28. Jeśli miałbym kogoś zabić to tylko dla Ciebie.

173 14 4
                                    

Pov. Jimin

- Tak się martwiłem. - powiedział Jin z zatroskaniem, od razu tuląc mnie do siebie. To było bardzo miłe z jego strony. - Jak się czujesz kochany?

- Jin, złaź, nie przemęczaj go. - powiedział Jungkook. Chłopak po jego słowach od razu podniósł się i uśmiechnął w moją stronę.

- Dobrze się czuję. - rzekłem. Kook spojrzał na mnie zdziwiony. W sumie to sam byłem zaskoczony, lecz cieszyłem się, że już mogłem normalnie mówić.

- Jutro też Cię odwiedzimy, teraz odpoczywaj. - powiedział chłopak i razem z Namem opuścili mój pokój.

Tydzień minął i już dzisiaj mogłem wyjść do domu. Przez ten czas codziennie po zajęciach przychodził do mnie Kook i jakoś było mi raźniej.

Graliśmy w planszówki, rozmawialiśmy o tym jak nam minął dzień, nawet parę razy był u mnie Jin. Uśmiałem się z nimi za wszystkie czasy. Namjoon tylko raz był u mnie, jednak żaden z nich nie poruszył tematu wydarzeń sprzed miesiąca.

Ponad dwa tygodnie leżałem w śpiączce. Miałem parę spotkań z rehabilitantem. Na szczęście moje nogi nie ucierpiały za bardzo. Chodziło głównie o rozruszanie ich po okresie, w którym leżałem.

Najbardziej za to ucierpiała moja klatka piersiowa. Blizny, które zadali mi oprawcy zostaną ze mną do końca moich dni.

Pomimo tego wszystkiego najbardziej byłem ciekawy jak oni się czuli, gdy ja sobie smacznie spałem. Próbowałem ich podpytać o to, ale również o to co się stało z menadżerem, czy jak dali sobie radę ze wszystkimi strażnikami. Jednak każde moje pytanie sprytnie omijali.

Zdecydowałem, że po powrocie do domu przycisnę Kooka do ściany. Musi mi w końcu powiedzieć prawdę. Nie byłem już tym słabym, małym Jiminem. Nie dam się znowu zwieść.

- Nie wysiadaj sam słoneczko, pomogę Ci. - powiedział Kook. Obchodził się ze mną jak z jajkiem.

- Przecież nie jestem kaleką. - odparłem zgodnie z prawdą.

- Ale..

- Nie! - krzyknąłem. - Nie możesz mnie tak traktować, bo źle się z tym czuję. Umiem sam chodzić przecież. - chłopak patrzył na mnie wyraźnie zaskoczony.

Wysiadłem sam, wszedłem do budynku sam i wjechałem windą sam. Kook patrzył na mnie, widziałem że chce coś powiedzieć.

- Wyduś to z siebie w końcu. - powiedziałem, nie mogąc znieść jego palącego spojrzenia.

- Ja się po prostu martwię o Ciebie. - powiedział i spuścił głowę w dół. Chyba zbyt ostro go potraktowałem.

- Hej, jestem tu. - dotknąłem jego podbródka, podnosząc jego wzrok na mnie.

- A co jeśli..um, nawet nie chcę o tym myśleć. - przytuliłem go, w tym samym momencie winda się zatrzymała. Odkleiłem się i złapałem go za ręke. Ruszyliśmy pod odpowiednie drzwi.

- Nie ma to jak w domu. - od razu ruszyłem w stronę sypialni. - Aaaaa!

- Jezu stało się coś?! - Kook przyleciał z prędkością światła.

- Natychmiastowo biorę się za porządek tego burdelu! Tylko nasrać na środku! - stałem pośrodku kupy ubrań, aż złapałem się za głowę.

- Wiesz, jakoś nie było czasu. - zachichotał.

- Miotła i ściereczka w ruch! - powiedziałem.

- Zrobimy to razem, kochanie. - Jungkookie podszedł do mnie i oplótł mnie swoimi dłońmi.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz