IV.3.

110 19 7
                                    

Kiedy trafiłem na stołówkę, obaj byli już po obiedzie, a ponieważ byłem głodny, jak wilk, postanowiłem najpierw zjeść, a potem ich poszukać. Miałem pewną teorię co do ich miejsca pobytu, a mój żołądek nie mógł dłużej czekać.

Rzeczywiście, po moim obiedzie nie musiałem szukać długo i znalazłem ich razem. Stali w miejscu z widokiem na czubek piramidy i dyskutowali zawzięcie o sprawach zawodowych oraz wymieniali się plotkami z uniwersytetu.

– O, już jesteś Jake – zauważył Tim. – Jak się czujesz?

– W porządku.

– Nieźle namieszałeś, Jakob – stwierdził profesor, patrząc na mnie pobłażliwie.

– Ja? – Nie rozumiałem, o co mu chodzi.

– Tak. Przez ciebie Ix U nie chce wracać – zaśmiał się.

– O czym pan mówi?

– Sama ci wyjaśni.

– Skąd zna pan Angelę Bielską? – zaryzykowałem.

– Nie znam jej. Dziś widziałem ją pierwszy raz w życiu. Ale znam Ix U.

– Zna pan boginię, która zniknęła z panteonu bóstw majańskich tysiąc lat temu? A kim pan jest, żeby takie bzdury mi wciskać? Z całym szacunkiem, panie profesorze, ale powinien się pan leczyć – zasugerowałem. Tim spojrzał na mnie przerażony, choć wiedziałem, że myśli podobnie.

– Nie gniewam się, że tak myślisz – odpowiedział na to Haynes. – Zawsze byłeś do bólu racjonalny. Musisz jednak otworzyć się na pewne ewentualności, bo chcąc czy nie, zostałeś wplątany w pewną aferę.

– Dlatego, że tu przyjechałem? Pan wie co więcej o pracodawcy Angeli? – spytałem, ignorując fakt, że Tim stał obok.

– I twoim – Haynes spojrzał na mnie wymownie.

– Ma pan z tym coś wspólnego?

– Ja nie, ale wiem, kto ma. Spytaj Angelę, kim jest brat waszego szefa – odpowiedział profesor z powagą w głosie. Tim patrzył teraz na nas obu, jakbyśmy postradali zmysły.

– Czy ktoś mi w końcu wyjaśni, o co tu chodzi? – wybuchnął nagle i niespodziewanie.

– Jedźcie do tej szamanki – powiedział Haynes.

– Ale Angie powiedziała...

– Szamanka żyje i powie wam więcej, jak przyjedziecie bez Angeli. Jak również beze mnie. Nie powinniśmy jej peszyć. Weźcie tylko tego młodego żołnierza i jedźcie.

– Ale niedługo zrobi się ciemno...

– To zostaniecie tam na noc. Nic się nie stanie. – Jak to nie? – pomyślałem. – Przecież byłem umówiony na wieczór z Angie... Profesor zachichotał, zupełnie jakby mi czytał w myślach.

– Czemu pan się śmieje?

– Wysocki, pobzykać zawsze zdążysz. Masz misję – stwierdził.

– Czy ja o czymś nie wiem? – Tim spojrzał na mnie wymownie.

– Jak nie wiesz, to znaczy, że nie powinieneś wiedzieć – odparłem. – Zresztą, ja cię nie pytam, co robisz z Bjørnem po szachach – dodałem, wystawiając język do przyjaciela. – Tak czy tak, musisz go poinformować, że dziś nici z partyjki.

– Och! – Tim zrobił się czerwony na twarzy.

– Panowie, dość tych przytyków. Zbierajcie się, bo rzeczywiście ta szamanka naprawdę wam zemrze, zanim się do niej wybierzecie.

TO JUŻ BYŁOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz