52

702 28 4
                                    

-Co jaką prawdę?- zapytałam. Co się właśnie dzieje? Matka westchnęła.

-Chodzi o to, że...no...nie wiem jak to powiedzieć- mówiła jąkając się.

-Powiedz jak potrafisz- odpowiedziałam. Kobieta wzięła dwa głębsze wdechy i zaczęła mówić.

-Z ojcem widzieliśmy, że jest z tobą ostatnio coś nie tak. Więc... Podzwoniliśmy po różnych miejscach. W końcu zdecydowaliśmy... Że zatrudnimy ochroniarza.... Który skończył też szkołę aktorską.- powiedziała a ja jej przerwałam.

-To jest wogóle możliwe? Ochroniarz ze szkołą aktorską?- zapytałam.

-Najwidoczniej. Po dwóch dniach przyjechał do nas i przedstawił się jako.... Michael Bane. Powiedzieliśmy mu, że zapłacimy mu dwa razy więcej, jeżeli... Sprawi, że odzyskasz swój uśmiech oraz trochę sprawdzi się w roli ochroniarza. Oczywiście najbardziej naciskaliśmy na to pierwsze. Ku naszemu zaskoczeniu, zgodził się. Zaczął pracę, krótko po spotkaniu. Dlatego też wypisaliśmy cię ze szkoły, abyś mogła mieć więcej czasu na oswojenie się z zaistniałą sytuacją. Wtedy Mike miał więcej czasu aby przywrócić twój uśmiech. Nikt z nas nie podejrzewał, że to zajdzie tak daleko. Tylko Mark przeczuwał, że coś między wami jest. Lecz... umawialiśmy się, że nie będzie między wami relacji miłosnych. Mike wiedział na co się pisał. Jednak... Rozkochał cię w sobie. Wtedy...jak z nieba spadła nam Dominica, która zaszła w ciążę. Powiedziała nam to i przedstawiła swojego chłopaka. Powiedzieliśmy jej z ojcu, że jej pomożemy...jak ona pomoże tobie... Na początku nie wiedziała czy ma się zgodzić. Dość długo ją namawialiśmy.... Aby do was przyjechała... I was oddzieliła od siebie. Po jakimś czasie się niechętnie zgodziła. Przyjechała do was i walczyła. Zdawała nam swoją relację. Jednak...wasz związek to przetrwał. Kazaliśmy Dominice wracać. Razem z ojcem stwierdziliśmy, że wasz związek to coś poważnego. Teraz... To twoja siostra potrzebuje pomocy. Wiele razy płakała, że straciła przez nas swoją starszą siostrę. Nie może się z tym pogodzić. Teraz... Jak udało nam się uratować jedną córkę to... tracimy drugą... Jej chłopak nie wie co robić. Dominica z nim zerwała. Ona się boi... To za dużo dla niej.- powiedziała matka. Mówiła powoli. To wszystko mnie tak bardzo zaskoczyło. Życzyłam źle siostrze...gdy ona chciała mi tak naprawdę pomóc. Słuchała rodziców. To nie jej wina, lecz RODZICÓW. Muszę z nią w święta porozmawiać. Ręce zaczęły mi drżeć. Łzy ciekły po policzku. Czy to oznacza, że Mike udaje? Dominica nie jest zła... To ja teraz wyszłam na tą zła siostrę... Tyle rzeczy działo się za moimi plecami. Moja mama wyszła i po chwili wszedł chłopak... ,, mój" chłopak. Spojrzałam na niego spod byka.

-Co się stało kochanie?- zapytał i mnie przytulił. Wzięłam głęboki oddech i go ode mnie odsunęłam.

-Czyli od początku udawałeś?- zapytałam wkurzona. Chłopak zmarszczył brwi i złapał mnie za rękę.

-Nie rozumiem o czym teraz mówisz.- powiedział i złapał mnie za brodę. Zaczęłam bardziej płakać.- kochanie, nie płacz. Powiedz o co chodzi.

-Moja m..mama po...wiedziała m..mi wszystko... To ż..e miał...eś uda..wać. Czy nasz...ą miło..ść t.. też ud..ajesz?- zapytałam płacząc. Chłopak mnie szybko pocałował. Nie trwało to długo.

-Spokojnie kochanie... Moja miłość do ciebie nie jest udawana. Kocham ciebie jak nikogo innego. Czyli dowiedziałaś się...- powiedział i mnie przytulił. Delikatnie się uspokoiłam.- Aby ci udowodnić moją miłość to cię dzisiaj gdzieś zabiorę. Ubierz się ładnie i bądź gotowa gdzieś około 17. Będę na ciebie czekać- nic więcej nie powiedział tylko pocałował mnie w czoło i wyszedł. Spojrzałam na zegarek. Mam godzinę.

Wytarłam z policzków łzy i zaczęłam się przygotowywać. Na szczęście mam w szafie kilka sukienek ciążowych. Przebrałam się w jedną z nich. Była to zwykła czarna sukienka. Miała delikatny dekolt i małą kokardkę na plecach. Podobała mi się. Zrobiłam delikatny makijaż. Rozczesałam włosy. Ostatnio zrobiły się dość długie. Wzięłam torebkę do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Zegarek pokazywał, że już zbliża się 17. Nie dał mi chłopak dużo czasu. Mógł powiedzieć wcześniej. Ale chwila... Co z gośćmi? Poszli tak wcześnie? Wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na siebie w lustrze. Nie wyglądam wcale najgorzej. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Nie słuchałam krzyków z salonu. Czyli faktycznie już poszli. Szkoda że tak wcześnie. No cóż. Skierowałam się do salonu gdzie zastałam mojego chłopaka. Był ubrany w czarną marynarkę i niebieski krawat. Włosy postawił na żel. Wyglądał pięknie. Dobrze trafiłam na chłopaka. Przecież jeszcze niedawno byłam na niego zła. Humorki mi najwidoczniej się odpaliły. Po chwili chłopak na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Wstał z kanapy i do mnie podszedł. Kiedy staliśmy już blisko siebie, brunet złapał kosmyk moich włosów i wsunął mi go za ucho. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Po chwili chłopak mnie pocałował. Odwzajemniam pocałunek.

-Wyglądasz pięknie- powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy. Spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy.

-Dziękuję, ty też nie wyglądasz za najgorzej.- Odpowiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka w usta.

-Gotowa?- zapytał. Kiwnęłam tylko głową. Podeszłam do drzwi. Założyłam pantofelki. Chłopak wziął dużą torbę.

Wsiadłam do samochodu. Chłopak zostawił torbę w bagażniku i usiadł na miejsce kierowcy. Po chwili odpalił samochód i ruszyliśmy.

-Gdzie my tak właściwie jedziemy?- zapytałam.

-Zobaczysz, to niespodzianka.- powiedział nie odwracając wzroku z ulicy.

Cała droga minęła nam w ciszy. Jedyne co to radio grało. Po jakimś czasie dojechaliśmy na.... plażę? Po co my tutaj? Spojrzałam na chłopaka a ten wyszedł z samochodu. Zrobiłam to samo co on. Chłopak wyciągnął torbę z bagażnika. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku plaży. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się. Jest tutaj ślicznie. Panuje tu taki spokój. Chłopak z torby wyciągnął koc i go rozłożył. Usiedliśmy. Na szczęście nie ma śniegu. Nie lubię zimy ani śniegu.

-To jest ta niespodzianka- powiedział. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

-To miejsce jest piękne- stwierdziłam zachwycona.

-Nie tak piękne jak ty- gdy to powiedział, zarumieniłam się. Chłopak wyciągnął z torby dwa kieliszki i... Picolo. Zaczęłam się śmiać.

-Picolo?- zapytałam.

-No jesteś w ciąży. Nic innego nie dostaniesz.- powiedział udając poważny ton i na mnie spojrzał. Jednak po chwili zaczął i on się śmiać.

Ten wieczór spędziliśmy świetnie. Cały czas się śmialiśmy i flirtowaliśmy ze sobą. Po jakimś czasie zaszło słońce. Chłopak wstał i podał mi rękę. Złapałam go za dłoń i wstałam. Chłopak nagle zaczął szukać coś w kieszeni. Po chwili wyciągnął małe pudełeczko. Uklęknął na jedno kolano. Czy to się dzieje? Czy to właśnie ten moment? Łzy od razu napłynęły mi do oczu. Chłopak otworzył pudełeczko. Był w niej piękny srebny pierścionek z małym diamentem. Zakrywam rękami buzię. Nie mogę w to uwierzyć.

-Emmo Agreste.. Czy wyjdziesz za mnie?- zapytał a moje nogi zrobiły się jak z waty. Pokiwałam szybko głową.

-tak tak tak! Oczywiście że wyjdę!- krzyknęłam szczęśliwa i rzuciłam mu się na szyję. Odsunęłam się po chwili od niego i mocno pocałowałam. Przekazałam przez ten pocałunek całe swoje szczęście i miłości, natomiast Mike ulgę, miłość i szczęście. Odsunęliśmy się od siebie. Mike założył mi pierścionek na palec.

- Od teraz wszyscy oficjalnie będą wiedzieli, że jesteśmy razem.
















Ohohooh. Troszkę się podziało w tym rozdziale.

(Nie) Zostaw mnie... (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz