Epilog

285 29 15
                                    

Czas na epilog, Kochani!



Wszyscy pożegnaliśmy się na lotnisku w Mexico City. Okazało się, że Bjørn poleciał z Timem do Stanów. Na jakiś czas... Ingrid za to wsiadła w samolot do Hiszpanii z Ramirem. Oficjalnie na wakacje. Pozostali rozjechali się do swoich krajów. Ja i Angela wróciliśmy do Polski, oczywiście z przesiadką we Frankfurcie nad Menem.

Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku we Wrocławiu po prawie trzech miesiącach spędzonych w Meksyku, czułem się nie tylko, jakbym spędził rok poza domem, ale też zupełnie obco w mieście, gdzie mieszkałem od lat. Na lotnisku odebrał nas... ochroniarz profesora Ericha Friedricha.

– Och, Arti, a co ty tu robisz? – spytała Angela zaskoczona.

– Pan prezes kazał mi przywieźć państwa prosto do siebie – odparł wielki facet, którego nazwałem kiedyś Środkowym Prawym. Na samo wspomnienie tego zachciało mi się śmiać.

– Co pana tak bawi, doktorze Wysocki? – spytał tamten, groźnie marszcząc brwi.

– Nic takiego – powstrzymałem śmiech, zganiony spojrzeniem Angie. – Kochanie, to jak, jedziemy? – spytałem, zwracając się do niej, obejmując ją w talii władczym gestem.

– Oczywiście – odparła, całując mnie w usta. Mina goryla była naprawdę bezcenna.

Angela wsiadła do samochodu, a ochroniarz warknął w moją stronę:

– Nie wiem, jak to zrobiłeś, gościu, ale niech zobaczę jedną łezkę na jej ślicznej twarzy, to pożałujesz, że się urodziłeś. Radzę ci o nią dbać.

– Taki mam zamiar – odparłem spokojnie, choć nie potrafiłem ukryć, że groźba kogoś takiego musiała na mnie zrobić wrażenie. Zaraz jednak przypomniałem sobie, że z jej powodu wlałem Xibalbie, jakby nie patrzeć, bogu śmierci, i znowu zachichotałem pod nosem.

– Co się znowu tak śmieszy, Wysocki? – burknął niezadowolony, sądząc pewnie, że kpię sobie z niego.

– Nic, panie Arturze. Ma pan absolutną rację. Angie jest najważniejsza – odparłem już poważnie.

Profesor Friedrich był w żałobie z powodu śmierci brata w Meksyku. Xaviera Friedricha znaleziono bowiem martwego w piramidzie. Sekcja zwłok wykazała zatrzymanie akcji serca z przyczyn naturalnych. Erich wydał majątek, żeby sprowadzić ciało brata do Niemiec i pochować go w rodzinnym grobowcu. Był przybity, ale trzymał się dzielnie.

– Przykro mi w powodu Xaviera, Erichu – Angela przytuliła prezesa. Przyjął jej gest z wdzięcznością. Powstrzymałem się od okazywania zazdrości. To nie był moment na zaznaczanie swojego terytorium...

– Wiem, że on był inny, ale kochałem go, jak nikogo na świecie. Całe moje życie był ze mną – powiedział tylko.

– Erichu czy ty... – Angie zaryzykowała – wiedziałeś, kim był Xavier? I kim jestem ja?

– Powiedział mi.

– A wiesz, co robiłeś w Meksyku?

– To ja byłem w Meksyku? – zdziwił się prezes. Wtedy zrozumiałem, że to, co stało się na Jukatanie, nie było świadomym działaniem profesora. Hunab Ku wcielił się w niego i wykorzystał go, jako transmiter, ale bez jego świadomości.

– Tak, ale możesz tego nie pamiętać – wyjaśniła mu Angela. Erich zastanawiał się przez chwilę, a potem zwrócił się do mnie:

– Doktorze Wysocki, dziękuję za wykonanie zadania. Wynagrodzenie czeka na pana na koncie. Oficjalnie podpisaliśmy w czerwcu umowę na usługi konsultingowe dla mojej firmy. Podatek został odprowadzony, pańskie wynagrodzenie netto zostało wypłacone. Jaguar jest premią – dodał, podając mi kluczyki.

– Ale ja... – odebrało mi mowę. Przecież ja nie potrzebowałem już żadnych pieniędzy, a ten samochód tak bił po oczach, że strach było im jeździć po Wrocławiu.

– Zasłużył pan na to.

– Ja już mam mój największy skarb – odpowiedziałem wtedy, obejmując Angie – ale dziękuję za wywiązanie się z umowy.

– Mam jeszcze inną propozycję, ale porozmawiamy o tym, jak trochę ochłoniecie. Należą wam się porządne wakacje – stwierdził wtedy Erich Friedrich. – Do zobaczenia za dwa tygodnie.

– Ale rok akademicki...

– Wszystko załatwione, doktorze Wysocki – Erich nie dał mi skończyć. – Oficjalnie nie wrócił pan jeszcze z wykopalisk w Meksyku.

Co mieliśmy robić? Wróciliśmy z Angelą do jej mieszkania, bo klucze od mojego mieli przecież jeszcze moi rodzice. Potem przepakowaliśmy się na wakacje i postanowiliśmy wyjechać z rana. Kiedy zasypiałem przytulony do mojej ukochanej kobiety, uświadomiłem sobie, że pierwszy raz jestem u niej, że tak naprawdę nic nie wiem o jej ziemskim życiu, bo o tym niewiele mi opowiedziała. Bardziej interesowała mnie historia. Postanowiłem nadrobić to na wakacjach.

Rano wsiedliśmy w mojego pięknego Jaguara i pojechaliśmy do Hiszpanii. Tam można było jeszcze liczyć w październiku na piękną pogodę i odpowiednią temperaturę.

To były dwa tygodnie niczym nie zakłóconego szczęścia. Pełne namiętnych chwil i niewyobrażalnych uniesień duchowych, ale tych przyziemnych, też... Po prostu korzystaliśmy z życia i cieszyliśmy się nim, jak potrafiliśmy.

Kiedy wróciliśmy do Polski po dwóch tygodniach spędzonych w słonecznej Katalonii, czekały nas same niespodzianki.

Grudzień 2019.

Święta Bożego Narodzenia 2019 spędziliśmy w większym gronie. To była wyjątkowa okazja. Na naszym ślubie byli oczywiście moi rodzice i rodzice Angeli (oczywiście ci ludzcy, czyli państwo Bielscy). Mój kuzyn Piotr, który był świadkiem, przyjechał z żoną i dziećmi. Tim przyleciał aż ze Stanów z Bjørnem, który przeniósł się do Nevady, gdzie zaproponowali mu świetne warunki do badań. Przyjechali też Ramiro i Ingrid, którą Angela poprosiła o bycie jej świadkiem. Był też oczywiście Erich, który zaraz po naszym powrocie z Hiszpanii zatrudnił nas oboje w swojej firmie na stałe.

26 grudnia panna Angela Bielska została panią Angelą Wysocką. Byłem dumny, jak jeszcze nigdy dotąd. Ojciec Angeli strasznie zrzędził, że jego córka bierze ślub będąc w ciąży, ale kto by się nim przejmował? Oboje byliśmy dawno po trzydziestce, nie było na co czekać. Moi rodzice skakali z radości, dowiedziawszy się, że zostaną dziadkami. A ja? Kiedy Angie oznajmiła mi tydzień po naszych wakacjach, że będziemy rodzicami, pomyślałem, że właśnie spełniły się wszystkie moje marzenia. W prezencie ślubnym otrzymaliśmy od Ericha stanowisko wiceprezesów zarządu i połowę udziałów w firmie. Jakub Wysocki przestał być nieudacznikiem i życiową sierotą. Chociaż... Angela przecież nigdy nie pozwoliła mi myśleć, że tak było. Ale ja wiedziałem swoje. Tak, wiem, co powiedział mi Itzamna. Byłem głupi i ślepy. Zawsze będę o tym pamiętał.

Kiedy kończył się rok 2019, miałem żonę, spodziewaliśmy się dzieci (tak, bliźniąt, myślę że to była mała boska ingerencja mojej ukochanej, nie miałem nic przeciwko), byłem członkiem zarządu międzynarodowej korporacji i hobbystycznie prowadziłem zajęcia na uniwersytecie.

W ciągu trzech miesięcy opracowaliśmy z zespołem szczepionkę na wirusa, który prawie zabił Ericha, a potem mnie. Teraz Xibalba musiał się bardziej postarać... W głębi duszy liczyłem jednak na to, że ten wredniak ożeni się i będzie korzystał z życia w swoich podziemiach, dając nam na jakiś czas spokój. No cóż. Nie znałem go jednak za dobrze.

W czasie, kiedy my cieszyliśmy się życiem, Xibalba nie próżnował. Co stało się właśnie wtedy w Chinach, to już sami wiecie... Ale to już inna historia.



Żegnamy się z Jakubem i Angelą-Ix U, ale jeśli ta historia bardzo przypadnie Wam do gustu, to może kiedyś napiszę kontynuację. Pomysł mam ;-)

Dziękuję Wam za dorwanie do końca, komentarze, sugestie i gwiazdki, świadczące o tym, że się podobało <3

TO JUŻ BYŁOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz