V.4.

108 16 5
                                    

– Opowiesz mi o swoim życiu, Ix U? Jeśli spędziłaś tysiąc lat na ziemi, musisz być kopalnią wiedzy o ludzkości. Jedyną w swoim rodzaju, bo masz porównanie. Wiesz, jaka to cenna wiedza dla archeologa?

– Tylko dla archeologa? – zaśmiała się uroczo.

– Nie, masz rację. To wiedza cenna dla wszystkich ludzi – musiałem przyznać.

– Opowiem ci wszystko, co chcesz wiedzieć, ale teraz chodź ze mną. Muszę cię komuś przedstawić.

– Komu?

– Jesteś niewyobrażalnie niecierpliwy. Zaraz zobaczysz, Jakub. – Ix U puściła do mnie oko. W tym momencie znowu mi ją przypomniała. – To bogini, głupku – skarciłem się jednak za takie porównania. – Nie porównuj jej do zwykłej kobiety, bo się jeszcze obrazi.

Poszliśmy w kierunku białego pałacu, położonego wyżej niż inne.

– Gdzie idziemy? Czyj to dom? – spytałem.

– To dom mojego stryja, Itzamny.

– Boga mądrości? – przypomniałem sobie co nieco z wykładów Haynesa.

– Tak, skąd wiedziałeś?

– Jestem pasjonatem – odpowiedziałem z uśmiechem. – Kultura Majów mnie zawsze fascynowała. Ale... nie miałem pojęcia, że wy istniejecie naprawdę – musiałem przyznać. – Ix U zachichotała.

– Tak, ludzie generalnie o nas nie wiedzą. No, może poza szamanami, takimi jak Nixan-u, którą poznałeś. Nie to, co kiedyś. Dawno temu w nas wierzyli... Ale dziś? Wiesz, co by się stało, gdyby ktoś się dowiedział? Wyobrażasz sobie tę panikę? A może jeszcze ktoś chciałby nam zaszkodzić?

– Ja chyba znam taką osobę... – westchnąłem zażenowany, przypominając sobie o tym, że zostałem tu przysłany za ciężkie pieniądze z misją.

– Tak?

– Ix U... Ja dostałem dużo pieniędzy za to, żeby was odkryć. Ale nie zrobię tego.

– Wiem, Kuba – odpowiedziała i spojrzała na mnie łagodnie. – Przyjąłeś tę misję, bo nie wierzyłeś, że to możliwe, prawda?

– Prawda.

– A teraz?

– Ciągle myślę, że śnię – odpowiedziałem szczerze. – W głowie mi się nie mieści, że pod piramidą jest inny świat.

– To ten sam świat, Jakub – poprawiła mnie bogini – tylko inny wymiar. Nawet gdyby ludzie chcieli, nie znajdą nas, bo nie znają wejścia.

– To jak ja się tu dostałem?

– Wszedłeś za mną, moim kanałem energetycznym.

– To dlatego nie byłem mokry? Pokażesz mi, którędy?

– Pokażę. Ale najpierw chodźmy do Itzamny.

Weszliśmy do białego pałacu. Prawie od progu przywitał nas znajomy głos...

– Witajcie, moi drodzy. Ix U, tak się cieszę, że cię znowu widzę. Jakub... Jak ci się u nas podoba? – spytał starszy facet, który wyglądał jak indiańska wersja... profesora Haynesa.

– Jak to możliwe? – spytałem.

– Poznałeś mnie, Wysocki? – spytał Itzamna-Haynes.

– Poznałem, profesorze i dlatego pytam, jak to możliwe...

– Cóż... sprawa prosta jak konstrukcja cepa. Wcieliłem się w człowieka na całą długość jego życia. Urodziłem się, jako Gary Haynes i jako Gary Haynes umarłem. Miałem dość życia na ziemi. Cieszę się, że wróciłem do domu.

TO JUŻ BYŁOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz