Tysiąc lat wcześniej
W dzień jesiennej równonocy zostałem postawiony pod ścianą przez niewyobrażalną obelgę, jakiej dopuścili się na mnie inni bogowie, a przede wszystkim moja narzeczona, Ix U, i jej ojciec, Chaac. Najpierw bogowie przyrzekli, że dostanę młodą i piękną Ix U za żonę, a potem... ona mnie zdradziła, w przeddzień naszego ślubu oddając się człowiekowi. Co z tego, że Chaac zabił tego człowieka na miejscu, skoro Ix U uciekła? Z wściekłości wypuściłem na ludzi straszną zarazę. To i tak było nic przy tym, co oni zrobili mi...
Pięćset lat minęło
Mimo upływu czasu wciąż nie mogłem przejść do porządku nad tą sprawą. Czułem się zdradzony, ośmieszony, poniżony. Moje ego kulało, a frustracja nie mogła znaleźć ujścia. Chaac co prawda powiedział mi, że ukarał Ix U wygnaniem i młoda nie będzie mogła wrócić przed upływem tysiąca lat, ale podejrzewałem, że to był jakiś element umowy między nimi, a nie kara. Stary pewnie mnie oszukał, żeby chronić jedyną córkę. Postanowiłem poszukać jej na własną rękę i ukarać, zanim posiądę ją na zawsze. Bo jedno było pewne. Mimo upływu lat wcale nie przestałem jej pożądać i chciałem, żeby była moja. Ix U była boginią miłości, a jej czar działał na wszystkich. Nawet ja, Xibalba, bóg ciemności i śmierci, nie pozostałem obojętny na jej urok. Byłem z tego powodu jeszcze bardziej wściekły, bo miłość nie pozwalałaby mi nawet ukarać jej przykładnie. Po prostu całym sobą pragnąłem ją mieć. Chciałem, żeby mnie kochała i była tylko moja. Pewnie pozwoliłbym jej nawet na jakąś swobodę, bo przecież szczęśliwa żona, to szczęśliwy mąż. Och, gdyby tylko ona nie była taka głupia... żylibyśmy już razem szczęśliwie od setek lat.
Mimo upływu prawie pięciu wieków, nie udało mi się odnaleźć choćby śladu Ix U. Wtedy przypadkiem podsłyszałem rozmowę Chaaca i Ixchel, rodziców mojej słodkiej i krnąbrnej bogini.
– Gdzie ją ukryłeś, Chaac? – spytała Ixchel.
– Nie mogę ci powiedzieć. Nikomu nie mogę. Obiecałem jej, że przez tysiąc lat nikt nie będzie jej niepokoił. Może przez ten czas podróży po świecie i poznawania innych kultur, dojrzeje i zmądrzeje na tyle, żeby chcieć dobrowolnie wrócić do domu.
– To również moja córka, mam prawo wiedzieć – zdenerwowała się Ixchel.
– To moja JEDYNA córka – podkreślił Chaac. – Ostatnim razem była w Europie. Więcej ci nie powiem, wracaj do męża – dodał i uznał rozmowę za skończoną. Ixchel wyszła, sarkając. A ja poczułem jednocześnie złość i podziw dla boga burz. Ale swoją frustrację musiałem jakoś wyładować. Z pomocą przyszli mi Hiszpanie, którzy najechali ziemie naszego ludu. Od tej pory, jako bóg śmierci, miałem mnóstwo roboty...
Wiek XIX i powstanie Meksyku
Niepodległość Meksyku przyniosła względny spokój na tych ziemiach. Wojny się skończyły i od tej pory nie miałem już tyle pracy. Mogłem znowu skupić się na poszukiwaniach Ix U. Przez następnych sześćdziesiąt lat obleciałem za nią cały świat, a kiedy wróciłem do domu, miałem wrażenie, że wszyscy się ze mnie śmieją. A najbardziej ona. Wtedy też z wściekłością zauważyłem, że ona cały czas była blisko, na Jukatanie. Była ludową szamanką i leczyła ludzi z wirusów, które im zsyłałem. Zanim jednak zdążyłem zadziałać, jej ziemskie ciało umarło śmiercią naturalną, a tylko Chaac wiedział, gdzie odrodzi się następnym razem i na jak długo. Byłem wściekły, bo Ix U znowu mi się wymknęła, a ja ani razu nie pogodziłem się z myślą, że będę musiał na nią czekać aż tysiąc lat. Czułem rozsadzającą mnie złą energię, a to mogło oznaczać tylko jedno. Musiałem wywołać jakąś wojnę. Najlepiej ogromną, o zasięgu globalnym. Taaaaak... bo latając po świecie w poszukiwaniu Ix U, poznałem go dobrze. Przestałem ograniczać się tylko do Mezoameryki. Poczułem moc, jakiej nie miałem nigdy dotąd.
CZYTASZ
TO JUŻ BYŁO
Fantasy[ZAKOŃCZONE] Low fantasy/romans real fantasy dla dorosłych: Jakub Wysocki, naukowiec - biolog i archelog, oddany nauce i bardzo zawiedziony w życiu prywatnym, dostaje nietypowe zlecenie od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz... innej tajemnicz...