2.15. Dziedzic Slytherina

142 15 21
                                    

Stali obok siebie na końcu bardzo długiej komnaty, wypełnionej zielonkawą poświatą. Wysokie kamienne kolumny podtrzymywały sklepienie, ginąc w ciemności. Oplecione były kamiennymi wężami. 

Słowa nie mogły im przejść przez usta, a serca podskakiwały do gardeł. Przecież gdzieś w ciemnym kącie może czaić się na nich bazyliszek... I gdzie jest Ginny?

Olivia wyciągnęła różdżkę, a po chwili Harry zrobił to samo. Zaczęli niepewnie iść na wprost, między wężowymi kolumnami. Każdy ich krok odbijał się echem od pogrążonych w cieniu ścian. Olivia zauważyła, że Harry ma zwężone oczy. 

Następnie, kiedy doszli do ostatniej kolumny, zauważyli na tle ściany posąg wysoki jak sama komnata. 

U stóp czarodzieja, posągu, leżała rudowłosa postać w czarnej szacie. 

— Ginny... — wymamrotał Harry, rzucając się w jej stronę. Olivia pobiegła za nim. — Błagam cię, nie bądź martwa! Nie bądź martwa!

Padli przy niej na kolana. Harry rzucił różdżkę na bok, w przeciwności do Olivii, która ściskała ją w pięści. Jej twarz była bardzo blada a oczy miała zamkniętę, czyli nie była spetryfikowana.

— Ginny, obudź się, proszę — powtarzał Harry potrząsając nią rozpaczliwie.

Jej głowa miotała się bezwładnie.

— Ona się nie obudzi — powiedział cichy głos.

Olivia natychmiast się obróciła, Harry podniósł wzrok.

O najbliższą kolumnę opierał się wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach. Kontury jego postaci były dziwnie zamazane. Widać było, Harry nie miał pojęcia, kto to, natomiast Olivia była zdumiona.

— Tom Riddle...? — 

Riddle pokiwał głową nie spuszczając wzroku z ich twarzy. 

— Co to znaczy, że ona się już nie obudzi — zapytał zrozpaczony Harry. — Czy ona jest...

— Ona wciąż żyje — powiedział Riddle. — Ale nie długo.

Olivia wpatrywała się w niego uważnie. Riddle był w Hogwarcie pięćdziesiąt lat temu i nie było możliwe, że wyglądał w tym momencie tak młodo. 

— Jesteś duchem? — zapytała niepewnie.

— Wspomnieniem — odrzekł spokojnie. — Wspomnieniem zachowanym w dzienniku przez pięćdziesiąt lat. 

Wskazał na posadzkę przy olbrzymich stopach posągu. Leżał tam dziennik, który Olivia znalazła w łazience Jęczącej Marty. Olivia spojrzała na notes, zastanawiając się, skąd się tu wziął. Ale Harry przejął wodzę rozmowy.

— Musisz nam pomóc — powiedział do Riddle'a, unosząc głowę Ginny. — Musimy ją stąd wynieść. Ten bazyliszek... nie wiem, gdzie jest a może się pojawić w każdej chwili. Olivia, pomóż mi...

Riddle nie drgnął. Olivia zaczęła nabierać podejrzeń. Harry odwrócił się w kierunku swojej różdżki, ale jej już tam nie było.

— Gdzie moja...

Harry spojrzał na Olivie, po czym oboje spojrzeli w górę na Toma. Riddle wciąż się w nich wpatrywał trzymając różdżkę Harry'ego pomiędzy palcami. Nawet Olivia nie widziała jak schylał się po nią.

— Dzięki — powiedział Harry, wyciągając do niego rękę.

Przez twarz Toma przepłynął blady uśmiech. Nadal trulał różdżkę pomiędzy palcami.

— Słuchaj — powiedział Harry naglącym głosem — musimy iść! Jeśli nadejdzie bazyliszek...

— Nie nadejdzie, jeśli go nie zostanie wezwany — odrzekł spokojnie Tom. 

Czarne życie | Olivia BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz