36. Epilog - wymarzone wakacje

224 10 3
                                    

Pov. Jungkook

- Kookie mocniej. - jęczał tak słodko, wijąc się pode mną. Nigdy nie znudzi mi się widok jego spoconego ciała proszącego o więcej.

Zwiększyłem tempo, czując jak Jimin już jest na skraju. Złapałem jego członka w dłoń, poruszając rytmicznie.

Ten sapał, drapał, krzyczał. Nakręcało mnie to jeszcze bardziej. Nie potrafiłbym mu odmówić nawet gdyby chciał to zrobić w miejscu publicznym.

- Cholera, jesteś taki cudowny. - wysapałem, robiąc już ostatnie ruchy, kończąc w nim, a on na swoim własnym brzuchu.

- Nie poznaje Cię Jimin. - mówiłem, dysząc. - Taki grzeczny chłopiec, a teraz najchętniej nie wypuszczałbyś mnie z łóżka. - zaśmiałem się.

- Jeśli nie chcesz, to nie musimy. - odwzajemnił śmiech.

- Nawet nie śmiałbym się sprzeciwiać. - pocałowałem go w czółko, biorąc na ręce do wanny.

Po kąpieli zjedliśmy śniadanie, które przywiozła nam obsługa hotelu. Wpatrywałem się w niego, tak jakby zaraz miał się rozpłynąć jak chmurka.

- Moment. - powiedziałem, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.

- Gołąbeczki wstawać, idziemy coś pozwiedzać. - Tae wparował jak burza do pokoju, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek formy grzecznościowe. - Za godzine wszyscy na dole, już za długo siedzicie w tym pokoju. Ja się dziwię jak jeszcze Jimin potrafi usiedzieć na tyłku. - no i wyszedł. Nawet nie zdążylismy zareagować.

- Już przywykłem. - stwierdziłem patrząc na rozbawionego Jimina.

Mój ukochany oczywiście musiał się wyszykować jak na pogrzeb bogatej ciotki z Ameryki, czym jeszcze bardziej mnie kusił idąc przez Jamajskie uliczki.

On i ten jego tyłek zajmują mi całą głowę. Jak ja mam się cieszyć widokami, kiedy najpiękniejszy z wszystkich już mam przy sobie?

- Jungkook, jak wyglądam? - powiedział Jimin prezentując cudowne kapelusze stojące na wystawie.

- Ty we wszystkim, jak i bez niczego wyglądasz cudownie. - wyszczerzyłem się, na co on się zaśmiał.

- Przyzwyczaj się stary. - powiedział Yoongi, przyglądając się TaeTae i ChimChimowi. - Mnie często gdzieś ciągnie, to u nich normalne. - zaśmiałem się.

To co było to było, dlatego aktualnie jesteśmy jak kumple. Myślę, że Suga też odnalazł swój raj na ziemi. Na nikogo nigdy tak nie patrzył jak na niego.

- Dobra chodźmy coś zjeść, a potem na plażę. - odparłem, biorąc za ręke mojego skarba.

Zjedliśmy potrawy, które są tu przyrządzane. Szczerze mówiąc nie było takie złe. Ale kiedy Jimin jest szczęśliwy to jestem w stanie zjeść nawet robaka.

Spędziliśmy dużo czasu w wodzie. Pogoda jest tutaj przecudowna, a woda w Oceanie cieplutka. Jimin potem szukał bursztynów, ale jedyne co znalazł to dużo muszelek różnego rodzaju.

- Biorą? - zapytałem, gdy podszedłem w stronę mamy.

- Ciii.. Bo je spłoszysz. - chciałbym się na czymś tak bardzo skupiać jak on na rybach. Jedyne na czym, aż tak bardzo się skupiam był Jimin i jego osoba.

- Patrzcie co mam. - Namjoon pokazał do góry, ukazując kiełbasy i piwo, którego teraz najbardziej potrzebowaliśmy.

- To kto idzie po drewno? - Tae rzucił. W końcu chcieliśmy rozpalić wielkie ognisko na plaży, jak w tych wszystkich filmach.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz