6. Nic mi nie jest Jungkook

236 21 3
                                    

Pov. Jimin

Nawet w najgorszych snach nie spodziewałem się, że tu wyląduję. Już przed wejściem zastanawiałem się co ja tutaj robię.

Wystarczyło poznać Jungkooka i już siedziałem przy barze w klubie z męskim striptizem. Czy mogłoby być jeszcze gorzej?

Nie wyszedłem stamtąd tylko dlatego, bo nie chciałem zrobić im przykrości. Zwłaszcza Jinowi, z którym złapałem dość dobry kontakt.

- I ty tak pozwalasz Namjoonowi spędzać wieczory? - zacząłem.

- No wiesz, gdy rok temu wchodziłem z nim w ten związek, to wiedziałem, że lubi takie wypady. Dzisiaj to już u nas normalka. Jeździ sam z Kookiem, tylko czasami zabieram się z nimi. - odpowiedział Jin.

- Rozumiem. A nie jesteś o niego, ani trochę zazdrosny?

- Coś ty! Przecież mu ufam i wiem, że on kocha tylko mnie. - popatrzył w moją stronę.

- No tak, zaufanie w związku to podstawa. - wymusiłem uśmiech.

- Patrzysz tak jakbyś doznał szoku. Ty chyba jesteś hetero, co? - spojrzał na mnie wnikliwyn wzrokiem, czekając aż mu odpowiem.

- Sam nie wiem. - zacząłem bawić się palcami.

- To ty jeszcze nie próbowałeś?! - pisnął.

- Możesz ciszej. - zaczerwieniłem się.

- To żaden wstyd. Każdy z nas kiedyś miał ten pierwszy raz. Ja swój przeżyłem z dziewczyną.

- Coś ty?! Ale jak to?! Przecież Ty i Nam? - rozdziawiłem buzię ze zdziwienia.

- No tak. - zaśmiał się. - Byłem załamany rozstaniem i chciałem spróbować czegoś innego. Tutaj właśnie poznałem Nama. Siedziałem przy tym barze, zapijając smutki. On podszedł do mnie i zagadał. A już następnego dnia obudziłem się u niego w łóżku z bolącym tyłkiem.

- Jin, błagam Cię, bez szczegółów. - zakryłem oczy i zaczęliśmy oboje się śmiać.

- Kochany, nie ważna jest płeć, tylko uczucie, które jest w Tobie. - pokazał na mnie palcem i uśmiechnął się.

- Wybaczcie, ale zabieram moje kochanie na parkiet. Już dawno nie pokazywałeś tych swoich kocich ruchów. - podszedł Namjoon i zabrał mi Jina, przez co zostałem sam.

Muszę przyznać, że ruchy Jina nie były o tyle seksowne, jak śmieszne. Nam musi go naprawdę mocno kochać.

Rozejrzałem się po sali, jednak jedyne co ujrzałem to bawiący się tłum i starszych panów, którzy trzepali sobie kapucyna do striptizerów. Ten widok, aż wypala mi oczy.

Zdecydowałem się zamówić drinka. Może jakoś przeżyję ten wieczór z tym magicznym napojem.

Nigdy jeszcze nie było mi dane wypić alkoholu, przez co bardzo szybko straciłem kontrolę nad sobą. Nim się obejrzałem wszedłem pomiędzy tłum i stałem się królem parkietu.

Z daleka zobaczyłem jak Kook całował się z kimś. Ten widok totalnie zbił mnie z tropu. Nie dlatego, że to był Kook, tylko dlatego, że to nadal było moje ciało.

Przekręciłem się i chwiejnym krokiem szedłem w ich kierunku. Już miałem na nich wpaść, gdyby nie ręce. Ale kogo?

Zobaczyłem za mną jakiegoś obcego mi faceta. Miał on blond włosy, chytry wyraz twarzy i grzywkę opadającą na oczy. Wyglądał dość groźnie, choć jego ręce oplatały mnie bardzo delikatnie.

- Długo się nie widzieliśmy, hmm? Tęskniłeś? - uśmiechnął się chytrze.

- A...ale ja. - nagle cały alkohol wyparował, a zastąpił go strach.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz