(Zdjęcie u góry, to króliczek mojego kochanego dziecka. Tak, simpuje do tego puchatego pasztetu)
Przebudziłem czując zapach typowej jajecznicy, którą nawet lubię. Leniwie otworzyłem oczy, by zobaczyć czy się nie mylę.
No i właśnie zauważyłem blondyna, który robił jedzenie roznosząc zapach po całym domu. Następnie zwróciłem uwagę na to, że był bez koszulki i poczułem narastające ciepło.
Odwróciłem wzrok na podłoge, by nie przyłapać się na zbyt długim patrzeniu. Zrzuciłem z siebie koc, by wstać z kanapy na, której chwilę temu spałem.
Patrząc jak przez mgłę podszedłem bliżej chłopaka, który chyba kończył robienie śniadania. Stanąłem obok i się patrzyłem jak nakłada jedzenie na dwa talerze następnie kładąc na stole i odsuwając specjalnie krzesło żebym usiadł.
Wywróciłem oczami mimo wolnie się uśmiechając i usiadłem, by w końcu zjeść, bo byłem dosyć głodny. Zjadłem dosyć szybko, ale wciąż Clay zjadł szybciej i nie miałem nawet jak go pobić, bo on to połyka niżeli je.
Wstałem od stołu i odłożyłem talerze do zlewu na szybko pijąc wodę z kranu. Odwróciłem się i pierwsze co zobaczyłem to Clay'a, który wyciągał ręce na znak, że się chce przytulić.
Nie widziałem problemu i się do niego przytuliłem, ale musiałem przy tym stanąć na palcach, bo musiał mieć jebane prawie dwa metry. Chłopak po chwili przytulania się odsunął i bez mojej zgody mnie lekko pocałował.
Dla lepszej wygody zawiesiłem ręce wokół jego szyi i zaczął powoli zmieniać ten pocałunek w namiętniejszy. Starszy zaczął niebezpiecznie zjeżdżać rękami coraz to niżej.
Właśnie naruszył moją ostatnią przestrzeń osobistą i gdybym mógł to bym go zwyzywał, ale póki co nie chce przerywać. Może i zawsze go odpychałem to teraz w sumie myślę, że nawet coś do niego czuję, jakbym kurwa odkrył Amerykę.
Odsunęliśmy się od siebie dopiero, kiedy nam przerwał dzwonek do drzwi. Było to dziwne, bo wątpię, że kogoś Clay zapraszał, a Alex raczej najebana tu nagle nie przyjdzie, chociaż nic nie mówię.
Stałem cicho patrząc się w stronę drzwi, by zobaczyć kto przyszedł i zdziwiło mnie jak to byli jacyś ludzie. Kazali się Clay'owi ubrać i porozmawiać na parę kwestii, przy okazji weszli do domu i zdążyli mnie zauważyć.
- kto to jest jeżeli możemy wiedzieć? - zapytała się starsza kobieta Clay'a.
Chłopak na chwilę się zatrzymał, by pomyśleć nad odpowiedzią i po ubraniu bluzki się odezwał.
- chłopak - odpowiedział lekko się uśmiechając.
Za to ta kobieta się skrzywiła i cicho pod nosem powiedziała "pedały". Ja jedynie mogę odczepić jakiś pedał od roweru i nim jej przyjebać.
- dobrze, więc zacznijmy od podstawowego pytania, czy pan dostał zlecenie na udanie się do szpitalu psychiatrycznego? - zapytał jakiś gość i usiadł przeglądając jakieś papierki w swojej torbie.
- tak, dostałem, ale przyznam szczerze, że nie wiem gdzie go położyłem i o nim zapomniałem - stwierdził i usiadł koło nich na kanapie.
Zapadła cisza, która była przerywana co chwilę pisaniem tej baby na kartce. Ja stałem koło blatu w kuchni i się przyglądałem tego co się dzieje.
Zdałem sobie sprawę, że to chodzi o ten papier, który był w szafce i ja go przeczytałem. A właśnie miałem o nim porozmawiać z Clay'em, ale te osoby mnie wyprzedziły.
- dobrze, póki co to raczej jedyne co możemy się spytać i będzie pan musiał z nami pojechać, bo i tak raczej by pan nie został - odpowiedziała ozięble kobieta wstając i zaraz za nią ten mężczyzna.
Chciałbym wiedzieć co oni chcą od Clay'a, on jest na coś chory? On się leczył? Brał jakieś leki? Był chory i teraz będą testy? Chce się kurwa dowiedzieć czegoś kolwiek.
Te osoby wyszły przed dom czekając aż Clay się szybko ubierze niżeli będzie tam świecił w samych gaciach. Po ubraniu się nawet jak na jakieś ważne wyjście, podszedł do mnie na chwilę.
- nie wiem skarbie, kiedy wrócę więc się nie martw - powiedział i mnie pocałował w głowę zostawiając mnie chwilę później samego w domu.
Myślałem, że będę mógł mu coś powiedzieć, że go bardziej lubię, bo by pasowało do sytuacji, ale ktoś musiał się wpieprzyć. Stałem wciąż na środku kuchni nie wiedząc co mam teraz zrobić, bo już wolałbym wypchać tamte osoby z domu, albo udawać, że nikogo nie ma.
Westchnąłem i zobaczyłem, że na stole w salonie leży mój zeszyt razem z długopisem co byli trochę dziwne, ale zignorowałem ten fakt i wróciłem do pisania. Jako iż ta książka, a przynajmniej jej kawałek mi się śnił to postanowiłem zrobić resztę pod temat.
Zacząłem opisywać podobną sytuację, która była chwilę temu i zacząłem pisać dalej. Może i jakoś nie wierzyłem w magię czy inne takie to wciąż nie wątpię więc może pisze jakby swoją przyszłość?
Wtopiłem się dosłownie w moją wyobraźnię i jedyne co, to wyobrażałem sobie kolejne rzeczy do książki i przelewałem to na kartkę. Musiałem sobie chwilę zrobić przerwy, bo po pisaniu bez przerwy zaczyna ręką boleć.
Miałem chęć porozmawiania z Alex o tej sytuacji, ale ostatecznie wróciłem znów do pisania, by jak najszybciej skończyć.
Byłem na końcu praktycznie moich prawie czterech wypocin i zostawiłem to żebym później jeszcze nifl coś dopisać. Jeżeli to zadziała będę się czuł jak jakiś bóg, który może sobie ustawić życie.
Tak samo mógłbym napisać, że wygramy dużo pieniędzy, ale też liczyłem na coś randomowego od życia. Wstałem z krzesła przeciągając się, bo trochę mi się zdążyło usiedzieć pisząc cały czas.
Spojrzałem się na zegarek, który był na ciemno brązowej komodzie i okazało się, że Clay'a nie ma już ponad 4 godzin.
_______
Dzień dobry
Jakby teraz się dowiedziałam, że pisanie jakich kolwiek romantycznych scen czy seksualnych lepiej mi idzie na kartce niż w telefonie.
Też mnie złapał trochę cringe więc jeżeli też to poczułeś to masz ciastko na przeprosiny (ci którzy wytrwali też mogą wziąć) 🍪
Ostatnio mam mało do pierdolenia wam na koniec więc się cieszcie.
Niech paprotka będzie z tobą i duchem twoim amen.
Miłego dnia/nocy <3
~HerbatkaKlącaNaLekcjach
CZYTASZ
Please || DreamNotFound ||
Fanficmłody chłopak trafia do domu dziecka po tym jak jego rodzice zostali zamordowani. zostaje tam aż do 17 urodzin, ale kiedy został mu jeszcze rok pewna osoba postanawia go zaadoptować. na początku nie darzy tą osobę jaką kolwiek sympatią, lecz po czas...