10. Myślałem, że się zaprzyjaźnimy.

196 14 0
                                    

Pov. Jungkook

- Zabije skurwysyna! - aż mnie zagotowało, gdy usłyszałem co chciał zrobić ten dupek.

Jimin był taki kruchy, co on musiał w tamtej chwili przeżywać. Wszystkiego się spodziewałem po menadżerze, ale napewno nie tego.

- Jungkook, spokojnie. - widziałem przed sobą jego spokojną twarz. Widziałem w jego oczach łzy, które starał się powstrzymać. Było mi tak cholernie go żal, że przez tą zamianę musi to wszystko przeżywać.

- Ja pierdole, chyba sobie żartujesz, że będe spokojny?! - spojrzałem surowym wzrokiem. - Go już chyba całkowicie pojebało, przegiął!

Byłem totalnie wkurwiony. Nerwowo chodziłem to z jednej na drugą stronę. Miałem ochotę pojechać tam i mu przyjebać.

- W nerwach podejmuje się pochopne decyzje, jutro pójdę do Twojego kierownika i opowiem mu wszystko. - mówił tak spokojnie, aż sam się dziwię. Ja na jego miejscu nie zawahałbym się ani chwili żeby coś zrobić.

- Nie! Siadaj! - powiedziałem stanowczym tonem, aż się wzdrygnął.

Nie chciałem go przestraszyć, ale w innym wypadku by nie posłuchał. Pomimo tego, że działa mu się krzywda, on chciał odpuścić.

Po chwili jechaliśmy już w stronę studia nagrań. Muszę stwierdzić, że to było najdłuższe dziesięć minut w moim życiu.

W mojej głowie kłębiły się różne scenariusze. Co jeśli Jimin w porę by nie zareagował? Co jeśli nie miałby żadnego wyjścia, żeby uciec? Co jeśli teraz leżałby tam cały we krwi? Kurwa!

Moja wyobraźnia nie pomagała mi w poskromnieniu moich emocji. Starałem się znaleźć pozytywy, cały czas mówiłem sobie, że Jiminowi nic nie jest, ale to i tak nie dawało zamierzonego rezultatu.

Cisza jaka pomiędzy nami panowała była wręcz w tej chwili zrozumiała. Oboje wiedzieliśmy, że to co on zrobił było niedopuszczalne.

Wysiadłem i szybkim krokiem udałem się na trzecie piętro, gdzie mieścił się gabinet tego szmaciarza. Jimin cały czas posłusznie szedł za mną.

- Błagam Cię Jungkook, tylko nie rób nic głupiego. - próbował mnie uspokoić, ale ja dobrze wiedziałem co da mi ukojenie. Widok tej szuji skomlącej o litość, na którą nie zasługiwał.

Stałem przed jego drzwiami, próbując je otworzyć, ale okazało się, że były zamknięte. Uciekł? To zupełnie w jego stylu. Takie szumowiny zawsze zawijają swój obrzydliwy ogon, gdy sytuacja wymyka im się spod kontroli.

Z rozmyślań wybiło mnie wołanie, po którym automatycznie odwróciłem się, co zrobił również Jimin.

- Jungkook! Jednak wróciłeś. - mówił zasapanym głosem. - Wszędzie Cię szukałem.

- Sh.. Shen. - odpowiedział Jimin. Widziałem, że był wyraźnie zawstydzony całą sytuacją, która się niedawno wydarzyła.

- Kierownik prosił żebyś niezwłocznie się u niego stawił. - uśmiechnął się. - A ty? Kim jesteś? - popatrzył na mnie.

Chciałem już powiedzieć, stary, przecież to ja, ale niestety musiałem się wstrzymać.

- Jimin. - wystawiłem do niego dłoń, którą od razu uścisnął. - Przyjaciel Kooka.

Przyjaciel. Dudniło to w mojej głowie jak piosenka, która krąży, nie mogąc znaleźć ujścia. Z jednej strony wiedziałem, że nie mam na co liczyć. Jimin był hetero, co czały czas powtarzał. Czemu to tak bardzo we mnie uderza?!

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz