Przepraszam, ale ja nie umiem pisać takich rzeczy w małym stopniu więc zrozum że ja to kurwa pisałam jebane trzy dni nie umiejąc nic praktycznie napisać. Docencie to :'>
Po dziesięciu minutach błagania mnie żebym coś z nim wypił się zgodziłem dla świętego spokoju. Dał mi jakieś teoretycznie lekkie gówno, ale ja się nie znam więc może mi tak samo teraz dać jakieś dopalacze do tego.
Z nie chęcią wypiłem dwie kolejne szklanki tego i juz mnie bolała głowa, oraz nie rozumiałem połowy rzeczy co się odwala.
Chłopak najwidoczniej zajebiście zadowolony zaprowadził mnie spowrotem na parkiet, ale tym razem się zgodziłem z nim tańczyć.Nie umiałem kontrolować też tego co robię bo mnie zwyczajnie upił i to była jedna rzecz którą rozumiałem. Blondyn zaczął trochę bardziej się nakręcać i bardzo blisko siebie tańczyliśmy.
W końcu nie zważając uwagi że się cofałem natrafiłem na ścianę do której chłopak mnie przywarł. Blondyn zbliżył się do mnie na prawie maksymalną odległość i zacząłem wolniej oddychać.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy przez dłuższy czas dopóki blondyn nie zamknął lukę pomiędzy nami. W tym momencie nie wiedziałem co się dzieje, ale po chwili zacząłem oddawać pocałunek.
Chłopak zaczął zjeżdżać rękami coraz niżej i niżej dopóki nie zrozumiałem co się dzieje. Szybko przerwałem pocałunek oddalając się jak tylko mogę, ale nic więcej.
Starszy się tylko na mnie patrzył lekko zdziwionymi i pijanymi oczami. Zacząłem oddychać szybciej aż w końcu odepchnąłem go na większą odległość.
- coś się stało? - zapytał mnie ledwo składając słowa.
Pokręciłem głową że tak mimo iż nie byłem ani trochę pewny, a raczej w ogóle nie pewny tego.
- tak, przepraszam - powiedziałem nie za głośnym głosem jąkając się.
- hej, nic sie nie stało spokojnie - chłopak zaczął i mnie przytulił.
Jedyne co wiedziałem w tym momencie to, to że już nigdy więcej nie tkne sie alkoholu ani niczego takiego. Zacząłem się chwilę zastanawiać czy może jednak mi się to spodobało, ale byłem oszołomiony.
Ta informacja, że tak nie zadowalała mnie za bardzo, ale to raczej też nic złego. Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał uśmiechając co było słodkie.
Złapał mnie za rękę prowadząc chyba w stronę wyjścia bo jedyne co widziałem to zmniejszający się tłum wokół nas. Wyszliśmy z tego zatłoczonego miejsca, ale chyba nie ma zamiaru prowadzić pod wpływem, mimo że sam nie byłem za trzeźwy nie pozwolił bym mu prowadzić w takim stanie.
Trzęsącą się ręką wyjął telefon z kieszeni ledwo go odpalając i wybierając numer do prawdopodobnie taksówki. Kiedy ktoś odebrał to zaczął coś bełkotać i było to ledwo zrozumiałe, ale jakoś się dało.
Czekaliśmy jakieś pięć minut aż auto podjedzie tutaj i wsiedliśmy do środka prawie się wywracając o krawężnik. Po kolejnych piętnastu minutach dojechaliśmy pod dom, Clay zapłacił kierowcy i skierował się do domu.
Musiałem go podtrzymywać bo się przewracał co chwilę o dosłowne nic. Musiałem też mu pomóc włożyć klucz do zamka bo sam nie umiał trafić i w końcu weszliśmy do środka domu.
Doprowadziłem go do kanapy żeby się położył i ja jak najdalej od niego tak w razie czego. Chłopak miał problemy z zaśnięciem, ale wolałem go również dopilnować z tym i kiedy zasnął już w spokoju mogłem pójść spać.
*Gwiazdka*
Usłyszałem głośny huk dobiegający z niedaleka i się przebudziłem by sprawdzić co było tego przyczyną. Clay zrzucił jakiś garnek i podtrzymywał się blatu od kuchni by sięgnąć do jakiejś szafki.
CZYTASZ
Please || DreamNotFound ||
Fanfictionmłody chłopak trafia do domu dziecka po tym jak jego rodzice zostali zamordowani. zostaje tam aż do 17 urodzin, ale kiedy został mu jeszcze rok pewna osoba postanawia go zaadoptować. na początku nie darzy tą osobę jaką kolwiek sympatią, lecz po czas...