6

2.4K 62 26
                                    

-Brown wszedł na wolność.-Powiedziała moja mama a mi się mroczki zrobiły przed oczami.

-Ale on miał być tam z 4 lata a nie rok!- Powiedziałam panikując. On mi zrobi krzywdę, obiecywał mi to.

-Córciu, nic nie możemy na to poradzić, masz ochroniarza, on ci w razie co pomoże- Powiedziała, ale gdyby ona tylko wiedziała...-Dobra muszę kończyć, jadę na spotkanie firmowe z ojcem, papa, trzymaj się.

-Cześć mamo- Powiedziałam i się rozłączyłam.

-Co się stało?- Zapytał Mike patrząc uważnie na drogę.

-Nie powiem Ci, to jest moja sprawa- Powiedziałam. O co temu człowiekowi chodzi?!

-Jestem twoim ochroniarzem, zauważyłem twoją reakcję na to kto wychodzi, więc prawdopodobnie zrobił Ci krzywdę, muszę wiedzieć, przed kim mam cię chronić- Powiedział, w sumie ma racje, lecz nie chce mu tego mówić... nie teraz.

-Powiem Ci kiedy indziej- Powiedziałam a ten tylko pokręcił głową na boki.

-Aby te kiedy indziej nie było w szpitalu- Powiedział.

-Nie będzie- Powiedziałam i włączyłam radio. Akurat leciała piosenka Alana Walkera- Faded. Reszte drogi się nie odzywaliśmy.

Mike zaparkował w garażu. Wyszłam z samochodu a brunet zamknął pomieszczenie. Poszłam pod drzwi frontowe i je otworzyłam. Weszłam do środka, ściągnęłam buty i pobiegłam na górę. Rozpakowałam torebkę i padłam na łóżko. Zaczęłam płakać. On nie może wyjść! Jakie dobre sprawowanie?! On jest potworem! Przecież on tyle złego zrobił! Płakałam panicznie w poduszkę.

»2 lata temu«

-Rusz się szmato! Ile można sprzątać butelki piwa?!- Wykrzyczał mi to w twarz.

-Prze-przepraszam, ale tu jest tego multum.- Powiedziałam ze strachem. Po tym co on zrobił, jest nieprzewidywalny.

-Nie obchodzi mnie to gruba świnio! A tak wogóle, kiedy ty nareszcie schudniesz?!- Wykrzyczał śmiejąc się ze swoimi kolegami. A więc przedstawię wam sytuację.

Wczoraj przyszedł do mieszkania ze swoimi kolegami. Włączyli mecz i oglądali go pijąc piwo. W końcu byli tak pijani, że rzucali butelkami po piwie w ściany, rozbijając je. Po północy zasneli i jeszcze nie wyszli. Sprzątam po nich butelki, potem się wezmę za szkło. Jestem ubrana w szary sweter i czarne leginsy. Wiem, że jest upał na dworze, ale muszę zakryć te wszystkie rany i siniaki. Właśnie wysprzątałam butelki, teraz muszę się zająć szkłem na podłodzę. Idę do kuchni i biorę zmiotkę i szufelkę. Wracam do salonu i kucam aby zamieść porozbijane butelki. Nagle czuję że ktoś mnie popycha prosto na nie. Podparłam się rękami a szkło wbiło mi się w skórę piekąc niemiłosiernie. Zaczęłam płakać. Słyszałam śmiechy przyjaciół Daniela.

-Rusz się świnio, albo zamknę Cię w piwnicy- Nie! Tylko nie piwnica! Zaczęłam szybko zamiatać i sprzątać.- O widzicie jak się ruszyła?!- Powiedział i zaczął się śmiać. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Dzień dobry, tutaj policja- Co policja?! Dlaczego?!- Dostaliśmy zgłoszenie od pańskich sąsiadów, że robicie imprezy w środku nocy i strasznie hałasujecie.- Powiedział. No tak sąsiedzi, w końcu mieszkamy w bloku...

-Ale proszę pana policjanta, nasi sąsiedzi wyolbrzymiają, żadnej imprezy nie ma, jest tylko spotkanie znajomych z liceum.- Powiedział Daniel. A ja zaniosłam rozbite szkło do śmietnika, teraz jeszcze zostały mi z dwie butelki i koniec.

-Mamy nakaz aby wejść do środka i sprawdzić.- O kurdę, ja nie posprzątałam jeszcze tego szkła! Muszę się pośpieszyć bo Daniel mnie zabije! Dosłownie... Nagle usłyszałam kroki. Popatrzyłam się w tamtą stronę i zamarłam. Stało tam dwóch policjantów.

(Nie) Zostaw mnie... (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz