Pov. Jimin
Podczas całej podróży nie odzywaliśmy się do siebie słowem, co było dla mnie dziwne, zwłaszcza że Jungkook był wygadanym typem człowieka.
Nie wiedziałem co siedziało w jego głowie, ale wiedziałem że ma rację. Mnie też męczyło już życie kogoś innego, zwłaszcza, że Jungkook wolał śpiewać, a ja tańczyć.
Z drugiej strony nie chciałem kończyć naszej znajomości, bo naprawdę go polubiłem. Liczyłem na przyjaźn, jednak czułem, że Jungkookowi to nie na ręke, dlatego przygotowywałem się na definitywny koniec.
- Już jesteśmy. - z rozmyślań wybił mnie głos Kooka.
- Dobrze. - uśmiechnąłem się. Nie chciałem już dłużej przeciągać, dlatego od razu udaliśmy się w kierunku drzwi, za którymi był salon wróżki.
- Witajcie, spodziewałam się was. - powiedziała zachrypniętym głosem kobieta, z siwymi włosami, prawdopodobnie już w podeszłym wieku. - Siadajcie.
W całym pomieszczeniu czuć było różne zioła, ściany były usłane różnymi wzorami, których totalnie nie rozumiałem. Na środku stał stolik, przy którym na klęczkach siedziała kobieta. Ja z Jungkookiem byłem po drugiej stronie.
Na stoliku widniała szklana kula. Dokładnie taka sama jak w filmie, który oglądałem wraz z Tae. Zresztą ciekawe co u niego słychać.
- Jak to się pani spodziewała? - prychnął Jungkook. Jego zachowanie było bardzo niegrzeczne w stosunku do osoby, która mogła jako jedyna nam pomóc.
- Jungkook, czyżbyś powątpiewał, że wam pomogę? - aż wybałuszyłem oczy. Przecież nie mówilismy jej jeszcze naszych imion.
- A pomoże nam pani? - od razu powiedziałem z lekkim niepokojem w głosie.
- Tacy różni, jak alfa i omega. - zaśmiała się. - Cóż, to zależy tylko i wyłącznie od was. Może się czegoś napijecie?
- Nie trzeba, skoro zna pani nasze imiona, to wie pani o naszej sytuacji. - widziałem zirytowaną twarz Jungkooka.
- To co się wam stało, nie zdarza się często. Musiałam podpytać koleżanek o waszą sytuację. - odparła. - Żeby odnaleźć ponownie siebie, musicie zrozumieć tą drugą osobę. Musicie zastanowić się, dlaczego akurat znak Wszechświata wybrał was. Musicie dosłownie wejść w siebie. - Jungkook się zaśmiał. O czym on teraz myślał? - Jungkook nie miałam tego na myśli.
- Może pani do cholery jasnej już wyjść z mojej głowy? - spojrzał na nią jakby miał ją zaraz zabić.
- Jungkookie, przestań. - pociągnąłem go za bluze.
-Ym, kontynuując. Jeśli uda wam się to zrobić do następnego ukazania znaku, on zamieni wasze ciała spowrotem. Jeśli nie, będziecie musieli za karę do końca życia męczyć się w nie własnych życiach. - odpowiedziała spokojnym tonem.
- A kiedy to nastąpi? - spytałem zaciekawiony.
- Podajcie mi dłonie. - od razu wyciągnąłem ręke, Kook się wahał, ale sam podałem jego dłoń.
- Kurwa! Tylko mi jej nie urwijcie, jest mi jeszcze potrzebna! - Kook się oburzył.
- Domyślam się do czego. - prychnąłem.
Chłopak tylko przewrócił oczami.
- Jutro, to się wydarzy jutro, o północy, kiedy, och.. - zamilkła.
- Kiedy co? - Jungkook zapytał nerwowo.
- Kiedy, um, wybaczcie, nie mogę wam zdradzić co się jutro wydarzy. - odrzekła, puszczając nasze dłonie. - Musicie sami do tego dojść. Wszystko zależy od was. - powiedziała nerwowo. - Idźcie już. - ponagliła nas ręką.
![](https://img.wattpad.com/cover/265190067-288-k780910.jpg)
CZYTASZ
You are me, I am you
FanfictionJikook Jungkook właśnie zadebiutował jako solista. Już jako trainee był bardzo popularny. Podobnie jak Jimin, z tą różnicą, iż w innych wytwórniach. Jungkook przykłada więcej uwagi śpiewaniu, za to Jimin tańcu. Obydwoje nie wiedzieli o swoim istnien...