wspólnym. Dołączyli do niej w Wielkiej Sali, siadając na przeciwko niej przy stole Gryffonów. Hermiona bez przerwy opowiadała o radach z książki, a oni w ciszy jedli jajecznicę z bekonem. Neville, siedząc niedaleko, łowił każde jej słowo z nadzieją, że dowie się czegoś co mu się przyda. Odetchnęli z ulgą, gdy przemowę Hermiony przerwała sowia poczta.

Od czasu, gdy Olivia wymieniła się listem z mamą, nie przyleciała do niej żadna sowa, czego Malfoy nie omieszkał jej wypomnieć. Codziennie rodzice Malfoya przysyłali mu paczuszki i liściki, które otwierał łaskawie przy stole Ślizgonów.

Neville dostał małą paczuszkę od swojej babci. Otworzył ją niecierpliwie i pokazał wszystkim szklaną kulkę, która wyglądała, jakby napełniono ją białym dymem.

— To przypominajka! — wyjaśnił — Babcia wie, że wciąż o czymś zapominam, a taka kulka daje znać, że czegoś zapomniało się zrobić. Zobaczcie, trzyma się mocno. . . O, tak. . . I jeśli zrobi się czerwona. . . — przypominajka nagle zrobilasie czerwona — . . . to znaczy, że się o czymś zapomniało. . .

Neville próbował przypomnieć sobie, o czym zapomniał, kiedy Draco Malfoy, który właśnie przechodził koło ich stołu, wyrwał mu kulkę z ręki.

Harry, Ron i Olivia zerwali się na nogi. Harry i Ron musieliby okrążyć cały stół, więc tylko patrzyli na niego z pod byka, a Olivia już miała się na niego rzucić, kiedy pojawiła się profesor McGonagall, która zawsze potrafiła dostrzec, że coś się święci.

— Co tu się dzieje?

— Malfoy zabrał mi przypominajkę, pani profesor.

Malfoy rzucił mu jadowite spojrzenie i położył kulkę na stole.

Czarne życie | Olivia BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz