Pov. Jimin
Obudził mnie dzwonek do drzwi i głośne stukanie. Kto to mógł być? Szybko wstałem, bolały mnie wszystkie mięśnie. Czemu leżałem na podłodze?!
I wtedy nagle wszystko sobie przypomniałem, zerknąłem na wiszące w łazience lustro. Czyli to jednak nie był sen?
Co ja teraz zrobię?! Jeśli to ktoś kogo zna ten chłopak to co ja mu powiem? Szybkim krokiem wyszedłem z łazienki, kierując się w stronę drugich drzwi. Spojrzałem przez judasza i zobaczyłem siebie. Szybko otrząsnąłem się, słysząc przekleństwa z drugiej strony. Otworzyłem drzwi.
- No nareszcie! Ile można czekać aż otworzysz mi łaskawie drzwi do mojego apartamentu?!
Patrzałem sam na siebie. Złapałem się za głowę. Jak ironicznie to brzmi.
- Kurwa Jimin, odezwij się coś!
Chłopak potrząsnął mną parę razy i wtedy dopiero do mnie dotarło, że stoi przede mną właściciel mojego teraźniejszego ciała.
- Hej, to boli! Mógłbyś być delikatniejszy!
- Coś ty taki delikatny?! Lepiej powiedz mi co zrobiłeś, że jestem w Twoim ciele? Jesteś jakimś magiem czy ki chuj?
- Nie krzycz na mnie! To nie moja wina! Może Tobie znudziły się już fanki i chciałeś odpocząć od nich, wyzyskując przy tym mnie?!
- Dobra, tak nie rozwiążemy problemu. - zaczął podwijać rękawki.
- Co ty robisz?! - spojrzałem na niego pretensjonalnym wzrokiem.
- Rozwiążemy to tu i teraz!
- Przestań, nawet się nie wysilaj, nie masz ze mną szans. Ćwiczyłem przez kilkanaście lat sztuki walki.
- Przynajmniej w jednym jesteś do mnie podobny. Pokaż co potrafisz!
Od bójki wybawił mnie dźwięk telefonu. Chłopak podbiegł szybko do niego patrząc na wyświetlający się numer.
- Kurwa! - zwrócił się do mnie. - Jiminie odbierz go i powiedz, że za dziesięć minut będziesz na miejscu.
- Ale dlaczego ja?! - zająkłem się.
- Bo teraz jesteś mną! Błagam Cię nie dyskutuj tylko go odbierz! - krzyknął.
- Jeśli mnie ładnie poprosisz to to zrobię. - stałem z założonymi rękami.
- Jiminie proszę Cię, odbierz ten cholerny telefon. - widząc ten wymuszony wyraz twarzy, zaśmiałem się.
- Jednak potrafisz być miły. - posłałem mu uśmiech zwycięzcy.
Podszedłem do telefonu, odbierając go.
- Jungkook do cholery jasnej, gdzie Ty jesteś?!
- Będe za dziesięć minut.
- No ja myślę, bo inaczej będe musiał Cię oskórować! - rozłączył się.
- Jezu co za burak, kto to był?
- Mój menadżer, zresztą wyjaśnię Ci wszystko później. Jedziemy, masz sesję do zrobienia za mnie.
Wziął mnie za ręke, uprzednio zamykając za nami drzwi. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy.
- Jungkook, ale ja nie mam prawa jazdy, a co jeśli nas złapią?
- Spokojnie, nie zdążą. - jego szyderczy uśmieszek przeleciał przez całe moje ciało, powodując dreszcz.
![](https://img.wattpad.com/cover/265190067-288-k780910.jpg)
CZYTASZ
You are me, I am you
FanfictionJikook Jungkook właśnie zadebiutował jako solista. Już jako trainee był bardzo popularny. Podobnie jak Jimin, z tą różnicą, iż w innych wytwórniach. Jungkook przykłada więcej uwagi śpiewaniu, za to Jimin tańcu. Obydwoje nie wiedzieli o swoim istnien...