35

130 8 18
                                    

Carlos's POV 

Jebany, szmaciany chuj. Co za kurweski sukinsyn. Cholerny skurwysyn.

Za kogo on się, do chuja pana, uważał? Za jebanego władcę? Cesarza? Po moim trupie, jebańcu.

Zacisnąłem dłonie do pobielalych knykci. Pogłębiłem zacisk szczęki, omal nie łamiąc sobie własnych zębów. Moje oczy pomniejszyły się o centymetry, tworząc mroczną aurę wokół tęczówek. Napiąłem wszystkie mięśnie i ruszyłem przed siebie w nieświadomej furii.

Jebaniec ją pocałował. Justin dupny wykazał się odwagą i pocałował moją dziewczynę. Ja ci, kurwa, pokaże odwagę.

Widziałem... Widziałem, że Olivia tego nie chciała. Mimo, że stała tyłem, dostrzegłem jej niechęć wobec niego. On ją zdradził. Nie dziwię się, że tak go nienawidzi. A ten ją całuje. Czysty idiotyzm, za który za moment zapłaci. Bo ze mną się nie zadziera. 

Cały czas wpatrywałem się w szybę, za którą odgrywała się wspomniana scena. Byłem w jakimś rodzaju amoku. Czułem w żyłach napierającą wściekłość. Chociaż jeden raz przyjechanie do firmy nie okazało się błędem. Poniekąd podejrzewałem tego dupka o jakiś przekręt, dlatego postanowiłem pojechać za Olivią. Ale to... To jest zbrodnia za karą śmierci. 

Pchnęłem drzwi i wszedłem do środka pomieszczenia. Oboje odwrócili głowy w moją stronę. Tylko przez zetknięcie zauważyłem strach wypisany na twarzy dziewczyny. Nie marnowałem czasu. Od razu się zamachnąłem i wycelowałem zaciśniętą pięść w twarz blondyna. Dupny dostał za swoje. 

Chłopak przycisnął dłonie do zranionego nosa i zachwiał się lekko. Kiedy chciałem do niego ponownie podejść, Olivia przytrzymała mnie za ramię i odciągnęła do tyłu. Wyrwałem się z jej uścisku i skierowałem wskazujący palec w pierś mojego wroga. Mimo aktualnie krwawiącego nosa, uśmiech nie zszedł mu z cwaniackich ust. 

— Spróbuj jeszcze raz pocałować moją dziewczynę, a pokażę ci, czym jest prawdziwe piekło. — warknąłem przez zaciśnięte zęby.

Blondyn zaśmiał się gorzko w odpowiedzi. Jakby niemalże złamany nos mu nie wystarczył. Zmroziłem go lodowatym spojrzeniem, po czym, ciągnąc Olivię za sobą, opuściłem przeklety gabinet.

Zatrzymałem się w osamotnionym miejscu na drugim końcu korytarza i założyłem kaptur czarnej bluzy na głowę. Byłem dość wkurwiony, a roztrzęsiona Liv nie odejmowała mi nerwów.

— Ja nie chciałam... On... — załkała spod szklanych oczu.

Rozluźniłem ucisk pięści i jedną dłonią przyciągnąłem ją do siebie. Ucałowałem delikatnie czubek jej głowy, czując, że jej oddech ustatkawia się miarowo.

— Wiem, skarbie. Widziałem wszystko. — urwałem, gdy w myślach przywowałem obraz Justina całującego dziewczynę. — Ten drań pożałuje tego, co zrobił.

Obietnica. Czysta, złożona ze stuprocentowej szczerości obietnica.

Olivia musiała mimo wszystko zostać jeszcze w firmie. Na szczęście uspokoiła się i była zdolna do wykonywania obowiązków. Jednak obiecała, że nie zbliży się już dziś do tego palanta. Pytanie tylko, czy pan dupny zachowa się w ten sposób. Jeśli nie, przysięgam, że go własnoręcznie uduszę. Bez względów na konsekwencje.

Na samą myśl, że kiedyś, w przeszłości dotykał Olivię, robi mi się niedobrze. Drań ją zdradził. Na to nie ma wytłumaczenia czy wymówki. Nawet jeśli ją kochał, to postępując w ten sposób stracił ją na zawsze.

Zazdrość zżerała mnie od środka, kiedy pytałem sam siebie, czy blondynka nadal coś do niego czuła. Wiedziałem, że mieli wspólną przeszłość, wspomnienia... Zazdrościłem mu tego. My mieliśmy zaledwie pół roku. To, które było pokryte niczym nałożonymi przez malarza farb cieniami i pnącą się rozpaczą.

The Real MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz