22. Zboczeniec!

204 14 5
                                    

Pov. Jimin

Jestem szczęśliwy, nie spodziewałem się, że jedna osoba może dać mi tyle radości samym byciem obok.

W tym tygodniu codziennie po moich treningach spędzaliśmy wieczory wspólnie. Oglądaliśmy dramy, albo rozmawialiśmy. Najlepszy czas w moim życiu.

Zupełnie zapomnieliśmy o złych chwilach, zostawiając je za sobą. Jungkook cały czas mnie przepraszał, choć mówiłem, że już nie musi, bo tak naprawdę wina leżała po dwóch stronach.

Przez ten cały czas chłopak się mną opiekował. Odwoził po wspólnie przespanej nocy na treningi i odbierał z nich. Dotrzymywał mi kroku, jakby mógł to poszedłby ze mną nawet do toalety. Tak jakbym miał mu gdzieś uciec, albo rozpłynąć się w powietrzu.

Cały czas patrzył się na mnie jakbym był przekąską. Jego wzrok wodził za mną, gdziekolwiek byśmy nie byli. Nie mogłem narzekać. Pomimo wszystko podobało mi się to.

Aktualnie namawiał mnie, abym poszedł z nim na galę rozdania nagród, jako jego przyjaciel. Byłem idolem, więc z jednej strony był to świetny pomysł, aby szersze grono mnie poznało, jednak bałem się tłumu i tego jak mnie odbiorą. Byłem osobą, która zawsze podświadomie miała kompleksy, a one często wszystko utrudniały.

- Jiminsii, proszę Cię, będe najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie jeśli powiesz tak. - mówił do mnie błagalnym głosem.

- A co ja będe z tego miał? - lubiłem się z nim trochę droczyć, a on o dziwo zawsze mi ustępował.

- Pojedziemy za to na wycieczkę, gdzie tylko zechcesz. Tylko Ty i ja, co ty na to? - powiedział po krótkiej chwili zastanowienia.

- Naprawdę? No dobra, przekonałeś mnie. - westchnąłem. Muszę szczerze przyznać że pomysł o wspólnym wypadzie mi się spodobał. Będzie napewno romantycznie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - przytulił mnie, a ja odwzajemniłem uścisk. - To musimy jechać na zakupy. Ruszaj tyłek kochany.

- Ale po co? - zapytałem.

- Musimy wyglądać jak milion dolarów, dawaj i nie marudź. - machnął ręką. Wstałem i skierowałem się w stronę drzwi, łapiąc Kooka za dłoń.

Zeszliśmy w dół do jego auta i ruszyliśmy do jednego z największych centrów handlowych w Seulu. Już chwilę później znaleźliśmy się na parkingu podziemnym.

- Jungkook, a jak ktoś nas zobaczy? - zwróciłem uwagę na trzymaną moją ręke przez Jeona.

- Zapomniałem. - zaśmiał się, puszczając ją. - Chciałbym żeby wszyscy wiedzieli o tym, że jesteś mój i tylko mój, ale niestety. - zasmucił się.

- I tak jestem Twój, masz to zapisane w gwiazdach Kookie. - uśmiechnąłem się do niego. - Nie zapominaj o tym. - odwzajemnił mój uśmiech.

Szliśmy koło różnych sklepów, tych bardziej markowych, jak i sieciówek. W pewnym momencie Kook się zatrzymał i zaczął szeptać mi do ucha, tak żebym tylko ja mógł usłyszeć.

- Widzisz ten sklep? - pokiwałem lekko głową. - Kiedyś Ci coś z niego kupię. - odsunął się i puścił mi oczko. Spaliłem wielkiego buraka.

- Jungkook! - krzyknąłem na niego i zacząłem go gonić po korytarzu. - I tak Cię w końcu dorwę!

Chłopak śmiał się w niebogłosy. W końcu, gdy udało mi się go dogonić, lekko pacnąłem go w głowę za jego pomysły i ruszyliśmy dalej, w stronę markowego sklepu z garniturami.

- Jungkook, tu jest tak drogo. - nie mogłem uwierzyć gdzie on mnie zabrał. Może i miałem jakieś swoje pieniądze, ale nie aż tak dużo, żeby kupować w aż tak luksusowyn sklepie.

- Ja zapłacę. - powiedział. - I zanim powiesz nie, to wiedz, że płaci za to moja wytwórnia. - troche mi ulżyło.

Wybraliśmy dwa garnitury, dobraliśmy koszule, po czym Jungkook podał nazwę wytwórni i pokazał kartę, iż tam należy. Wyszliśmy z uśmiechami na ustach, rozmawiając o tym jak to jest na takich galach.

Pov. Jungkook

- Będą tam wszystkie sławne osoby? - Jimin leżał obok mnie wtulony w mój tors.

- Tak słoneczko, będą wszyscy znani w Korei. - powiedziałem ze spokojem. Dla mnie takie gale to już nie było nic nadzwyczajnego. Wszyscy stoją sztywno jak na baczność, mówią wcześniej wymyślone formułki i dziękują wszystkim wokół. Prawda jest taka, że większość ma w dupie fanów i innych artystów, tylko patrzą na siebie. Egoiści.

- Jungkook, a Ty ile nagród możesz wygrać? - powiedział Jimin.

- W sumie to we wszystkich kategoriach zostałem nominowany, ale jeszcze zobaczymy. - odparłem. - Wiesz Jiminie, nie zależy mi na zwycięstwie. Jestem szczęśliwy, bo mam Ciebie koło siebie. Nie potrzebuję statuetek.

- Cieszę się, że w tym wszystkim nadal pozostałeś człowiekiem. - spojrzał na mnie z czułością w oczach.

- Bo wiesz, chciałem spełnić marzenia, nigdy nie liczyły się pieniądze, czy sława. Nawet gdybym miał malutkie grono osób, które mnie słuchają, byłbym szczęśliwy. - odrzekłem.

- Tak jak ja. - zaczął. - Chociaż niedawno rozpocząłem swoją przygodę to mam już małe grono osób, które chcą mnie słuchać i oglądać. - uśmiechnął się. - Też jestem szczęśliwy z tego co mam.

- Idź już spać, jutro czeka nas wielki dzień. - pogłaskałem go po głowie.

- Dobranoc Kookie. - powiedział słodkim głosikiem.

- Dobranoc. - odpowiedziałem, chwilę potem zasypiając.

- Jungkook, obudź się. - usłyszałem.

- Co się dzieje? - powiedziałem zaspanym głosem.

- Już dziesiąta, a ty jeszcze śpisz. Przecież wyjeżdżamy o piętnastej. Zbieraj się. - ponaglił mnie Chim.

- Jakbyś zapomniał jestem osobą, która lubi trochę dłużej pospać. - powiedziałem, wtulając głowę w poduszkę.

- Jak zaraz nie wstaniesz to Cię zrzucę z łóżka!

- Gadaj zdrów.

Nagle poczułem jak kołdra zleciała na podłogę i jak chłopak łapie mnie rączkami za nogę. Jednak ja złapałem się za ramę łóżka i nie odpuszczałem.

Nagle ciągnięcie ustąpiło, lecz Jimin próbował teraz z boku. Złapał mnie za plecy i z całej siły napierał. W tym jakże cudownym momencie szybko odwróciłem się, złapałem chłopaka, przerzucając go przez siebie na drugą stronę łóżka, zawisając centralnie nad nim.

- Wiesz, jak chcesz się ruchać, wystarczy powiedzieć. - pocałowałem go krótko.

- Kookie!

- Ktoś znowu spalił buraka. - zaśmiałem się. - Cudowny widok. Piękniejszego z rana nie mogłem sobie wymarzyć.

- Zboczeniec! - Jimin wytknął język w moją stronę, uroczo.

- Jak możesz. - pokiwałem głową, następnie wbijając swoje usta w jego. Włożyłem ręke pod jego bluzę, delikatnie przejeżdżając nią po skórze. Jimin coraz łapczywiej mnie całował. - Cudownie smakujesz. - powiedziałem, gdy oderwałem się od niego. Oddychał ciężko. - Jestem pewny, że nie tylko Twoje usta są takie spragnione. - poruszyłem brwiami.

Jimin zakrył twarz dłońmi, odepchnął mnie w bok i poleciał do łazienki. Miał dresy, więc jak miałem tego nie wyczuć, gdy leżałem na nim? Niewykonalne.

Zaśmiałem się głośno wiedząc, że prędzej, czy później dojdzie do upragnionego zbliżenia. Wtedy jemu pierwszemu, jak i ostatniemu pokaże prawdziwe uczucia, które od zawsze skrywałem przed wszystkimi.

Witam spowrotem, jak podoba się wam cukierkowy świat jikooków? Teraz już będzie tylko romantyczniej ❤️. Do następnego!

You are me, I am youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz