22 września w naszym obozie pojawili się profesorowie Erich i Xavier Friedrich. Widząc ich razem zrozumiałem, co miała na myśli Angela, mówiąc, że to dobry i zły. Tak właśnie wyglądali. Od Ericha biło światło, a od Xaviera mrok, ale było widać, że są bardzo ze sobą związani.
Angela pobiegła przywitać się z Erichem, a ja zostałem z boku. Z zazdrością nieporównywalną z żadną inną patrzyłem, jak rzuca mu się na szyję, a on ją obejmuje i całuje w policzek. – Dobrze, że w policzek, a nie w usta, bo bym nie zdzierżył... – Na samą myśl, że ten facet był kochankiem Angie, nóż mi się otwierał w kieszeni. Ale wtedy mnie zawołali. Podszedłem powoli, próbując zapanować nad złością. Z daleka widziałem, jak na tę scenę patrzy równie wściekły Xavier.
– Erichu, pamiętasz Jakuba? – spytała Angie, łapiąc mnie za rękę. Poczułem się pewniej. Publicznie okazała mi wsparcie.
– Tak, zawsze wiem, kogo zatrudniam – odparł Erich spokojnie, dając mi do zrozumienia, że to on jest moim tajemniczym pracodawcą.
– A ja nie zawsze wiem, kto mnie zatrudnia – odparłem bezmyślnie, ale po chwili się poprawiłem: – To zaszczyt pana poznać, panie profesorze.
– To zaszczyt poznać kogoś, kto skradł serce mojej słodkiej Angie – Erich uśmiechnął się dwuznacznie, a ja mimowolnie zacisnąłem dłoń w pięść. – Spokojnie, doktorze Wysocki, nie zamierzam wchodzić panu w paradę. Zresztą, czas już na mnie.
– Co? – Angela wyglądała na zszokowaną. W tym momencie podszedł do nas Xavier Friedrich.
– Ona jest moja – odezwał się, a wszyscy troje spojrzeliśmy na niego zdezorientowani.
– Nie jestem niczyją własnością, panowie – zbuntowała się w końcu Angela. – Nie należałam nigdy do Ericha. Byłam z nim, bo sama tego chciałam. Nie należę do Jakuba. Jestem z nim, bo go kocham. Nie będę nigdy należała do ciebie, Xavierze. A raczej Xibalbo, prawda? – spojrzała na swojego antagonistę z wściekłością. – Nie będę, bo cię nie kocham.
– Wiesz, że wszyscy tu zginą, jeśli nie wrócisz ze mną do piramidy do jutra? Wszyscy. Łącznie z moim bratem i twoim kochankiem – zagroził jej Xiba.
– Nie sądzę – zaprotestował wtedy Erich.
– A co ty masz do gadania, bracie? – zakpił zły bóg. – Jesteś tylko człowiekiem, twoje ciało jest słabe, a ja już raz uratowałem ci życie zamiast je odebrać.
– Kocham cię, Xibalbo. Jak brata, którym dla mnie byłeś przez pięćdziesiąt sześć lat, i tak jak wszystkie moje dzieci – powiedział wtedy Erich, który zaczął się robić coraz jaśniejszy – ale tym razem nie radzę ci próbować twoich sztuczek, bo ta dwójka jest pod moją ochroną – wskazał na mnie i Angie.
– Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem? – spytał wtedy przerażony Xibalba, bo Erich wyglądał już jak słońce. Co najdziwniejsze, cały świat wokół nas wyglądał, jakby się zatrzymał.
– Zawsze nim byłem i zawsze będę. Ale teraz jestem też twoim ojcem, Xibalbo – wyjaśnił Erich, który okazał się inkarnacją Hunaba Ku w wersji słonecznej. – Jak również ojcem Ix U i wszystkich innych bogów oraz ludzi – tu spojrzał na mnie wymownie. Padłem na kolana, porażony jego blaskiem. Angela zrobiła to samo.
– Dziękuję, Boże – wyszeptałem, oślepiony światłem słońca z bliska.
– Jesteś dobrym człowiekiem, Jakubie, zasługujesz na szczęście – odpowiedział mi wtedy.
– Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? – wydusił z siebie tylko Xibalba, też padając na kolana przez swoim Stwórcą.
– Liczyłem na to, że sam się domyślisz, synu, ale skoro nie... wrócisz teraz do swojego świata, a ja za jakiś czas przeprowadzę tam małą inspekcję.
– A co z naszymi ziemskimi wcieleniami?
– O to się nie martw. Zadbam o wszystko.
– Odwiedzisz mnie naprawdę, o Hunab Ku? – Xiba miał w oczach strach i nadzieję jednocześnie.
– Naprawdę. Trochę cię zaniedbywałem, czas to naprawić – odparł mu bóg bogów.
– A co będzie z żoną dla mnie? Czy ja nie zasługuję na szczęście? – spytał jeszcze Xiba z żalem.
– Xtabay... – wtrąciła Angela.
– Wiem, córko – zganił Hunab Ku Angelę. – Xtabay kocha się w tobie od wieków – zwrócił się do Xibalby. – Bogini samobójców i grzechów cielesnych będzie w sam raz partnerką dla ciebie, synu. Przyprowadzę ci więc żonę. Oboje będziecie szczęśliwi.
– Mogę odejść? – spytał Xibalba przybity.
– Możesz. Ale nie rób nic głupiego. Nie chcę musieć znowu interweniować – pouczył go bóg bogów.
Xibalba w postaci profesora Xaviera Friedricha, objął Ericha, a potem odszedł w kierunku piramidy. Wtedy Erich przestał tak strasznie mnie oślepiać i przybrał znowu normalny kolor.
– Wstańcie, Jakubie i Angelo. – Posłuchaliśmy. Jaki mieliśmy wybór? Jak można było nie posłuchać Hunaba Ku?
– Czym możemy służyć, o wielki... – zaczęła Angela, ale on znowu ją uciszył.
– Dziecko, ciebie kocham najbardziej z całego mojego stworzenia. Jesteś najlepszym, co stworzyłem. Czystą miłością. Nie zniósłbym myśli, że jesteś nieszczęśliwa. Obserwuję cię od ponad tysiąca lat i byłem pełen podziwu dla twojej determinacji. Wiem, że kochasz tego człowieka i masz moje błogosławieństwo w imieniu twojego ojca, matki i całej rodziny bogów. – Słuchałem tego, co mówi bóg bogów i nie mogłem wyjść z podziwu. Czym ja sobie zasłużyłem na takie szczęście? No czym? Byłem zwykłym facetem, pełnym wad i słabości, a wybrała mnie sama bogini miłości. To było lepsze niż główna nagroda w Euro Jackpot. To była główna nagroda w loterii życia.
– Dziękuję, Boże – powtórzyłem. – Wybacz, że kiedyś w ciebie zwątpiłem. Nigdy już tego nie zrobię.
– Pamiętaj, Jakub – odpowiedział mi – na miłość nie trzeba sobie zasłużyć. Wystarczy jej nie odrzucić, kiedy przyjdzie. Tylko tyle i aż tyle. Ix U miała rację. Miłość wybiera, choć nie zawsze rozumiemy jej logikę. – No, moje dzieci, będę się już z wami żegnał. W Polsce będzie na was czekała niespodzianka. Pamiętajcie, że was kocham. – Erich zakończył swoją wypowiedź, a potem po prostu... rozpłynął się w powietrzu. Staliśmy tak z Angie na wprost siebie, nagle świat wkoło nas przyśpieszył i czas zaczął płynąć normalnie.
– Udało nam się. Naprawdę to zrobiliśmy, Kuba – Angela rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją i przyciągnąłem do siebie z całej siły.
Kiedy 30 września wyjeżdżaliśmy z Chichén Itzá, świat był już innym, lepszym miejscem. Pandemia była pokonana, Meksyk i reszta świata bezpieczne. Ja i Angela zakochani. Zresztą, my nie byliśmy jedyną zakochaną parą, która wyjeżdżała z Jukatanu. Ramiro Torres i Ingrid Geritsen oraz Timothy Jimenez i Bjørn Johansen wyglądali mniej więcej tak samo, jak my. Ale tylko my wracaliśmy do tego samego kraju. Uważałem się za wybrańca...
CZYTASZ
TO JUŻ BYŁO
Fantasy[ZAKOŃCZONE] Low fantasy/romans real fantasy dla dorosłych: Jakub Wysocki, naukowiec - biolog i archelog, oddany nauce i bardzo zawiedziony w życiu prywatnym, dostaje nietypowe zlecenie od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz... innej tajemnicz...