24. Będe delikatny.

212 15 11
                                    

Pov. Jimin

Nawet nie wiem czemu to powiedziałem, jednak nie mogłem już dalej ukrywać swoich uczuć do niego. Jakkolwiek się to skończy, nadal chciałem w to brnąć.

- Jimin. - złapał moje policzki, delikatnie je pocierając. - Jak dobrze wiesz, wszyscy którzy byli w moim życiu, byli nic nie znaczącymi przygodami. - zaniepokoiłem się. - Ale, gdy nagle poznałem Ciebie poczułem coś, czego nigdy nie czułem w stosunku do nikogo. - plątał się, ale w końcu to wydusił. - Też cię kocham Jiminie. Wybacz, ale nie jestem zbyt dobry w okazywaniu uczuć. Nigdy nikt nie pokazał mi jak kochać. - jego oczy zaszkliły się. - Bez Ciebie moje życie nie miałoby już sensu. - widziałem jak pojedyncze łzy leciały po jego policzkach.

Przytuliłem go, chciałem, aby poczuł się dobrze. Wiedziałem dokładnie przez co przeszliśmy. Ten miesiąc minął jak z bicza strzelił, jednak swoich uczuć byłem pewny.

- Jungkookie - powiedziałem cichutkim głosem. - Nie płacz, jestem tutaj, nie puszczę Cię już nigdy. - pogładziłem go po plecach.

Chłopak po chwili oderwał się ode mnie, od razu zatapiając swoje usta w moich. Czułem jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Kookie całował mnie tak namiętnie, tak jakbym miał mu zaraz uciec.

Poczułem to co rano, gdy zwiałem do łazienki. To uczucie, kiedy nie odrywałbyś się od swojego ukochanego. Miałem ochotę go dotykać, wszędzie.

Byłem przerażony tym uczuciem, ale dałem się mu ponieść. Włożyłem ręce pod jego koszule, delikatnie dotykając jego skórę. Ręce trochę mi drżały, nie wiedziałem dlaczego, ale nie przestawałem. Kookie cicho pomrukiwał.

- Pragnę Cię, tak cholernie na mnie działasz. - powiedział, gdy oderwał się odemnie.

- Ja też Cię pragnę Kookie. - rzekłem, dysząc jeszcze od nadmiaru emocji. Chłopakowi nie trzeba było nic więcej mówić.

Wziął mnie na ręce, zaczynając ponownie całować. Jego dłonie ściskały moje pośladki, delikatne jęki opuszczały moją buzię.

Położył mnie na łóżku, podpierając się jedną ręką nade mną, rozpiął moją koszulę, zdejmując ją, później robiąc to samo ze swoją.

Muskał moją skórę ustami, doprowadzając mnie tym do granic możliwości. Delikatnie ściskał sutki, całując moją szyję. Jęczałem, nie mogąc się powstrzymać.

Intuicyjnie złapałem za guzik od jego spodni, gdy go odpiąłem, Kook szybko pozbył się ich, rzucając na podłogę. Powoli wędrował dłońmi po mojej klatce piersiowej, jednak ja czułem, że już dłużej nie wytrzymam.

- Kookie, proszę Cię, zrób to. - powiedziałem z nadmiaru emocji.

On od razu posłuchał moich próśb, rozpinając moje spodnie. Zdjął je jednym ruchem, razem z bokserkami.

Spojrzał na mnie, jego wzrok przeszywał moją duszę na wylot. Wstał, wyjmując butelkę z płynem, zdejmując przy tym swoje bokserki.

Wspiął się na łóżko, nalewając trochę płynu na palce.

- Jiminsii, napewno tego chcesz? - widziałem jego zatroskany wzrok.

- Tak, błagam. - puściłem powietrze z ust.

Kookie zaczął mnie znowu całować, czułem jak jego palec ociera się o moje wejście, po czym wchodzi nim w nie. Westchnąłem. Moja ręka zatopiła się w chłopaka włosach, kiedy to ten ssał mi sutka, wpychając drugi palec do wnętrza.

Jęczałem cichutko, ponieważ naprawdę zaczęło mi się to podobać. Nagle Kook wyciągnął palce, zawisnął nade mną, smarując ówcześnie swojego członka.

- Będe delikatny. - powiedział i w tym właśnie momencie poczułem jak we mnie wchodzi.

Uczucia, które wtedy mi towarzyszyły były mieszanką, pożądania i bólu. Parę łez poleciało mi po policzkach.

- To normalne kochanie, zaraz będzie Ci lepiej. - pocałował mnie i wtedy ogarnęło mną jedynie pożądanie, zacząłem lekko poruszać biodrami, co dało znak Kookowi, że już się rozluźniłem.

Ten bez większego zastanowienia zaczął się we mnie poruszać, delikatnie mnie rozciągając.

Oderwał się od pocałunku, złapał mnie w uścisku za jedną rękę, która dotykała jego pleców i patrzył na mnie oczami, w których były iskry. Jak małe gwiazdy, które hulają ze szczęścia po niebie, bo odnalazły swoją bratnią duszę.

Zacząłem jęczeć, gdy Jungkook zaczął napierać na jeden punkt. Dokładnie wiedział co robił.

- Ach, Jungkookie.. - nie mogłem wytrzymać z napływającej przyjemności. Drapałem mu plecy, a on cały czas mnie obserwował. Nie przeszkadzało mi to w tamtym momencie. - Mocniej, skarbie..

Pov. Jungkook

Nie spodziewałem się, że Jimin tak po prostu mi się odda. Byłem zaskoczony, ale i szczęśliwy. Właśnie byłem w nim, a on, tak jak wcześniej przypuszczałem wyglądał jak anioł.

Dźwięki, które wydawał były najcudowniejszymi jakie kiedykolwiek słyszałem. Wił się podemną z podniecenia, co jeszcze bardziej mnie rajcowało.

Napierałem na ten czuły punkt, a on jęczał coraz głośniej. Jego palce wbijały się w moje plecy i ręke, którą ściskałem.

Sam nie mogłem się powstrzymać i pojękiwałem. To było tak cholernie przyjemne. Nie spodziewałem się, że seks może tak dobrze smakować.

Dzisiaj poczułem jak miłość wypełnia nas po brzegi. Wiedziałem wtedy, że już zawsze chce to czuć. Moje serce waliło jak szalone, z każdym kolejnym ruchem czułem, że spełnienie jest już blisko.

Chwyciłem członka Jimina, który ledwo łapał powietrze. Chwilę potem jego sperma wylądowała na jego własnym brzuchu, a moja, w nim.

Czułem jak uścisk mojej dłoni się poluzowuje. Byliśmy cali mokrzy od potu.

Wyszedłem powoli z chłopaka, lecąc po chusteczki, które były w nocnej szafce. Zawsze byłem ubezpieczony.

Wytarłem Jimina, który cichutko jeszcze pojękiwał. Położyłem się obok niego, wkładając swoją ręke pod jego głowę, wtedy on automatycznie wtulił się we mnie.

Zapach seksu cały czas unosił się w powietrzu, ja przeczesywałem ręką Jimina włosy.

- Jesteś już mój na zawsze Jiminie. - powiedziałem, muskając delikatnie jego usta.

Cieszyłem się z upragnionego zbliżenia. Ledwo co przy nim wytrzymywałem, nie chciałem niczego na siłę, ale on był tak cholernie seksowny.

- Kocham Cię mój księżycu. - powiedział, a ja się zaśmiałem.

- Ja ciebie też słoneczko. - odparłem. - Nigdy nie pozwolę Ci już odejść.

- Jungkook, Jungkook, błagam, pomóż mi. - usłyszałem, przekręcając się na boki. Jednak nikogo tam nie było. Stałem w białym pokoju, bez okien, bez drzwi.

- Jungkook, on mnie zabije! - krzyk się wzmocnił, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Obróciłem się jeszcze raz wokół własnej osi i znalazłem się w jakimś starym magazynie.

Zszokowany całą sytuacją i tym co się działo, ruszyłem w stronę głosu, który wołał mnie coraz głośniej.

- Jungkookie! - usłyszałem szloch, dosłownie za moimi plecami.

Szybko obróciłem się i zauważyłem zakrwawionego Jimina, który siedział na krześle. Był nieprzytomny. W takim razie kto mnie wołał?

Chciałem podbiec do niego, lecz nagle usłyszałem strzał. Głośny krzyk wyleciał z jego ust.

- Nieeeeeeeeeeee!

Hejka, kto spodziewał się takiej nagłej zmiany? Szczerze mówiąc ja też nie, ale moja wyobraźnia lubi płatać figle 🙈.

W weekend prawdopodobnie nic nie dodam, jade do ciotki i wujka, których uwielbiam. Pozdrowić ich od was? ☺️

Niedługo zacznę nowe ff, które obiecałam. Mam już mały zarys, myślałam coś o podróży w czasie 😏.

Miłego weekendu ❣️.

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz