Pov. Jimin
Od ostatniego spotkania z Jungkookiem minął tydzień. Przez ten cały czas chodziłem na zajęcia, musiałem nadrobić stracony czas.
Trener był zadowolony z moich postępów. Przez to wszystko zacząłem trenować ponad moje siły. Mało co spałem i jadłem byle żeby zbić nadkilogramy i nadrobić materiał.
Z drugiej strony chciałem przestać myśleć o chłopaku, który cały czas zaprzątał moją głowę. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca, a ukojenie odnajdywałem w tańcu.
Kiedy tylko próbowałem z nim pogadać przez telefon, ten tłumaczył się, że ma dużo do nadrobienia. Niedługo muszą wypuścić piosenkę, którą śpiewałem ostatnim razem, gdy byłem w wytwórni.
Menadżer Jungkooka został zmieniony, z czego się ucieszyłem. Taki potwór nie powinien pracować wśród grona młodych ludzi.
Przez to wszystko zapomniałem o moim przyjacielu, dlatego postanowiłem to nadrobić i obiecałem mu, że w piątek się spotkamy i pogadamy o wszystkim.
Właśnie skończyłem trening i zmierzałem do niego, z całą siatką przekąsek, które tak bardzo lubiliśmy. Obiecaliśmy sobie, że po rozmowie będziemy oglądać jakąś dramę.
Jungkook i tak nie miał czasu na spotkanie. Tęskniłem, ale równocześnie nie chciałem mu przeszkadzać. Bardziej od tęsknoty, nie przeżyłbym jego gniewu.
- Tae! - od razu, gdy go zobaczyłem, wtuliłem się w jego ramiona. Brakowało mi bliskości i ciepła mojego przyjaciela.
- No już dobrze, Jimin. - głaskał mnie po głowie. - Tak bardzo się cieszę, że już jesteś sobą.
Oderwałem się od chłopaka. Automatycznie uśmiechnęliśmy się w swoją stronę.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć. - rzuciłem, kiedy oderwaliśmy się od siebie. - Przyniosłem to co lubisz. - pokazałem worek, wypełniony po brzegi łakociami.
- Jesteś najlepszy! - klasnął w ręce. - Mam opowiadać ze szczegółami? - zapytał.
- No a jak. - zaczerwienił się, czyżby coś między nimi doszło? - Tae, chyba nie oddałeś się mu?
Nie potrafił spojrzeć mi w oczy, błądził wzrokiem wszędzie, byle żeby nie odwrócić go w moją stronę. Podszedłem i złapałem go za policzki, podnosząc jego głowę do góry. Był cały czerwony, wiedziałem co to oznacza.
Przypomniała mi się sytuacja z poprzedniego weekendu, kiedy to ja byłem taki czerwony na myśl o erotycznym śnie Jungkooka.
Od razu się otrząsnąłem i przytuliłem Taehyunga. Czułem, że nie chce o tym rozmawiać, a ja bałem się zapytać. Wolałem ciszę od wymuszania na kimkolwiek presji.
- Może usiądziemy i opowiesz mi jak się poznaliście? - powiedziałem, aby oddalić nas od grząskiego tematu.
- Pewnie. - automatycznie uśmiech zagościł na jego twarzy.
Usiedliśmy na kanapie, popijając colę, którą przyniosłem. Tae otworzył swoje ulubione żelki, mógł zjeść ich naprawdę dużo.
- Szedłem jak codziennie rano na moje zajęcia, to było około 2 tygodnie temu. Była niesamowita ulewa, miałem ze sobą parasol. - zaczął. - Idąc przez park, wiesz który, zobaczyłem chłopaka, który siedział, nie przejmując się niczym wokół. Widziałem, iż płakał, ręce miał całe zziębnięte, był cały mokry od deszczu. - przełknął ślinę. - Przysiadłem się do niego, zasłaniając go połową mojego parasolu. On spojrzał na mnie i się uśmiechnął, mając w oczach łzy. Powiedziałem do niego, żeby się gdzieś schronił przed ulewą, albo poszedł do domu, bo zachoruje. On mówił, że nie zależy mu. Spytałem, czy coś się stało i czy mógłbym mu jakoś pomóc. On odpowiedział, że nikt mu już nie jest w stanie pomóc. Odruchowo wziąłem go za ręke i powiedziałem, żeby poszedł ze mną. - ciągnął dalej. - On wstał i naprawdę szedł ze mną w kierunku kawiarni, tej nieopodal parku. Zamówiłem gorącą czekoladę, żeby się mógł rozgrzać. Przedstawił mi się i powiedział, że nieszczęśliwie się zakochał. Cały tamten dzień spędziłem na pocieszaniu go, co mi świetnie wychodziło. Dałem mu swój numer i powiedziałem, że ma dzwonić jeśli będzie chciał z kimś porozmawiać. - westchnął. - Jeszcze tej samej nocy zadzwonił i powiedział, że nie może spać. Obiecałem mu, że przyjdę. Całą noc się do mnie przytulał. - widziałem iskry w jego oczach. - Codziennie spędzaliśmy każdą wolną chwilę i tak bardzo się ze sobą zżyliśmy, że nie potrafiliśmy bez siebie usnąć. Myślałem o nim jak o przyjacielu, jednak, kiedy tydzień temu mnie pocałował i pokazał ten klub, wszystko się między nami zmieniło. Przytulanie zamieniło się w pieszczoty, różnego rodzaju. Nie mogłem się od niego odkleić. I tak wczoraj doszło do tego, że oddałem mu się. Nie mogłem już wytrzymać, to było silniejsze ode mnie. - tłumaczył się.
Wziąłem głęboki wdech, przypominając sobie każdą chwilę z Kookiem. Nie mogłem się powstrzymać i rozbeczałem się jak dziecko. Chyba za długo trzymałem to wszystko w sobie.
Taehyung patrzył na mnie, nie wiedząc co się dzieje. Przytulił mnie i głaskał po głowie, jednak nie mogłem się uspokoić.
Siedzieliśmy tak w zupełnej ciszy. Chciałem powiedzieć, że się bardzo cieszę jego szczęściem, ale nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa.
Tkwiliśmy tak póki nie zacząłem się wyciszać, Tae powtarzał tylko pocichutku: ,,wszystko będzie dobrze''. Nawet nie wiedział dlaczego się rozkleiłem, a chciał mi pomóc. Jest najlepszym przyjacielem jakiego miałem. Wytarłem rękawem swoje policzki.
- Cieszę się Tae, że jesteś szczęśliwy. Wybacz mi, że się rozpłakałem, to nie Twoja wina.- odparłem. Nie chciałem żeby myślał, iż to przez niego.
- Nie smuć się, tylko powiedz mi co się dzieje. Ty mnie wcześniej wysłuchałeś, teraz pora na mnie. - uśmiechnął się pocieszająco.
- Jak już zauważyłeś, doszło do przemiany, ale nie wiesz wszystkiego. - zacząłem przebierać palcami. - Jak dobrze wiesz, byliśmy tydzień temu w sobotę w klubie. - zacząłem, zastanawiając się jak to ubrać w słowa. - Później wyszliśmy na parking, bo Kook chciał zapalić. Staliśmy tam zupełnie sami, coś mi strzeliło do głowy i go nagle pocałowałem. - złapałem znowu buraka. Tae, aż otworzył usta i zaczął piszczeć.
- Widać było, że was do siebie ciągnie. - stwierdził bez ogródek.
Zacząłem mu opowiadać jak to wszystko wyglądało przed przemianą, jak byliśmy na plaży w Busan, gdy pojechaliśmy do jego ,,rodziny'', jak się przede mną otworzył, oczywiście nie wchodząc w szczegóły.
Później opowiedziałem mu co się działo po przemianie. Jak wróciliśmy wspólnie do apartamentu, nie pomijając snu erotycznego ze mną w roli głównej. Może dobrze, że nie wiedziałem co tak naprawdę wtedy mu się śniło.
Oczywiście nie pominąłem kwestii tego jak zachowywał się w tym tygodniu.
- Przykro mi Jimin, ale błagam Cię, nie przejmuj się tym dupkiem. - pocieszał mnie Tae. - Yoongi mówił, że to właśnie on go zranił, tylko żeby Ciebie to nie spotkało.
Nagle poczułem obawę, a co jeśli on ma rację i Kook mnie w końcu oleje, znudzi się mną, albo po prostu zniknie z dnia na dzień? Różne myśli krążyły w mojej głowie.
Nawet nie zauważyłem kiedy chłopak stał się dla mnie taki ważny. Strata niego napewno nie byłaby przyjemna, ale może lepiej zerwać z nim kontakt wcześniej zanim on zrobi to potem? A co jeśli jednak tego nie zrobi?
- Jimin! - Tae wyrwał mnie z amoku napływających myśli. - Przestań o tym myśleć, jesteśmy teraz i tu, nie martw się na zapas.
- W sumie masz racje. - odparłem, choć obawy dalej pozostały. - A gdzie jest tak właściwie Yoongi, skoro nie tutaj? - zmieniłem temat, aby rozgonić jakoś myśli.
- On, musiał wyjechać w jakiś ważnych sprawach biznesowych. - rzucił Tae. - Oglądamy coś na rozluźnienie? - zaproponował.
- Okej, Ty wybierasz. - powiedziałem, dalej myśląc o tym, czy faktycznie Jungkook mógłby mnie zostawić.
Następny rozdział, kto czekał? Miałam dzisiaj trochę spraw do załatwienia, ale się udało napisać 😌.
CZYTASZ
You are me, I am you
FanficJikook Jungkook właśnie zadebiutował jako solista. Już jako trainee był bardzo popularny. Podobnie jak Jimin, z tą różnicą, iż w innych wytwórniach. Jungkook przykłada więcej uwagi śpiewaniu, za to Jimin tańcu. Obydwoje nie wiedzieli o swoim istnien...