37

113 7 8
                                    

Olivia's POV

Nachyliłam się nad muszlą i wyrzuciłam z siebie resztki zalegającej mi w gardle żółci. Ostatni raz splunęłam do wody, po czym nacisnęłam spłuczkę.

Podniosłam się z kolan, wyszłam z oddzielonej toalety. Odkręciłam kurek od kranu i przemyłam powierzchniowo usta.

Od początku dzisiejszego dnia wzbierały się we mnie mdłości. Rano kręciło mi się nieco w głowie, a od zapachu jajecznicy, którą przygotowywała matka Carlosa dla Lily, o mało nie zwymiotowałam na podłogę. Jednak przetrwałam. Aż do momentu wejścia do kawiarni, gdzie ilość zmieszanych zapachów, rozłożyła mnie na łopatki.

Przewiesiłam przez ramię torebkę i opuściłam pomieszczenie z bladą niczym wampir twarzą. Nie mam pojęcia, co mi dolegało. Cokolwiek to było, musiałam jak najszybciej zadziałać. Ciągłe wymiotowanie nie jest przyjemne.

Odszukałam wzrokiem stolik, przy którym siedział zaproszony przeze mnie brunet, starając się ignorować niemiłe odczucie w brzuchu. Mimo wczesnej pory, kawiarnia była niemalże pełna. Niestety nie sprzyjało to mojemu samopoczuciu.

Zajęłam miejsce naprzeciwko Andrew wyglądającego niczym potrącony kot. Dopadł go wyraźnie zauważalny kac.

- Przepraszam, że musiałeś czekać. - zaczęłam, a on wziął dużego łyka ze swojej kawy. - Więc... Powiesz mi co się tam wydarzyło?

Odłożył pusty już kubek na stolik i spojrzał na mnie ze ściągniętą twarzą.

- Byliśmy na tej cholernej imprezie, wypiliśmy kilka drinków, poszliśmy się trochę zabawić... Później rozdzieliliśmy się, ja zostałem z Patem. Upilismy się tak, że ledwo pamiętałem swoje imię. Z Patrickiem było gorzej. Musiałem jechać z nim do hotelu, bo nie był w stanie nawet postawić prostego kroku. Wzięliśmy taksówkę. - wyjaśnił chropowatym głosem.

- A Carlos? - dopytywałam dociekliwie.

- Nie widziałem go, odkąd rozdzieliliśmy się na parkiecie.

Zazgrzytałam zębami. Andrew spuścił wzrok i postukał palcami w stół.

- Powinnaś wiedzieć coś jeszcze. - dodał bardziej przejętym tonem.

Uniosłam wzrok ze zmrużonymi oczami. Stężał nieco.

- Stella i Justin tam byli. - oznajmił, na co zastygłam na krześle. - Widziałem ich tylko raz, ale jestem pewien, że zostali dłużej od nas. Możliwe, że... Carlos ich spotkał.

Wciągnęłam powietrze przez nos. Powoli wypuściłam je z płuc, przetwarzając podaną mi informację. Nie powiedział mi. Nie powiedział mi nic, ani słowa. Zresztą kiedy. Od razu po przyjściu usnął. Wręcz zasnął w moich ramionach. Gdy wychodziłam z domu, nadal spał. Miałam jednak nadzieję, że będzie na tyle rozsądny, że wyjaśni mi wszystko w swoim czasie. Zanim zrobi to ktoś inny.

- Dziękuję za informację, Andrew. Chodź, odwiozę cię. - wstałam i zaprowadziłam go do swojego auta na parkingu.

Po odstawieniu zmarnowanego i skacowanego chłopaka zmieniłam kierunek jazdy. Trafiłam do rezydencji rodziny Lozano po piętnastominutowej jeździe. Szybko zgasiłam silnik, otworzyłam drzwi. Skierowałam się prosto do wnętrza eleganckiego domu. Nie rozglądałam się nawet po korytarzu, przechodząc do wspólnego pokoju z Carlosem. Przed sobą miałam jeden konkretny cel. I zamierzałam go spełnić.

Przekroczyłam próg, a do moich nozdrzy wbił się ostry zapach męskich perfum. Jakby ktoś chciał zatuszować w ten sposób inny. Machnęłam ręką, by pomieszać gęste powietrze. Odrzuciłam torebkę na krzesło od biurka, wpatrując się w czarnowłosego siedzącego na materacu w ręczniku przepasanym na biodrach. Zapewne brał prysznic, choć jego zwieszona głowa nie wywołała we mnie pozytywnych emocji.

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz