21. Mnie też bolało, Jiminie.

214 18 4
                                    

Pov. Jimin

- Ale po co tam byłeś? - zdziwiłem się.

- Od czasu, gdy Cię poznałem czułem takie przywiązanie, jakbym już wcześniej Cię spotkał. - zaczął.

- No ok, ale tak ma wiele ludzi. - stwierdziłem.

- No z jednej strony tak, lecz od czasu gdy nie byliśmy blisko siebie, nie czułeś nic? Żadnego bólu, może nie mogłeś spać, albo no ja wiem, czułeś się jakbyś tak naprawdę nie zamienił się ciałami i nadal był mną? - mówił szybko, ale rozumiałem wszystko.

Chwilę musiałem pomyśleć. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Czy kiedykolwiek czułem coś takiego?

- Czułem przeogromny strach i faktycznie nie mogłem zmrużyć oka. - odparłem. - Ale to normalne, że martwimy się o bliską osobę.

- Którą znamy niecały miesiąc? - zapytał, nadal nie wiedziałem do czego zmierza.

Faktycznie nie znaliśmy się niewiadomo jak długo. Za każdym razem Kook martwił się o mnie, aż zanadto, ja zresztą o niego też. Ale czy myślałem, że to złe? Brnąłem w to, bo czułem, no właśnie nie do końca wiedziałem co. Przynależność?

Myślami krążyłem wokół niego, cały czas nie mogąc skupić się na niczym innym. Nie szukałem kontaktu, chociaż bolało.

- Mnie też bolało, Jiminie. - skąd on wie o czym właśnie myślę? Rozpłakałem się, nie dałem rady.

Trzymałem to bardzo długo w sobie. Nie potrafię zatrzymać tych emocji, już jestem bezsilny.

Chłopak wtulił mnie mocno w siebie, szepcząc, żebym się uspokoił. Jego głos był słodki, jakby siedziała obok mnie zupełnie inna osoba. Nie poznawałem go, siebie zresztą też.

- Dziękuję Kook, ale wytłumacz mi w końcu proszę co dowiedziałeś się od niej. - pociągałem nosem. Chłopak wytarł mi policzek dłonią. Patrzyłem na niego maślanymi oczami, chciałem wyczytać coś z tych jego, ale nie udało mi się to.

- Powiedziała, że ten znak oznacza wieczność. - zaczął. - Wytłumaczyła mi, że jesteśmy sobie przeznaczeni jak słońce i księżyc. Dwa różne charaktery, to samo serce. Im dalej będziemy, tym bardziej będziemy cierpieć, póki jedno z nas nie przestanie istnieć. To drugie pójdzie swoją drogą, ale nie odnajdzie nikogo. Na zawsze razem, na zawsze sami. - nabrał powietrza. - Bardzo rzadko widziano ten znak, raz na 100 lat pokazuje się tej wybranej parze, dzieciom nieba. Powiedziała, że dzieci nieba rodzą się co drugie pokolenie.

- Moja babcia opowiadała mi bajkę o księżycu i o słońcu, ale my jesteśmy dwoma chłopakami, nie możemy mieć dzieci. - złapałem się za głowę.

- No, bo tak to nie działa. Prawie każdy zna tę bajkę, jest wpisana w naszą tradycję. - odparł. - Spokojnie Jiminie, chodzi o to, że nasze dusze należą do Słońca i Księżyca. Ty jesteś Słońcem, ja Księżycem.

- Muszę to przetrawić, na spokojnie. - zamilkłem. Nie wiem co powiedzieć. Chłopak patrzył na mnie z tęsknotą, pożądaniem i szczęściem jednocześnie. Czy ja też tak na niego patrzę?

- Zostawię Cię samego, abyś mógł na spokojnie pomyśleć. - chciał wstać, ale jak szybko wstał, tak szybko usiadł. Złapałem go za ręke. - Jiminie, ja sam w to nie wierzyłem, ale myśli, zmartwienie i ból nie pozwalały mi racjonalnie myśleć. Czułem, że tylko Ty dasz mi ukojenie.

- Ciii.. - złapałem go za usta. - Chodźmy już spać, byłeś zmęczony.

Pov. Jungkook

- No właśnie chciałem iść się położyć. - powiedziałem, jednak uścisk na mojej ręce nie ustępował. - Stało się coś Jiminsii?

- Chodźmy razem spać. Nie chcę zostać sam, chociaż dzisiaj. - patrzył na mnie jak słodki szczeniak, który prosi o choć trochę uwagi.

- Najchętniej spałbym z Tobą codziennie. - sam się zdziwiłem, że to padło z moich ust. Ale pomimo wszystko, chciałem tego. Tulić go do siebie, dotykać, wdychać jego zapach, czochrać jego włosy.

Jimin był wyraźnie zmieszany, widziałem na jego twarzy, iż spodobało mu się to co usłyszał. Aczkolwiek nie spodziewał się tych słów, jest taki słodki.

- To chodźmy, bo padam z nóg. - powiedział, a ja w tym samym momencie wziąłem chłopaka na ręce. - Hej co ty robisz? - zaczął się chichotać.

- Idę zanieść moje zmęczone słoneczko. - uśmiechnąłem się do niego.

Jimin wtulił się w mój tors i usnął od razu, gdy się położyliśmy. Ja myślałem, czyżby temu małemu skarbowi udało się rozjaśnić mój umysł, czy całkowicie przepadnę w otchłań ciemności? Czy znajdziemy szczęście, czy na zawsze będziemy sami?

Tej nocy dopiero faktycznie się wyspałem, nigdy nie czułem się lepiej. Rano Jimin nadal był obok mnie, jednak patrzył na moją twarz i przeczesywał delikatnie moje włosy. Wcześniej nie widziałem w jego oczach tej czułości, jaką widzę teraz.

- Witaj Słoneczko, miło że już wstałeś. Rozjaśniasz mi dzień. - zachichotał cichutko. Nagle widziałem, że się nad czymś zastanawiał i zaczął się śmiać w niebogłosy. - O czym pomyślałeś? - zapytałem, a on spalił buraka.

- O niczym. - śmiał się dalej w najlepsze. Ja ci dam o niczym. Zacząłem go gilgotać, co poskutkowało tym, że w końcu powiedział. - Dobra, już dobra, powiem Ci. Ty zacząłeś o dniu, a ja pomyślałem o nocy. - domyśliłem się o czym mógł pomyśleć, lecz postanowiłem się z nim trochę podroczyć.

- No i co w związku z tym hm? - poruszyłem brwiami, jak to miałem w nawyku. Ten schował głową w poduszkę, śmiejąc się dalej. Wziąłem mu ją i wyrzuciłem na podłogę. - Nie wstydź się mnie. - Nie śmiał się już, musnąłem jego usta, miał rozmarzony wzrok. Wyglądał tak jakby tęsknił wieczność, choć tej samej nocy spaliśmy wspólnie.

Głaskałem jego policzek. Dotknąłem kciukiem jego usta, zanim znowu złączyłem je z tymi moimi. Całowaliśmy się powoli, lecz namiętnie.

- Wyglądasz tak cudownie, że napatrzeć się nie mogę. - powiedziałem, gdy podniosłem się nad niego.

- Zawstydzasz mnie Kookie. - odparł cichutko.

- Lubię to robić, jesteś wtedy taki uroczy.

Jimin w moim łóżku, to jest to o czym już dawno marzyłem. Mam nadzieję, że to nie sen. Chyba, że umarłem? Takie to abstrakcyjne, że sam nie mogę w to uwierzyć.

- Ty też bywasz uroczy, czasami. - stwierdził, chichotając.

- Jesteś wyjątkiem, który dostąpił tego zaszczytu, aby to zobaczyć. - pocałowałem go w czoło, wstając. - Pójdę się wykąpać, muszę doprowadzić się do porządku. - stwierdziłem, biorąc ubrania z szafy. - Czuj się jak u siebie Jiminie. - puściłem mu oczko jeszcze przed wyjściem i ruszyłem w kierunku łazienki.

Wszedłem pod prysznic i puściłem wodę.
Zastanawiałem się nad tym co będzie dalej. Bałem się, że nie uda nam się być razem. Różniło nas tak wiele, lecz czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Byliśmy chłopakami, jednak on mnie nie odrzucił. Pogodziliśmy się, ale co będzie jeśli znowu się pokłócimy? Co jeśli pójdziemy w inne strony? Czy damy radę żyć osobno?

Hejka, wiem, że czekaliście. Nie mogłam was zostawić bez nowego rozdziału 😌❤️. Do następnego 😏.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz