Pożegnałem się z dziewczyną i szczęśliwy kierowałem się do swojego domu mając prawie stu procentową pewność, że Sary już Alex nie zobaczy. Wszedłem normalnie do domu jak w każdym innym dniu, ale Clay teraz grał na gitarze w salonie.
Położyłem plecak koło blatu i zacząłem robić sobie jedno to japońskie jedzenie nasłuchując jak chłopak gra. Najwidoczniej mieliśmy podobny, jak nie identyczny gust muzyczny, bo znałem tą piosenkę bardzo dobrze.
Nucąc pod nosem słowa w rytm muzyki, robiłem sobie jakieś dziwne danie, które miało dziwny sposób na przygotowanie. Nie to, że nagle rozumiem te znaczki na opakowaniu, ale bardziej mi chodzi o obrazki, którymi się kierowałem.
Udało mi się to zrobić w nie całe osiem minut i pachniało o dziwo bardzo dobrze jak na wykonanie. Wziąłem talerz z jedzeniem i usiadłem koło chłopaka, który kończył już grać kolejną piosenkę.
Zacząłem jeść i tak samo jak pachniało tak smakuje, czyli zajebiście dobrze. Zobaczyłem, że chłopak najwidoczniej czeka, aż dam mu chodźby kawałek więc się zlitowałem i dałem trochę.
- dobre to - powiedział dalej mlaskając co mnie wkurwiało.
Próbując go ignorować jadłem dalej i jak chciał jeszcze trochę to odmówiłem, ponieważ mnie wkurwiał z tym. Zaczął mnie wręcz błagać, ale specjalnie na jego oczach zjadłem to wszystko i wstałem, by odłożyć już pusty talerz.
Po odłożeniu do zlewu i odwróceniu się chłopak siedział tyłem do mnie i "obrażony" co było śmieszne. Jest odemnie starszy parę lat, a zachowuje się jakby miał z pięć lat.
Przypomniało mi się w jednym momencie o Sarze, oraz tych pieniądzach na wycieczkę, które miałem poprosić od Clay'a. Rozwiązaniem było go przeprosić w jakikolwiek sposób, by dostać te wypragnione pieniądze.
Nie wiedziałem jak się do tego zabrać, chodzi mi bardziej, że nie wiem jak go przeprosić. Za często osób nie przepraszałem, bo nie należało to do mojej natury.
Zawsze jak ja się obraziłem na Alex to mnie przytulała i zawsze to na mnie działało więc może też tym razem. Z małym stresem podszedłem i się w niego wtuliłem co zestresowało mnie bardziej jak, również mnie przytulił.
Do długiego przytulania byłem też przyzwyczajony przez Alex, która uwielbia się przytulać nawet w losowych momentach. Chwilę po przytulenie poczułem jak zawsze ten pseudo ból brzucha, który był i nawet przyjemny, ale tak samo był duży przypływ ciepła, którego akurat nienawidziłem.
Po chwili, która dla mnie wydawała się jakby była pięcioma godzinami bez przerwy, się odsunąłem od chłopaka. Ciepło, które czułem wciąż zostało co mnie irytowało, ale zignorowałem ten fakt.
- mogę cię o coś znów poprosić? - spytałem ściszonym głosem, ale wciąż słyszalnym.
- oczywiście, że tak - odpowiedział mi z nie przerywanym uśmiechem.
- bo będzie jakaś wycieczka i potrzeba na nią dwieście złoty - mówiłem próbując odwracać wzrok od niego.
Zaśmiał się chwilę zwracając zapewne uwagę na moje nie pewne mówienie i wstał by wziąć pieniądze, ze stołu. Łapiąc dwa banknoty zatrzymał się w połowie dawania mi ich.
- a jakieś magiczne słowo? - zapytał i cofnął na chwilę rękę.
Chwilę jakby się zawiesiłem nie rozumiejąc żadnych słów, ale po paru sekundach do mnie doszło o co mu chodzi.
- ym, proszę - powiedziałem zabierając mu pieniądze i wystając oczami.
Zaśmiał się jak zwykle z mojej odpowiedzi i poatrgał moje włosy dzięki czemu wygaldałem zapewne jak debil. Kiedy chciałem już wrócić do swojego pokoju zapewne pakując się, chłopak wyciągnął ręce do mnie na znak, że chce się znowu przytulić.
CZYTASZ
Please || DreamNotFound ||
Fanfictionmłody chłopak trafia do domu dziecka po tym jak jego rodzice zostali zamordowani. zostaje tam aż do 17 urodzin, ale kiedy został mu jeszcze rok pewna osoba postanawia go zaadoptować. na początku nie darzy tą osobę jaką kolwiek sympatią, lecz po czas...