17

149 8 2
                                    

Olivia's POV

— Proszę dać mi jeszcze jedną szansę! — błagałam, niemal klecząc na kolanach przed profesorem.

Siwiejący mężczyzna zbierał papiery leżące na biurku w całość, po czym włożył je do swojej prawniczej torby. Byłam niczym agent śledczy. Gdziekolwiek poszła moja ofiara, znalazłam się tam i ja.

— Chyba wyraziłem się jasno, co do mojego stanowiska. — wyburczał, cedząc następujące wyrazy przez zaciśnięte zęby.

Wykładowca całkowicie ignorował moje prośby. Nie zważał na wielokrotne błagania, zasunął zamek na torbie i rozprostował plecy. Przełknęłam ślinę. Co za uparty gościu. Myślałam, że zdołam ugrać chociaż dwa dni przedłużenia terminu oddania pracy, ale jednak. Byłam skazana na niezaliczenie tego projektu.

— Naprawdę nic nie może pan poradzić? — spytałam, wiedząc, że już przegrałam tę walkę. Profesor zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem. Wyglądał jakby chciał mnie udusić, tu i teraz. Aż cierki mnie przeszły.

— Pani Olivio, już pani mówiłem, że nie mogę przedłużyć terminu. Przykro mi, proszę się postarać następnym razem.

Zazgrzytałam zębami. W odpowiedzi kiwnęłam opornie głową. Profesor wyszedł z sali, zostawiając mnie samą z gnębiącym rozczarowaniem.

Cholera. Byłam tak blisko! Co miałam teraz zrobić? Poddać się? Chyba nie miałam wyboru. Sama się na to skazałam. Niezaliczenie jednego ważnego projektu nie rujnuje całej mojej przyszłości, lecz przychodząc tutaj chciałam mieć wszystko pod ścisłą kontrolą. Jak widać, parę spraw wymknęło się spod tej kontroli.

— Nie udało ci się? — z zamyślenia wyrwał mnie miękki głos zza pleców.

Nie musiałam się nawet odwracać, by wiedzieć kto to. Akcent był jasnym sygnałem.

— Niestety, nie da się nic zrobić. — westchnęłam, gdy stanęłam twarzą w twarz z Carlosem ubranym w swoją typową czarną bluzę z białym napisem.

Złożyłam ręce na piersi, a on uśmiechnął się do mnie łagodnie.

— To tylko głupi projekt. Nie martw się, mi bonita.

Prychnęłam, słysząc to przezwisko. Chłopak uniósł brew.

— Nie podoba ci się moja ksywka na ciebie? — zapytał, zbliżając się do mnie malutkimi krokami.

— Może gdybym wiedziała, co ona oznacza, zmieniłabym zdanie. — zagadnęłam go. Miałam nadzieję, że wyjawi mi znaczenie.

Carlos zatrzymał się w miejscu. Dzieliły nas przepełnione dusznością centymetry. Patrzyliśmy sobie w oczy, a na ustach towarzyszyły nam cwaniackie uśmieszki. Czarnowłosy nachylił się, ustawiając głowę przy moim uchu. Włoski na karku zjeżyły mi się pod wpływem wyczucia jego oddechu odbijającego się od mojej skóry. Jego ręce niezwłocznie dotknęły mojej talii, co spowodowało znajome mrowienie.

— Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... — wymruczał mi do ucha. Chrypka w jego głosie przyprawiała mnie o dreszcze. — Grzesznica.

Momentalnie odsunął się ode mnie, szczerząc się jak dziecko. Zaschło mi w ustach. Zwykle paplałam językiem różne bzdury, nie mające ze sobą związku, a teraz... Dosłownie mnie zatkało. Grzesznica? Niby czemu miałby nazywać mnie grzesznicą? Chyba, że to miało podtekst seksualny. Och, na pewno miało. Wszyscy wiemy, że Carlos uwielbia wszelakie zabawy erotyczne. Aż się bałam zapytać, dlaczego właśnie tak mnie nazwał.

Podniosłam na niego wzrok, kiedy usłyszałam dźwięczny chichot. Hiszpan włożył ręce do kieszeni spodni.

— Robisz mnie w chuja, co? — spytałam, sądząc po jego nieustannym śmiechu. Carlos przeczesał palcami włosy i spojrzał na mnie rozbawiony. Oczywiście, że robił.

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz