3. Uważaj kogo nazywasz pizdą

310 22 2
                                    

Pov. Jimin

Obudził mnie dzwonek do drzwi i głośne stukanie. Kto to mógł być? Szybko wstałem, bolały mnie wszystkie mięśnie. Czemu leżałem na podłodze?!

I wtedy nagle wszystko sobie przypomniałem, zerknąłem na wiszące w łazience lustro. Czyli to jednak nie był sen?

Co ja teraz zrobię?! Jeśli to ktoś kogo zna ten chłopak to co ja mu powiem? Szybkim krokiem wyszedłem z łazienki, kierując się w stronę drugich drzwi. Spojrzałem przez judasza i zobaczyłem siebie. Szybko otrząsnąłem się, słysząc przekleństwa z drugiej strony. Otworzyłem drzwi.

- No nareszcie! Ile można czekać aż otworzysz mi łaskawie drzwi do mojego apartamentu?!

Patrzałem sam na siebie. Złapałem się za głowę. Jak ironicznie to brzmi.

- Kurwa Jimin, odezwij się coś!

Chłopak potrząsnął mną parę razy i wtedy dopiero do mnie dotarło, że stoi przede mną właściciel mojego teraźniejszego ciała.

- Hej, to boli! Mógłbyś być delikatniejszy!

- Coś ty taki delikatny?! Lepiej powiedz mi co zrobiłeś, że jestem w Twoim ciele? Jesteś jakimś magiem czy ki chuj?

- Nie krzycz na mnie! To nie moja wina! Może Tobie znudziły się już fanki i chciałeś odpocząć od nich, wyzyskując przy tym mnie?!

- Dobra, tak nie rozwiążemy problemu. - zaczął podwijać rękawki.

- Co ty robisz?! - spojrzałem na niego pretensjonalnym wzrokiem.

- Rozwiążemy to tu i teraz!

- Przestań, nawet się nie wysilaj, nie masz ze mną szans. Ćwiczyłem przez kilkanaście lat sztuki walki.

- Przynajmniej w jednym jesteś do mnie podobny. Pokaż co potrafisz!

Od bójki wybawił mnie dźwięk telefonu. Chłopak podbiegł szybko do niego patrząc na wyświetlający się numer.

- Kurwa! - zwrócił się do mnie. - Jiminie odbierz go i powiedz, że za dziesięć minut będziesz na miejscu.

- Ale dlaczego ja?! - zająkłem się.

- Bo teraz jesteś mną! Błagam Cię nie dyskutuj tylko go odbierz! - krzyknął.

- Jeśli mnie ładnie poprosisz to to zrobię. - stałem z założonymi rękami.

- Jiminie proszę Cię, odbierz ten cholerny telefon. - widząc ten wymuszony wyraz twarzy, zaśmiałem się.

- Jednak potrafisz być miły. - posłałem mu uśmiech zwycięzcy.

Podszedłem do telefonu, odbierając go.

- Jungkook do cholery jasnej, gdzie Ty jesteś?!

- Będe za dziesięć minut.

- No ja myślę, bo inaczej będe musiał Cię oskórować! - rozłączył się.

- Jezu co za burak, kto to był?

- Mój menadżer, zresztą wyjaśnię Ci wszystko później. Jedziemy, masz sesję do zrobienia za mnie.

Wziął mnie za ręke, uprzednio zamykając za nami drzwi. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy.

- Jungkook, ale ja nie mam prawa jazdy, a co jeśli nas złapią?

- Spokojnie, nie zdążą. - jego szyderczy uśmieszek przeleciał przez całe moje ciało, powodując dreszcz.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz