39

130 7 10
                                    

Olivia's POV 

W głowie non stop przewijał mi się obraz obnażonej pary przykrytej jedynie cienką warstwą białej pościeli. Był to moim osobistym koszmarem, który dręczył mnie od chwili dowiedzenia się prawdy. Niczym moje własne piekło. 

— Olivia, do cholery, zwolnij! — wydzierał się za mną Justin, próbujący zapiąć zamek swoich spodni. 

Wybiegł za mną na ulicę na szczęście ubrany. Przyśpieszyłam kroku, nie odwróciwszy się wstecz. Miałam dosyć gierek. Justin okazał się tym, za którego wszyscy go postrzegali — cholernym draniem. 

W połowie drogi, przy przejściu przez pasy, szarpnął mnie za ramię, tym samym obracając twarzą do siebie. Był wściekły. Gniew emanował z jego oczu zupełnie jak gorąc z asfaltu. Ale czy to on powinien być zły? Ja zostałam właśnie zdradzona, nie ten palant! 

— Czego chcesz, co? — warknęłam poddenerwowana. 

Chłopak wykrzywił usta w jadowitym grymasie. Nie płakałam. Nie uroniłam ani jednej łzy. Niby po czym? Zwykłej relacji polegającej wyłącznie na seksie? Albo jak widać... Zdradzaniu się? Szkoda łez dla tego drania. 

— Porozmawiać. — wyraził wolę znużonym głosem. 

Prychnęłam z pogardą. 

— Trzeba było rozmawiać, zanim wepchnąłeś język do gardła Leny. — wysyczałam mu w twarz. 

— To co? Zrywasz ze mną? To koniec? — dopytywał, jakby go cokolwiek obchodziło. 

Nawilżyłam wargi i pomrugałam kilkakrotnie. Blondyn wywnioskował odpowiedź po ciszy z mojej strony. Włożył dłonie do kieszeni, obdarzył mnie lustrującym spojrzeniem. 

— Nigdy nie mieliśmy szans. 

— Masz rację. Nigdy. — potwierdziłam jego przypuszczenia, posłałam mu pełne wyrzutu spojrzenie i przeszłam przez pasy prowadzące na drugą stronę ulicy. 

***

Otworzyłam zaspane oczy. Przeciągnęłam zesztywniały kark, stękając przy tym cicho. Wyciągnęłam się na całej długości łóżka Meghan i opadłam na nie bezsilna. 

Moja jedyna przyjaciółka, która uratowała mnie w potrzebie, udostępniła mi wolną część łóżka, a sama przespała się na kanapie. Przypuszczałam, że poniekąd moja ciąża wpłynęła na tę decyzję, ale nie oponowałam. Byłam wykończona wczorajszego wieczoru  i jedynym, czego potrzebowałam, był sen. Ledwo zdążyłam ubrać się w piżamę, gdyż prawie zasnęłam w łazience. Cała ja. 

Meg z samego rana udała się na zajęcia. Nawet nie słyszałam, kiedy wychodziła. Jednak wczoraj wspomniała coś o ogromie nauki. W dodatku wyjawiła mi sytuację panującą teraz między nią a Patrickiem. Cóż... Ich relacja jest o wiele bardziej skomplikowana niż moja i Carlosa. Choć moglibyśmy się o to kłócić. Dziewczyna dowiedziała się, że Pat przestał zażywać tyle alkoholu, a co lepsze, wymienili nawet parę słów podczas przypadkowych spotkań na uczelni. Są postępy. Małe, ale intensywne kroczki. 

Jeśli chodziło o mnie... Starałam się uporządkować mój zmasakrowany plan tygodnia, ale nie było to łatwym zadaniem. Miałam zaległości na studiach, które odczuwałam już od dawna. Nawet nie wspomnę o egzaminach... Ciąża nie pomagała mi w tym huraganie zadań. Ale na razie postanowiłam zrobić sobie przerwę w nauce. W pierwszej kolejności musiałam zadbać o siebie. 

Pracą miałam prościej niż ze studiami. Zazwyczaj tylko czekałam na telefon Justina, kiedy mnie potrzebował. Rzadko przesiadywałam w biurze. Za to moja pensja wynosiła stanowczo za dużo, jak na kogoś, kto przepracuje niemal dwie godziny tygodniowo. 

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz