33

139 8 11
                                    

Olivia's POV 

— Prosimy o uwagę. Zbliżamy się do planowanego lądowania. Dla bezpieczeństwa prosimy o zapięcie pasów i pozostaniu na swoich miejscach. Dziękujemy za uwagę. — z głośników zaszumił głos stewardessy, sprowadzając nas oboje na ziemię.

Podnieśliśmy z Carlosem głowy, dysząc niezmiernie głośno. Zeszłam z jego kolan, podciągając w górę bieliznę i spodnie. Uspokoiłam oddech i potarłam zaróżowione policzki. Z szelestu wywnioskowałam, że on także pozbierał swoje rzeczy z podłogi i założył na siebie. Na szczęście nasze oddechy nie odbijały się już od ścian niczym sapanie zmęczonych psów.

— Mówiłem. Zawsze ktoś nam przeszkadza. Nie daruję, jeśli w domu też tak będzie. — zapierał się zdenerwowany.

Wywróciłam oczami, poprawiając bluzkę. Gdy już wiedziałam, że wszystko leży na miejscu odwróciłam się do niego siedziwszy na przeciwnym fotelu. Carlos zmierzwił swoje potargane przeze mnie wcześniej włosy i uniósł brew.

— Nauczyłam się paru słówek po hiszpańsku. — ogłosiłam dumnie. Chłopak uniósł wyżej brew z wpychającym się na usta uśmiechem. 

Zdążyłam podłapać kilka pojedynczych słów czy zdań od tutejszych hiszpanów. Choć czasami, kiedy znajdowałam czas zaglądałam do internetu i uczyłam się tego języka. To fakt zainteresował mnie, ale bardziej kusiło mnie pokazanie temu draniu, że nie tylko on potrafi się wypowiadać w tym języku. 

— To jak jest chłopak? 

Chico. — odpowiedziałam z pamięci. Nawet nie mrugnęłam, gdy on mnie przepytywał. 

— Kobieta.

Mujer.

Student zmrużył oczy podejrzliwie. Nachylił się do przodu, niemalże stykając nasze malinowe usta. Jednak ja nie poddałam się jego urokowi. Nie w tej chwili.

— Pocałunek. — wymruczał bardzo blisko mojej twarzy.

Jego oddech ocieplał moją skórę. Wciągnęłam powietrze przez nos. Nie mogę. Nie dam się. Za dużo razy mu się to udało.

Beso. — szepnęłam bez wdechu.

Así bésame, mi bonita. — wysnuł chwilę później milimetry od moich spragnionych jego ust. 

Nie do końca znałam znaczenie tego zdania. Co prawda musiałam się jeszcze poduczyć hiszpańskiego, ale zrobiłam to, czego najbardziej teraz pragnęłam. Wplotłam swoje palce w czarne włosy i wpiłam się w jego usta. Bez chwili wytchnienia zaczął zwinnie i namiętnie poruszać wargami, domagając się uchylenia z mojej strony. Otworzyłam szerzej usta, pozwalając jego językowi robić swoje. Przejechał po mojej dolnej wardze, przełykając tym samym mój jęk wydobyty tym działaniem. Kiedy już chciałam ponownie wślizgnąć się mu na kolana pod oporem ramion chłopaka przytkniętych ciasno do moich, poczuliśmy niewielki wstrząs. Oderwaliśmy się od siebie momentalnie i rozglądnęliśmy po pokładzie. No tak, powitał nas jakże urodziwy Londyn. Jak zwykle w najlepszym momencie... Ktoś chyba naprawdę robi nam pod górkę. 

Gdy samolot wylądował bezpiecznie na miejscu, wysiedliśmy z maszyny, wzięliśmy swoje bagaże. Ciągnąca za sobą dwie duże walizki obróciłam się do Carlosa, by dać mu buziaka na pożegnanie. 

— Widzimy się później, skarbie. — powiedziałam, muskając jego policzek i posyłając zachęcający uśmiech. 

Chłopak odwzajemnił wyraz twarzy i odszedł w kierunku parkingu. Jego auto również zostało tutaj przetransportowane. Przecież on by umarł z tęsknoty za nim. Sama zamówiłam taksówkę, która dziesięć minut później zwiozła mnie do domu ciotki Helen. 

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz