– O, wielki Hunabie Ku, ty, który jesteś początkiem i końcem wszystkiego, racz wysłuchać próśb swojej wiernej córki. Błagam cię, odmień bieg dziejów i pomóż nam uratować tych ludzi – modliła się Ix U, a ja patrzyłem na nią, jak na wariatkę. – Bogini się modli do swojego Stwórcy? – Potężny Hunabie Ku, którego natura integruje w sobie wszystkie pierwiastki wszechświata, dziękuję, że mnie dziś natchnąłeś swoją nieskończoną mądrością – zakończyła.
– A natchnął cię? – spytałem sceptycznie.
– Tak. Powiedział, że to ty masz się o co modlić. Ja przecież mogę tu zostać... – odparła.
– Ja?
– Ty też możesz tu zostać, Jakub. Xibalba w końcu sam da ludziom lekarstwo, bo nie dałby rady przyjąć naraz ponad połowy ludzkości w swojej krainie. Masz wybór. Możesz się modlić albo zostać i poczekać na koniec zarazy.
– Chyba sobie żartujesz, Ix U.
– Nie żartuję, Jakub. Nie umiem inaczej pomóc. Nie mogę teraz stąd wyjść. Muszę odczekać do zakończenia przyszłorocznej uroczystości przesilenia jesiennego. Ładujemy teraz swoją energię na najbliższe tysiąc lat. Mój kanał energetyczny jest zamknięty. A wcielić się w człowieka będę mogła dopiero za sto ziemskich lat.
– I tyle czasu musisz być tutaj?
– Tak.
– Ale ja mogę wyjść – zauważyłem.
– Możesz. Ale nie rób mi tego – spojrzała na mnie błagalnie. – Zginiesz, a ja nie będę mogła cię uratować.
– Ix U... pamiętasz, jak pytałaś mnie, jakie jest moje największe marzenie?
– Tak, pamiętam. Powiedziałeś, że chciałbyś cofnąć czas i uratować Angelę. I nadal tego pragniesz, wiedząc, że wtedy nie mogłabym tu wrócić?
– A chciałaś wracać? Interesuje cię to boskie życie?
– Tylko z tobą.
– A beze mnie?
– Nie wyobrażam sobie tego. Ale nie zatrzymałeś mnie, kiedy mówiłam ci, że muszę odejść. A teraz już tu jestem. Za późno na zmianę zdania.
– Nie miałem pojęcia, że mówisz o takim odejściu! – wygarnąłem jej. – Gdybyś powiedziała mi prawdę... tyle razy cię o to prosiłem!
– A pamiętasz, że nie chciałeś mnie słuchać? – przypomniała mi. No, tu miała rację. Byłem ślepy, głuchy i głupi, a do tego uparty, jak osioł. Na swoją obronę mogę przypomnieć tylko fakt, że Angela nie wzbudzała zaufania od początku naszej znajomości...
– A jeśli ja będę chciał odejść? – zaryzykowałem.
– Nie mogę cię przecież zatrzymać, ale będę cię błagać, żebyś został – odpowiedziała ze łzami w oczach. Poczułem jak moje serce rozpada się na kawałki. Cokolwiek bym zrobił, ktoś musiałby ucierpieć. Zostając, poświęcałem miliony ludzkich istnień, które przecież można było jakoś uratować. Poświęcałem też rodziców i przyjaciół. Wracając do ziemskiego życia musiałem zostawić Ix U, ryzykując, że już jej nigdy nie spotkam. Bo sto ziemskich lat, to za dużo dla mnie. Nie dożyłbym takiego wieku, będąc już teraz po trzydziestce.
Wybiegłem z domu Ix U i pobiegłem prosto do świątyni Hunaba Ku. Padłem na kolana i modliłem się szczerze po raz pierwszy od kiedy skończyłem dziesięć lat, bo tuż po pierwszej komunii przestałem wierzyć w to, że ktokolwiek się nami opiekuje. To był czas, kiedy w strasznych męczarniach zmarła moja ukochana babcia, która była najbardziej wierzącą osobą, jaką znałem. A teraz, po dwudziestu czterech latach znowu się modliłem. Doszedłem do wniosku, że to jedyne, co może mnie uratować w tej sytuacji bez wyjścia.
CZYTASZ
TO JUŻ BYŁO
Fantasy[ZAKOŃCZONE] Low fantasy/romans real fantasy dla dorosłych: Jakub Wysocki, naukowiec - biolog i archelog, oddany nauce i bardzo zawiedziony w życiu prywatnym, dostaje nietypowe zlecenie od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz... innej tajemnicz...