3.6. Upiór w szafie

168 15 36
                                    

Marlena McKinnon była dobrą matką.

Na prawdę.

Jednak każdy ma swoje wady. Przeszłość się na niej bardzo odbiło, a to odbiłoby się na każdym dziecku (w zależności od dziecka, w mniejszym lub większym stopniu). Problemy z okazywaniem uczuć to codzienność. Młoda matka starała się otoczyć małą dziewczynkę miłością. I dawała jej od siebie tyle, ile była w stanie. Mimo starań i chęci, nie była w stanie dać jej wszystkiego. Pomimo, że się starała i na prawdę chciała, nie potrafiła. Nie miała oparcia.

Choć w tym roku, cos się zmieniło. Olivia Black zauważyła to szczególnie pierwszego września, kiedy pierwszy raz w tym roku szkolnym weszła do dormitorium. Przy jej łóżku czekała sowa z listem od Marleny, a na drugi dzień z rana odpowiedź.

Oczywiście w żadnym liście nie wspomniała o dementorze. Nie wspomniała, bo musiała wspominać. Ktoś już to zrobił, a Marlena nie próbowała tego ukrywać. Olivia wyczuła przez tekst radość Marleny.

[...]

Napisał mi o tym Remus Lupin. Wysłał mi sowę od razu przed ucztą. Byliśmy przyjaciółmi w Hogwarcie i nie tylko w Hogwarcie. Znaczy, to twój nauczyciel, więc profesor Remus Lupin. Ach nie mogę w to uwierzyć! Pozdrów go ode mnie.

Niestety, jak do tond Olivia nie miała okazji porozmawiać z profesorem Lupinem

— Profesor Lupin przyjaźnił się z twoją mamą?

— Tak! — zawołała zachwycona Olivia, kiedy rozmawiali w dormitorium chłopców. — Niewiarygodne, co?

— Ekstra — zachwycił się Harry. Na jego twarzy widniał wyjątkowo potężny uśmiech.

— Ach, tak, Harry — przypomniała sobie dziewczyna. — Myślę, że jeśli Lupin przyjaźnił się z moją mamą, to może wiedzieć coś o twoich rodzicach. Kto wie, może nawet się z nimi kolegował?

— Albo o twoim ojcu! — zawołał podekscytowany.

Nie dała poznać tego po sobie, ale poczuła dreszcz w brzuchu. Raczej przez strach, niż przez radość. Dlaczego? A może bała się tego? Może bała się prawdy? Nie pokazała tego, co czuła w środku, tylko przytaknęła entuzjastycznym kiwnięciem głowy.

— Nie wierzę — ucieszył się Ron. — Idziecie z nim porozmawiać?

— Ron, to trzeba dyskretnie jakoś — powiedziała powoli Hermiona. — A ty, co byś powiedział, jakby nagle zleciało się do ciebie kilku dzieciaków i zaczęłoby się wypytywać?

Olivia zaśmiała się.

— Racja — zachichotał Harry.

— Skoro twoja mama się z nim przyjaźniła, to dlaczego go nie rozpoznałaś w pociągu? — zapytał Ron.

— Właśnie — zaczęła powoli. — Nigdy nie był u nas w domu.

— Może urwał im się kontakt — Hermiona wzruszyła ramionami.

— Nie wiem — mruknęła Olivia. — Zapytałam o to, ale nie odpowiedziała mi konkretnie...

— Będziemy mieć niedługo obronę przed czarną magią — zauważyła Hermiona. — Ciekawi mnie, jak uczy...

— Nie mogę się doczekać... — Uśmiechnął się Harry.

— Co, jak co, ale jestem pewna, że będzie najlepszym nauczycielem — powiedziała Olivia.

Już po kilku dniach, Olivia całkowicie przyzwyczaiła się do dziwnych spojrzeń. Nie zwracała już na to uwagi. Ślizgoni przestali dogryzać Olivii pod nieobecność Malfoya, który wyszedł ze skrzydła szpitalnego w czwartek, podczas dwugodzinnej lekcji eliksirów.

Czarne życie | Olivia BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz