Wstałem z łóżka i wielką nie chęcią założyłem bluzę. Błagam żeby oni mnie pomylili z kimś, albo coś nie ważnego.
Jakaś nowa pani zaczęła mnie prowadzić, ale wciąż nie wiedziałem gdzie się kierujemy bo nigdy tu nie byłem. Kiedy chyba już byliśmy na miejscu, byłem w dużym pokoju z dużą ilością jakiś dokumentów.
A dosłownie koło nich stał jakiś wysoki mężczyzna który patrzył się na mnie uśmiechając. Miałem ochotę mu coś powiedzieć dlaczego się gapi, ale się powstrzymałem.
- więc może pan tutaj podpisać i można już z nim wychodzić tylko weźmie swoje rzeczy. George idź po swoje rzeczy i pójdziesz z panem - powiedziała do mnie jak zwykle przesłodzonym głosem dziwna kobieta.
Ale że co? Czekaj, czy to znaczy że mnie adoptuje. Jakby ja wolę już tu zostać kolejne dwa lata żebyś końcu wyjść stąd niż iść z nim.
Popatrzyłem się jeszcze raz na tego mężczyznę i wyszedłem w pośpiechu. Nie wiem czemu, ale wydawał się dziwny albo też jak zwykle to moje nastawienie typowe do ludzi.
Jakoś dziwine się czułem i byle zdziwiony że nie protestowałem, ale pewnie to wina mojego zmęczenia. Kiedy się pakowałem każdy patrzył się w moją stronę, no ale ostatni raz jak ktoś tu był to jakieś trzy lata temu.
Wziąłem swój plecak i jakaś torbę i wyszedłem z pokoju. Ale tak szczerze to dziwne, bo on jest ode mnie starszy max 5 lat.
Wszedłem do pokoju w którym na mnie czekali i wciąż ten dziwny człowiek się uśmiechał.
- George, ten Pan cię bierze po prostu do siebie więc do końca adopcja to nie będzie - kiedy do mnie powiedziała to chwilę miałem zawieszenie.
Byłem za bardzo zaspany wciąż by zrozumieć jakie kolwiek jej słowa i jeszcze do tego mówiła nie wyraźnie. Jeszcze chwile coś rozmawiali i w końcu ten dziwny człowiek wziął moje torby i powiedział żebym szedł koło niego.
Wyszliśmy z budynku i zaczęliśmy się kierować gdzieś w stronę parkingu. Nagle zaczął pakować moje torby do jakiegoś najwyraźniej drogiego auta, a ja stanąłem i tylko patrzyłem.
Jakim cudem ten ktoś jest bogaty bo patrząc chodzby na niego już to widać, ma tyle hajsu. Jak mówię on jest max pięć lat starszy ode mnie, więcej za chuja mu nie dam.
Kiedy już zapakował nawet otworzył mi drzwi żebym wsiadł. Fajnie że jestem tak traktowany no ale kurwa chce wytłumaczenia co gdzie i jak.
- hej, mam na imię Clay oraz mam 22 lata - powiedział i wsiadł do samochodu odpalając go.
- no zapewne wiesz, ale jestem George i mam 17 lat - odpowiedziałem cichszym głosem niż zawsze.
Nie to że się bałem czy coś, ale to była zupełnie mi obca osoba. Kiedy już zaczęliśmy jechać oglądałem się dosłownie na każdą rzecz którą zobaczyłem.
Jedynie gdzie byłem dalej niż okolica mojego 'domu' i szkoła to co najwyżej jakiś bar nie daleko. Jechaliśmy tak z dobre dziesięć minut, aż w końcu podjechaliśmy pod jakaś bramę.
Wysiadając patrzyłem wciąż na tą bramę i dom za nią. Chociaż domem tego nazwać nie mogłem bo było to dziesięć razy większe od normalnego.
Starszy chłopak wziął moje torby i normalnie jak gdyby nigdy nic wszedł na swoją posesję. Kierowałem się za nim bo się bałem że się zgubię przed samym wejściem.
Otworzył drzwi i wszedł kładąc torby gdzieś obok, a ja tuż za nim. Kiedy weszliśmy poczułem specyficzny zapach który mieszał się z sporą ilością perfum.
CZYTASZ
Please || DreamNotFound ||
Fiksi Penggemarmłody chłopak trafia do domu dziecka po tym jak jego rodzice zostali zamordowani. zostaje tam aż do 17 urodzin, ale kiedy został mu jeszcze rok pewna osoba postanawia go zaadoptować. na początku nie darzy tą osobę jaką kolwiek sympatią, lecz po czas...