4

251 14 9
                                    

Olivia's POV

— Słucham? — zapytałam drwiącym tonem po paru sekundach.

Chłopak włożył ręce do kieszeni, a jego zadziorny uśmiech powiększył się jeszcze bardziej. Przez jego białą koszulę prześwitywały czarne tatuaże w niektórych miejscach na torsie. Nie dało się ukryć, że w tej stylizacji wyglądał bardzo przystojnie. Szyku dodawały mu jego włosy, które od czasu do czasu przeczesywał palcami. Nic więc dziwnego, że dziewczyny siedzące za mną wytrzeszczyły szeroko oczy. Sama przyłapałam się na tym, że przyglądałam mu się zbyt długo. ZA DŁUGO. 

— Rozumiem, że chcesz zostać jedną z tych dziewczyn, ale masz pecha. Skończyłem z tym. — oznajmił pewny siebie. Wyszczerzył do mnie zęby, na co prychnęłam. 

Ktoś tu jest zadufanym w sobie dupkiem. Czas pokazać mu, gdzie jest jego miejsce. Wstałam z fotela i stanęłam naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi ramionami. Chłopak zawiesił na mnie swój wzrok. W jego oczach dostrzegłam niespotykany blask. Na moment uśmiech zszedł mu z twarzy, ale chwilę potem znowu powrócił. Co to było?

— Chyba ci się coś pomyliło. Nie wiem, kim jesteś i szczerze? Nie obchodzi mnie to, więc daj mi święty spokój. — zdeklarowałam ze sztucznym uśmiechem wymalowanym na moich ustach. On za to puścił mi oczko i się schylił.

— Dla ciebie wszystko, mi bonita

Jego akcent... Był taki... Inny. Jakby nie był stąd? Przypominał mi bohatera z jednego serialu, który niedawno oglądałam. Bohater tego serialu był Hiszpanem, ale przeprowadził się do kraju anglojęzycznego. Czyżby Carlos też tak miał? Był Hiszpanem? Mam nadzieję, że nie. Och, teraz na dodatek w głowie pojawiła mi się myśl, że przecież w firmie, w której będę pracować, właściciele też są Hiszpanami. Chyba naprawdę będę musiała nauczyć się tego języka.

Ponownie prychnęłam i odeszłam, by się usiąść. W międzyczasie zdołałam jeszcze wymruczeć:

— Palant.

Usłyszałam zza pleców znajomy chichot. Miał czelność się śmiać? Co za dupek. Modliłam się w duchu, abym więcej nie musiała go oglądać. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu i otworzyłam w telefonie pocztę Meghan. Jak przypuszczałam na skrzynce odbiorczej czekała na mnie wiadomość od Nadii. Zawierała najważniejsze informacje takie jak godziny pracy, moje nowe obowiązki i oczywiście pensja. Dowiedziałam się, że zaczynam dzisiaj o trzynastej, czyli po tym jak wyjdę z uniwerka. Co lepsze wypłatę będę dostawać pod koniec każdego miesiąca. Liczba, która wyrażała ilość należytych się mi pieniędzy, była wręcz kosmiczna. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej sumy, a teraz co miesiąc będę ją dostawała. Niesamowite! Sprawnie obliczyłam koszty studiów i wywnioskowałam, że na spokojnie dam radę je opłacić. Mam dzisiaj wyjątkowe szczęście, nie licząc tego dupka, który "przypadkiem" zajął miejsce w rzędzie obok mnie. Dzięki temu miał teraz doskonały widok na mnie. Oczywiście co parę minut spoglądał na mnie swoim czarującym spojrzeniem, przecież nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił. Ledwo go poznałam, a już mnie wkurza. Jak on to mnie nazwał? Mi, co? Zresztą nieważne. Założę się, że to jakieś zboczone przezwisko. Choć przyznaję, ciekawiło mnie znaczenietego słowa. Ale tylko odrobinkę. Kolejny plus znania języka hiszpańskiego. Może zacznę się uczyć?

— Dzień dobry, kochani! Myślę, że możemy zaczynać. — odchrząknął jakiś starszy pan, wchodząc na niewielki podest na środku sali.

Rzuciłam okiem na mężczyznę. Łysiejący starszy pan wymachiwał rękami we wszystkie strony świata i wyjaśniał nam po kolei przebieg studiów. Niechcący napotkałam się na sylwetkę Carlosa. Kąciki jego ust momentalnie powędrowały w górę. Był taki... Ugh, aż nie mam na niego słów. Przewróciłam oczami i znów zanurzyłam się w swoich myślach. Jednym uchem słuchałam, co takiego mężczyzna stojący na podeście nam przekazuje. Mimo to nie mogłam się skupić. Cały czas w głowie przewijał mi się on.

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz